nasz DOM
www.netparafia.pl

MODLITWA w naszym DOMu - Modlitewna cisza - wywiad z karmelitanką bosą

ZoRo - 2 Luty 2016, 15:15
Temat postu: Modlitewna cisza - wywiad z karmelitanką bosą
http://nawracajciesie.xaa...tanka-bosa.html
Modlitewna cisza - wywiad z karmelitanką bosą

WSTĘP
Prosimy siostrę o kilka słów o sobie.

Od 20 lat jestem karmelitanką bosą. Ale zanim to nastąpiło, byłam osobą negującą istnienie Boga. Byłam tak zakleszczona w złu i grzechu, że przez długie lata żadne światło nie mogło się dostać do mojego serca. Bóg ma jednak swoje sposoby, i tak jest już 22 lata, od chwili nawrócenia i poznania, Kim jest Ten Miłujący.

Czy rzeczywiście słowa Ewangelii „Kto może pojąć, niech pojmuje” (Mt 19, 12) można odnieść do tajemnicy życia konsekrowanego, szczególnie życia klauzurowego? Trudno jest zbliżyć się do tej tajemnicy osobom świeckim. To musi być szczególna łaska.

Życia klauzurowego nie można pojąć bez szczególnej łaski Bożej. Pierwszym krokiem do tego zrozumienia jest dobra wola, chęć przekroczenia pewnego dystansu, własnych wyobrażeń o życiu konsekrowanym. Ale sama chęć, to dopiero pierwszy krok. Do tajemnicy życia konsekrowanego, a szczególnie klauzurowego trudno jest dotrzeć nie tylko osobom świeckim. Nie byłabym nawet skora do takiego selekcjonowania. Doświadczamy często, że również wielu kapłanów ma z tym trudność. Nie potr
......
Życie za klauzurą nieodparcie kojarzy się z ciszą i modlitwą. Bywa, że ludzie uciekają przed wyciszeniem, milczeniem, nie mówiąc już o modlitwie. Co pomaga siostrze w wejściu modlitewną ciszę?

Modlitewna cisza, to ,,coś’’, co jest mi szczególnie bliskie. Uważam, że bez tego nie ma mowy o relacji z Bogiem. Ale nie chodzi tu tylko o ciszę zewnętrzną, bo przecież nie zawsze jest to możliwe, a do modlitwy powołany jest każdy, nie tylko osoba klauzurowa.
Modlitewna cisza? Trudno odpowiedzieć w skrócie, dlatego że każdemu modlitewna cisza może kojarzyć się z czymś innym.
Dlaczego uciekamy przed wyciszeniem, milczeniem? Bo boimy się zostać sami ze sobą. A modlitwa zaczyna się właśnie wtedy, gdy spotkam się z sobą twarzą w twarz, i taka jaka jestem, stanę przed Chrystusem.
W życiu zakładamy wiele masek, często nawet o tym nie wiedząc. Wyciszenie sprawia, że te maski są zdzierane. A to boli. Kto może wytrzymać taki zabieg bez znieczulenia? Tym lekarstwem na ból jest modlitwa.
Dla mnie osobiście ważna jest cisza zewnętrzna, bo pokazuje moje wewnętrzne niepoukładanie. Ona pomaga mi w stawaniu przed Bogiem- tu i teraz, bez ubierania pobożnych szatek. Ważne w ciszy jest także czuwanie nad myślami. Jakie wewnętrzne dialogi prowadzę? O czym myślę w ciągu dnia? Co zajmuje moje serce? Ta cisza zewnętrzna porządkuje milczenie wewnętrzne. Kiedy myślę o ciszy, przypomina mi się doświadczenie Eliasza. Usłyszał Boga w szumie łagodnego powiewu. Do tego spotkania musiał się jednak przygotowywać przez post, który wycisza ciało i przez samotną wędrówkę po pustyni, która wycisza umysł. Gdy przeszedł tą drogę, wszedł do groty, która może symbolizować także wnętrze. I tam usłyszał…

W naszej grupie modlitewnej często pojawia się kwestia zniechęcenia oraz rutyny w modlitwie. Jak radzą sobie siostry karmelitanki z takimi problemami?

Rutyna jest bardzo niebezpieczna. Osoby konsekrowane ,żyjące na co dzień z ,,sacrum” są na nią bardzo narażone. Nie możemy jednak pozwolić, by rutyna zagnieździła się w nas, stając się domownikiem. Kiedy czuję zniechęcenie, nie pozostaje mi nic innego, jak wejść z nim w dialog. Jeśli jesteśmy szczerzy przed sobą, szybko znajdziemy odpowiedź, co jest powodem zniechęcenia. Mogą to być jakieś dziwne oczekiwania, wyobrażenia. Czasami zniechęcenie związane jest z naszą cielesnością, trudną kondycją fizyczną. W takich okolicznościach trzeba cierpliwego podejścia do siebie i zrozumienia, że duch i ciało stanowią jedno. Nie wszystko jednak zależy od nas. Niezmienne i zawsze aktualne jest wołanie apostołów: ,,Panie, naucz nas modlić się.”

