|
nasz DOM www.netparafia.pl |
 |
SLOWO BOZE w naszym zyciu - Czytania - V NIEDZIELA WLK POSTU - 6KWIETNIA 2014
ZoRo - 5 KwiecieĹ 2014, 22:29 Temat postu: Czytania - V NIEDZIELA WLK POSTU - 6KWIETNIA 2014 V niedziela Wielkiego Postu, 6 KWIETNIA 2014
(Ez 37,12-14)
Tak mówi Pan Bóg: "Oto otwieram wasze groby i wydobywam was z grobów, ludu mój, i wiodę was do kraju Izraela, i poznacie, że Ja jestem Pan, gdy wasze groby otworzę i z grobów was wydobędę, ludu mój. Udzielę wam mego ducha po to, byście ożyli, i powiodę was do kraju waszego, i poznacie, że Ja, Pan, to powiedziałem i wykonam", mówi Pan Bóg.
(Ps 130,1-8)
REFREN: Bóg Zbawicielem, pełnym miłosierdzia
Z głębokości wołam do Ciebie, Panie,
Panie, wysłuchaj głosu mego.
Nachyl Twe ucho
na głos mojego błagania.
Jeśli zachowasz pamięć o grzechu, Panie,
Panie, któż się ostoi?
Ale Ty udzielasz przebaczenia,
aby Ci służono z bojaźnią.
Pokładam nadzieję w Panu,
dusza moja pokłada nadzieję w Jego słowie,
dusza moja oczekuje Pana.
Bardziej niż strażnicy poranka,
niech Izrael wygląda Pana.
U Pana jest bowiem łaska,
u Niego obfite odkupienie.
On odkupi Izraela
ze wszystkich jego grzechów.
(Rz 8,8-11)
A ci, którzy żyją według ciała, Bogu podobać się nie mogą. Wy jednak nie żyjecie według ciała, lecz według Ducha, jeśli tylko Duch Boży w was mieszka. Jeżeli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten do Niego nie należy. Jeżeli natomiast Chrystus w was mieszka, ciało wprawdzie podlega śmierci ze względu na [skutki] grzechu duch jednak posiada życie na skutek usprawiedliwienia. A jeżeli mieszka w was Duch Tego, który Jezusa wskrzesił z martwych, to Ten, co wskrzesił Chrystusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha.
(J 11,25a.26)
Ja jestem zmartwychwstanie i życie, kto we Mnie wierzy, nie umrze na wieki.
(J 11,1-45)
Był pewien chory, Łazarz z Betanii, z miejscowości Marii i jej siostry Marty. Maria zaś była tą, która namaściła Pana olejkiem i włosami swoimi otarła Jego nogi. Jej to brat Łazarz chorował. Siostry zatem posłały do Niego wiadomość: Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz. Jezus usłyszawszy to rzekł: Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą. A Jezus miłował Martę i jej siostrę, i Łazarza. Mimo jednak że słyszał o jego chorobie, zatrzymał się przez dwa dni w miejscu pobytu. Dopiero potem powiedział do swoich uczniów: Chodźmy znów do Judei. Rzekli do Niego uczniowie: Rabbi, dopiero co Żydzi usiłowali Cię ukamienować i znów tam idziesz? Jezus im odpowiedział: Czyż dzień nie liczy dwunastu godzin? Jeżeli ktoś chodzi za dnia, nie potknie się, ponieważ widzi światło tego świata. Jeżeli jednak ktoś chodzi w nocy, potknie się, ponieważ brak mu światła. To powiedział, a następnie rzekł do nich: Łazarz, przyjaciel nasz, zasnął, lecz idę, aby go obudzić. Uczniowie rzekli do Niego: Panie, jeżeli zasnął, to wyzdrowieje. Jezus jednak mówił o jego śmierci, a im się wydawało, że mówi o zwyczajnym śnie. Wtedy Jezus powiedział im otwarcie: Łazarz umarł, ale raduję się, że Mnie tam nie było, ze względu na was, abyście uwierzyli. Lecz chodźmy do niego. Na to Tomasz, zwany Didymos, rzekł do współuczniów: Chodźmy także i my, aby razem z Nim umrzeć. Kiedy Jezus tam przybył, zastał Łazarza już do czterech dni spoczywającego w grobie. A Betania była oddalona od Jerozolimy około piętnastu stadiów i wielu Żydów przybyło przedtem do Marty i Marii, aby je pocieszyć po bracie. Kiedy zaś Marta dowiedziała się, że Jezus nadchodzi, wyszła Mu na spotkanie. Maria zaś siedziała w domu. Marta rzekła do Jezusa: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga. Rzekł do niej Jezus: Brat twój zmartwychwstanie. Rzekła Marta do Niego: Wiem, że zmartwychwstanie w czasie zmartwychwstania w dniu ostatecznym. Rzekł do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to? Odpowiedziała Mu: Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat. Gdy to powiedziała, odeszła i przywołała po kryjomu swoją siostrę, mówiąc: Nauczyciel jest i woła cię. Skoro zaś tamta to usłyszała, wstała szybko i udała się do Niego. Jezus zaś nie przybył jeszcze do wsi, lecz był wciąż w tym miejscu, gdzie Marta wyszła Mu na spotkanie. Żydzi, którzy byli z nią w domu i pocieszali ją, widząc, że Maria szybko wstała i wyszła, udali się za nią, przekonani, że idzie do grobu, aby tam płakać. A gdy Maria przyszła do miejsca, gdzie był Jezus, ujrzawszy Go upadła Mu do nóg i rzekła do Niego: Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Gdy więc Jezus ujrzał jak płakała ona i Żydzi, którzy razem z nią przyszli, wzruszył się w duchu, rozrzewnił i zapytał: Gdzieście go położyli? Odpowiedzieli Mu: Panie, chodź i zobacz. Jezus zapłakał. A Żydzi rzekli: Oto jak go miłował! Niektórzy z nich powiedzieli: Czy Ten, który otworzył oczy niewidomemu, nie mógł sprawić, by on nie umarł? A Jezus ponownie, okazując głębokie wzruszenie, przyszedł do grobu. Była to pieczara, a na niej spoczywał kamień. Jezus rzekł: Usuńcie kamień. Siostra zmarłego, Marta, rzekła do Niego: Panie, już cuchnie. Leży bowiem od czterech dni w grobie. Jezus rzekł do niej: Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą? Usunięto więc kamień. Jezus wzniósł oczy do góry i rzekł: Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale ze względu na otaczający Mnie lud to powiedziałem, aby uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. To powiedziawszy zawołał donośnym głosem: Łazarzu, wyjdź na zewnątrz! I wyszedł zmarły, mając nogi i ręce powiązane opaskami, a twarz jego była zawinięta chustą. Rzekł do nich Jezus: Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić. Wielu więc spośród Żydów przybyłych do Marii ujrzawszy to, czego Jezus dokonał, uwierzyło w Niego.
.................................
www.mateusz.pl/czytania
Alina - 5 KwiecieĹ 2014, 22:39
Lectio divina: V niedziela Wielkiego Postu- rozważanie przygotowane przez ks. Przemka
Kolejna niedziela Wielkiego Postu stawia przed nami czytanie z Janowej Ewangelii opowiadające o wskrzeszeniu Łazarza. Zapraszamy do lectio divina na kanwie tej perykopy.
Modlitwa o zrozumienie Słowa Bożego
Odczytanie fragmentu Ewangelii.
Uwagi przed ponowną lekturą tekstu
Czytanie dzisiejszej liturgii jest długie, dłuższe niż zwyczajowe niedzielne lekcje z Ewangelii, dlatego możliwe jest skorzystanie z wersji krótszej, z której wycięte zostały niektóre wersety. Lectio jednak warto odbyć na pełnym tekście Ewangelii, żeby dobrze zrozumieć Słowo Boże.
Wskrzeszenie Łazarza, oprócz tego, że jest wydarzeniem historycznym, mającym swój literalny sens, jest równocześnie znakiem, który opowiada o Jezusie i objawia Jego naturę i misję. Wyraźnie widać to w samym przekazie Ewangelicznym, w którym dane historyczne przeplatają się z teologicznym wyjaśnieniem wydarzenia. Odpowiada to samej naturze objawienia się Boga w doświadczeniu chrześcijańskim, gdzie Słowo Boga – nadprzyrodzone, wieczne i wykraczające poza stworzenie i jego historię – ukazuje się właśnie w tym, co przyrodzone, doczesne i stworzone. W pewnym sensie stworzenie, cały otaczający nas świat, są naczyniem, w którym otrzymujemy Stwórcę, są głosem dla wiecznego i niestworzonego Słowa. Tak też należy odczytać cud wskrzeszenia Łazarza.