Czy modlitwa to jedynie prośby kierowane do Boga? Co radzi siostra z własnego doświadczenia aby modlitwę nie spłycać do „klepania” lub handlowania z Panem Bogiem (np. Ja Ci „Ojcze nasz…” a Ty mi zdrowie)

Dla mnie modlitwa jest autentyczną rozmową, czasami bez słów. Właśnie tak! w Bogu i z Bogiem łączą się życiowe paradoksy. Modlitwa, to również spotkanie, a może przede wszystkim spotkaniem, bo tu wszystko się zaczyna. Wyobraźmy sobie taką scenę:
Spotykam się z przyjacielem w ulubionym dla nas miejscu i zasypuję go moimi prośbami, nie dopuszczając go do słowa. Czy to jest autentyczne spotkanie dwóch osób? Jakość spotkania zależy od relacji, od zażyłości, jaka jest między nami. Tak samo jest z Bogiem.
Wiem, że wiele osób ma trudności w tej relacji z Bogiem. Związane jest to najczęściej z doświadczeniami z przeszłości, z tym, jak wyglądała nasza relacja z ojcem. Często przerzucamy to na Boga. I taka projekcja jest niestety, uzasadniona. Potrzeba czasem wielu lat, by nastąpiło uzdrowienie. Mając świadomość takich zranień, dobrze jest, by nawiązać osobową relację z Chrystusem. Wtedy może być łatwiej w odnajdywaniu tej głębi i prawdziwości spotkania. Wtedy w sposób spontaniczny pojawi się modlitwa uwielbienia, dziękczynienia, rozmowy, a także cichego przebywania, bez potrzeby słów. Nie będzie mowy o kupczeniu czy klepaniu rytualnych modlitw.

MODLITWA O NAWRÓCENIE

Pewna historia mówi o karmelitankach, które na samą wieść o możliwości potępienia jakiejkolwiek duszy ludzkiej, napełniają się głębokim smutkiem. Czy taka gorliwość o zbawienie innych jest możliwa? Skąd czerpać taką miłość?

Nie tylko u karmelitanek można zobaczyć taką gorliwość o zbawienie dusz ale u wszystkich, którzy doświadczyli oczyszczenia w ogniu Miłującą mocą Bożą. Nie jest to możliwe bez Bożej pomocy. Sami z siebie nie jesteśmy w stanie kochać, jak Bóg. A bez miłości taka gorliwość i zaangażowanie nie są możliwe.
Ten głęboki smutek, o którym mówią wiele ojcowie pustyni, pochodzi z doświadczenia własnej nędzy i zanurzenia jej w ogniu miłości. Wtedy ból innych i możliwość potępienia przeżywamy jak swój własny.
Św. Serafin z Sarowa powtarzał, że jednego nam trzeba, że o jedno trzeba błagać- O DUCHA ŚWIĘTEGO! Tylko Jego mocą możemy kochać. Mogę z własnego doświadczenia podzielić się tym, że od 18 lat każdego dnia wołam: ,,Panie, rozkochaj mnie w sobie, bo Ty wszystko możesz!” Wciąż jestem żebrakiem, który woła o Miłość.

Czy doświadczyła siostra w swoim życiu widzialnych owoców modlitwy o nawrócenie danego człowieka?

Mogę odnieść się do doświadczeń bardzo mocnych. Towarzysząc różnym osobom w ich zmaganiach staję się świadkiem cudu, gdzie po ludzku nie było szans. Mam przed oczami zdarzenia choćby ostatnich miesięcy, gdy Bóg postawił na mojej drodze osoby bardzo pogubione, a po niedługim czasie od naszego pierwszego spotkania narodzili się na nowo. To tajemnica Boga samego i dziękuję Mu, że mogę uczestniczyć w tak wielkich cudach przemiany ludzkich serc. Ale są i inne doświadczenia. Od 20 lat modlę się za bardzo mi bliską osobę. Nie widzę owoców tej modlitwy- ale wiem, że nie widzę takich owoców, jakich ja bym oczekiwała. Wydawać by się mogło, że ta osoba jest coraz bardziej zanurzona w bagnie grzechu. To trudne i bolesne doświadczenie, ale bardzo oczyszczające. To jak operacja na żywej ranie. Wtedy doświadczam że modlitwa wstawiennicza, to nie czarodziejska różdżka, pod której dotknięciem wszystko się zmienia. Tak, czasami zmienia się wszystko.

Jak wg siostry lepiej się modlić – w intencji ogólnej o nawrócenie grzeszników czy skupić się w modlitwie na konkretnych osobach?

Zawsze, gdy słyszę w modlitwie powszechnej wezwanie o nawrócenie grzeszników, wiem i mam głęboką świadomość, że teraz cały Kościół modli się również za mnie i za wszystkich braci i siostry.
Św. Teresa od Dzieciątka Jezus po doświadczeniu ciemnej nocy pragnęła zasiadać z grzesznikami przy jednym stole, bo wiedziała, że jest jedną z nich. To taka duchowa parafraza tego, czego doświadczyła. Teresa mogła to napisać właśnie wtedy, gdy do głębi przeszywało ją doświadczenie własnej nędzy. Wtedy wołanie, za nas wszystkich- grzeszników- nie ustaje z głębi serca. Jest jakby złączone z każdym poruszeniem naszego wnętrza. Nieustanna modlitwa za nas- za mnie i za ciebie.
Ale sam Chrystus uczy nas, byśmy wstawiali się także za konkretne osoby. On sam błagał za swoich uczniów, aby nie ustała ich wiara, wołał do Ojca za Łazarzem…
Myślę, że jedna postawa nie wyklucza drugiej, one wzajemnie się uzupełniają. Obie są ze sobą bardzo ściśle związane. Jeśli nie zaliczamy się do grona grzeszników, którzy są ogarnięci Bożym Miłosiernym spojrzeniem Ojca, będziemy czuli się lepsi od tych konkretnych osób, za którymi się wstawiamy, które polecamy Bogu w gorącej modlitwie.

ZAKOŃCZENIE

Karmel kojarzy się często z kratami oraz wysokim ogrodzeniem. Czy można mimo to przyjść i poprosić siostry o modlitwę? Z jakimi rozterkami ludzie przychodzą najczęściej? Czy proszą czasem o modlitwę w intencji nawrócenia swoich bliskich?


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group