Wydarzenia historyczne, o których opowiada Jan, odmalowane są ze szczegółami: Jezus ma trudności w Jerozolimie (chciano Go tam ukamienować), Jego pojawienie się w Betanii, leżącej niedaleko od stolicy, dokonuje się więc w konspiracji. Z drugiej strony jest oczywiste, że tak wielki cud nie przejdzie niezauważony i zdemaskuje Jezusa, narażając Go na śmierć. Niepokój o życie Mistrza zdradza Tomasz, który przeczuwa, że udanie się do Jerozolimy ściągnie na Jezusa niebezpieczeństwo. Zakończenie opowieści o wskrzeszeniu Łazarza nie pozostawia wątpliwości: w dalszych wersetach (46-53) czytamy, że na wieść o cudzie faryzeusze i kapłani postanowili zabić Jezusa. Przekaz Ewangeliczny jest czytelny: dar życia udzielony Łazarzowi oznacza śmierć Jezusa. W ten sposób Ewangelia wtajemnicza czytelnika w misterium zbawienia, które dokonuje się dzięki śmierci Pana.
Kluczem do zrozumienia perykopy mówiącej o wskrzeszeniu Łazarza jest zdanie wypowiedziane do Marty: „Ja jestem zmartwychwstanie i życie”. Jezus wyraźnie tak kieruje tym, co dzieje się z Łazarzem, żeby udowodnić, że On jest Panem życia i śmierci. Pozwala na Jego śmierć, żeby przywrócić mu życie. Jest to zapowiedź jeszcze większego znaku, który Pan da niedługo potem: pozwoli na swoją śmierć, żeby otrzymać życie wieczne.
Rozważając ten fragment Ewangelii warto zwrócić uwagę na dokonujące się dzięki wskrzeszeniu Łazarza wtajemniczenie w wiarę uczniów Jezusa. Wtajemniczana jest głównie Marta, która wychodzi naprzeciw Jezusa, wyraża najpierw wiarę w moc Pana: „Gdybyś tu był, mój brat by nie umarł” oraz otwartość na przyjęcie daru zupełnie niepojętego, nowego, niewyobrażalnego: „Lecz i teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko, o cokolwiek byś prosił Boga”. Słowa te nie są jeszcze wiarą dojrzałą, bo kiedy Jezus zacznie działać w stronę wskrzeszenia Łazarza, Marta wyrazi swoje wątpliwości: „Panie, już cuchnie”. Upomniana przez Jezusa wraz z wieloma innymi Żydami, świadkami znaku, przejdzie do wiary pełnej: uwierzą w Niego. Wydaje się, że wiara, którą Marta miała przed wskrzeszeniem Łazarza polegała na ufności, że Jezus może u Boga wyprosić wszystko, że jest potężnym orędownikiem u Boga. Oczywiście jest to prawdziwe, ale niepełne. Teraz wierzy, że Jezus jest wszystkim, po prostu wierzy w Niego, opiera się o Niego, buduje na Nim: na Bogu w ludzkim ciele. Wtajemniczenie Marty w wiarę chrześcijańską jest lekcją dla wszystkich chrześcijan, która prowadzi do wiary pełnej i dojrzałej, stwarzającej w ludzkim sercu całkowitą ufność Jezusowi.
Propozycje do medytacji
Zobaczyć Jezusa jako autora toczącej się historii, Jego zwlekanie z udaniem się do Betanii, czekanie na śmierć przyjaciela. Zobaczyć niezrozumienie takiego postępowania wyrażone przez Żydów oraz siostry Łazarza. Czy w stwierdzeniu: Gdybyś tu był, mój brat by nie umarł… nie ukrywa się żal, że nie przyszedł i nie uzdrowił? Czy nie odnosimy wrażenia, że zgoda Jezusa na śmierć przyjaciela jest dziwna i nie po naszej myśli? Czy nie ma w tym poczuciu oporu wobec drogi krzyża i śmierci, którą Jezus obierze, żeby dokonać zbawienia rodzaju ludzkiego? Czy jest to do pojęcia, że przez śmierć idzie się do życia?
Przyjrzeć się dojrzewaniu Marty do wiary. Co czuła, gdy pisała list do Jezusa o chorobie brata? Na co liczyła na początku, czego się spodziewała od Jezusa? Kiedy zawiódł jej nadzieje i nie dał zdrowia Łazarzowi, z jakim nastawieniem przed Nim stanęła? Czyż nie było w jej sercu oprócz pewnego rozczarowania i żalu także ufności w Pana? Zobaczyć jak przeżywała zawód nie tracąc wiary w Niego. A kiedy Jezus stanął nad grobem i kazał go otworzyć, co kazało jej krzyknąć: Panie, już cuchnie? Przyjrzeć się jej milczeniu wobec słów Jezusa: „Czyż nie powiedziałem ci, że jeśli uwierzysz, ujrzysz chwałę Bożą?” Pytanie to jest jakimś zobowiązaniem Jezusa, że przed tymi, którzy wierzą, nawet jeśli wiara ta jest niedoskonała, Jezus dokona dzieł ukazujących chwałę Boga. Czy we mnie jest ta nadzieja? Czy czekam na to, co uczyni Pan, kiedy prowadzi mnie do miejsca, gdzie wiara otwiera na rzeczy zupełnie nowe i niewyobrażalne?
Medytować znak wskrzeszenia Łazarza jako zapowiedź tego, co wydarzy się z samym Jezusem już za kilka dni. Otwierać serce na wiarę chrześcijańską, która uzdalnia do zaufania Panu aż do śmierci.
Modlitwa i kontemplacja
W modlitwie kończącej rozważanie dobrze będzie stanąć wobec tajemnicy krzyża Chrystusa, w której śmierć i życie spotykają się ze sobą, splatają wręcz w jedno. Patrzeć i prosić o zrozumienie tego misterium „wytryskania życia ze śmierci”. Wielbić Boga za tak przedziwne ukazanie swojej chwały. Prosić o przylgnięcie do tej tajemnicy całym sercem.
ZoRo - 6 KwiecieĹ 2014, 08:30
...Jezus usłyszawszy to rzekł: Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży został otoczony chwałą...
...Rzekł do niej Jezus: Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. Wierzysz w to? Odpowiedziała Mu: Tak, Panie! Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat..
..............
Ilez zycia jest w dzisiejszej, wspanialej Ewangelii!
Czemu moze sluzyc choroba?...śmierć?...
Czy nie dlatego ufam Chrystusowi, ze ma Słowa zycia wiecznego? Mnie ON przywrocil do zycia jeszcze w tym zyciu...ale wierze, wierze, ze bede zyc z NIM zawsze, ze nie zapomni o mnie nawet, gdy umrę...Przyznam, ze bardzo ciekawa jestem tej chwili...
A był, po prostu, ale nie zwyczajnie - Przyjacielem pewnego Rozdzenstwa z Betainii...
Abuna Zygmunt - 6 KwiecieĹ 2014, 14:13
Jezus jest swiatloscia swiata. Jesli mamy te swiatlosc u siebie, nie bladzimy w zyciu, ale idziemy ku Zbawieniu. Sa czasem dramatyczne wydarzenia w zyciu ludzi ktorzy sa przyjaciolmi Jezusa i wowczas powstaje pytanie : dlaczego tak sie stalo? Czy Bog mnie opuscil? Tymczasem wierny jest On swojej milosci i kto ma wystarczajaco mocna wiare doswiadcza olsnienia , gdyz widzi chwale Bozego dzialania. Jego rozumienie zycia nabiera nowej glebi i sam staje sie okazja do gloszenia Jezusa – Mesjasza w sposob ktory przekonuje innych. Staje sie taki czlowiek towarzyszem Chrystusa w dziele Zbawienia. Modlmy sie o te laske dla nas, abysmy byli prawdziwymi Jego przyjaciolmi.
barmal - 6 KwiecieĹ 2014, 14:33
Moje doświadczenie życiowe, czy przemyślenia oddaliły mnie od stawiania takich pytań: dlaczego? One pozostają bez odpowiedzi-tak ma być. Wierzę tylko,że wszystko ma swój sens-nawet jeśli tego nie widzimy,albo widzielibyśmy inaczej.
Giga - 6 KwiecieĹ 2014, 15:37
Bóg Zbawicielem,pełnym miłosierdzia
Alina - 6 KwiecieĹ 2014, 17:30
Słyszałam dzisiaj b. dobrą homilię ks. Przemka będącą komentarzem do Ewangelii. Myślą przewodnią było zdanie :" Panie, oto choruje ten, którego kochasz"...
Zdanie to zostało odniesione do każdego z nas. Wszyscy bowiem chorujemy, wszyscy nie domagamy, nasze człowieczeństwo nosi głęboką rysę, głębokie pęknięcie i dalekie jest od Bożego zamysłu.
Pan pozwala na nasze chorowanie i przyzwala na naszą śmierć, aby wyprowadzić nas z niej do Życia.
Ja osobiście coraz bardziej przekonuję się, że moją jedyną nadzieją jest Boże Miłosierdzie.
dbb - 7 KwiecieĹ 2014, 00:13
A ja dzisiaj myslalam o cierpieniu jako obowiazku. Jezus cierial i umarl za nasze grzechy.To Jego cierpienie bylo koniecznoscia z zadoscuczynia.Jak wielkie musialo byc cierpienie Maryi z tego powodu.tez niezasluzone. Co za zaufanie,co za zgoda na wole Boza. Jaka cicha, choc okrutna bolesc jest w ICH KRZYZU. Cierpieli...choc Bogu byli Najmilsi.
Alina - 7 KwiecieĹ 2014, 02:01
Dzisiaj znowu rozmyślałam o wskrzeszeniu Łazarza - biegając. Pomysł z pozoru dziwny, w rzeczywistości naprawdę nie jest zły. Wysiłek fizyczny jakoś dobrze mi się komponuje z tym rozmyślaniem, a ponieważ biegnę wolno i dystans 6 km zajmuje mi raczej ponad 45 minut - czasu jest naprawdę wystarczająco na całkiem niezłą medytację .W gorszych momentach, np. gdy biegnę pod górkę i ze zmęczenia gubię wątek, zmieniam rozmyślanie na modlitwę Jezusową, a potem wracam do poprzedniego wątku z Ewangelii.To naprawdę bardzo ciekawe, nowe dla mnie, takie wielkopostne doświadczenie.
Dzisiaj sporo myślałam o mojej wierze. Odkrywałam podobieństwa do wiary Marty. To naprawdę znamienne, że po wyznaniu wiary w Jezusa, Marta zawahała się jednak i z ludzkiej troski o Pana zwróciła Mu uwagę, że Łazarz już cuchnie...Wierzę, że Jezus jest Zmartwychwstaniem i Życiem, wierzę, że On przeprowadzi mnie przez śmierć, że jakoś "wyjdzie mi na spotkanie". Raczej nawet nie boję się śmierci, może dlatego, że sporo o niej myślę, a może tylko dlatego, że nie wydaje mi się, żeby była już blisko.Dużo mniejsza jest moja wiara na co dzień. Trudno mi oddać moje pomysły, moje pragnienia, moje przywiązania Panu, trudno przychodzi mi uwierzyć naprawdę, że On daje po Swojemu i o wiele więcej... Teoretycznie niby to wiem, ale...Tak , naprawdę myślę, że moja wiara jest zdecydowanie mała. I jeszcze te ciągłe grzechy, które powtarzam w nieskończoność...jak one się mają do pragnienia świętości, do powołania do niej ? Św. Augustyn w swoim komentarzu do dzisiejszej Ewangelii porównał takie grzechy do cuchnącego już ciała. Jakie to szczęście, że Pan wskrzesił cuchnącego już Łazarza, bo to naprawdę znaczy, że dla Niego nic nie jest przeszkodą. Czuję swoją grzeszność raz lepiej, raz gorzej.Bezpieczniej czuję się wtedy, gdy czuję ją lepiej, bo wydaje mi się, że właśnie wtedy jestem bliższa prawdy o sobie.
Czy kiedykolwiek uda mi się wreszcie nie grzeszyć ? Czy kiedykolwiek nie będzie we mnie uporu trwania przy swoim i wahań ? Nie sądzę... Jak to dobrze, że jest jeszcze Boże Miłosierdzie.
dbs - 7 KwiecieĹ 2014, 10:04
"Jeśli zachowasz pamięć o grzechu, Panie,
Panie, któż się ostoi? "
(z Ps 130)
|
|