WysĹany: 4 Listopad 2013, 17:04 Bliższe spotkanie Edyty Stein z Chrystusem miało miejsce...
Przed chwilą wpadł mi w oko i w serce ten bardzo ciekawy, barwny, miły przekaz o św.Teresie Benedykcie od Krzyza...Warto, naprawdę warto, przeczytać całość...
Odkrywanie Boga w ciemności wedlug Edyty Stein http://www.communiocrucis...=285&Itemid=137
.........„Lecz większe wrażenie niż Römerberg i Hirschgraben zrobiły na mnie sprawy zgoła różne. Wstąpiłyśmy na kilka minut do katedry
i gdyśmy tam pozostawały w nabożnym milczeniu, weszła jakaś kobieta obarczona koszykiem i uklękła w jednej z ławek na krótką modlitwę. Było to dla mnie zupełnie coś nowego. Do synagogi i zborów protestanckich, do których chodziłam, szło się tylko na nabożeństwo. Tu ktoś oderwał się od wiru codziennych zajęć, aby wstąpić do pustego kościoła, jakby na jakąś poufną rozmowę. Nigdy tego nie zapomnę”[10]. W wierze Edyta Stein odkrywała powoli osobistą, bardzo intymną relację człowieka do Boga, dokonującą się w całkowitej ciszy i samotności.
Bliższe spotkanie Edyty Stein z Chrystusem miało miejsce po śmierci filozofa z Getyngi i przyjaciela Adolfa Reinacha, który zginął w czasie I wojny światowej w 1917 roku. Na pogrzebie uderzył ją spokój wdowy, która z głęboką wiarą przyjęła śmierć męża: „Na pogrzebie Reinacha spotkałam się pierwszy raz z Krzyżem i Bożą mocą, jakiej udziela on tym, którzy go niosą. Ujrzałam pierwszy raz w życiu Kościół w jego zwycięstwie nad ościeniem śmierci. W tym momencie załamała się moja niewiara i ukazał się Chrystus w tajemnicy Krzyża”[11].
Szukając Boga Edyta Stein modliła się „tęsknotą za prawdą” odnajdując w Bogu odpoczynek przez całkowite poddanie się Jego woli. Momentem decydującym była lektura Księgi życia św. Teresy od Jezusa, w czasie której zrozumiała, że jest gotowa pójść za Jezusem: „Sięgnęłam po jakąś książkę na chybił trafił. Nosiła tytuł: Życie św. Teresy z Avila napisane przez nią samą.. Zaczęłam czytać. Urzekła mnie! Czytałam jednym tchem do końca. Gdy ją zamknęłam, powiedziałam sobie: to jest prawda”[12]. Edyta zabrała się do poznawania Chrystusa z pasją naukowca. Przestudiowała gruntownie katechizm i mszał. Zaskoczyła znajomością prawd wiary ks. Eugeniusza Breitlinga, proboszcza w Bergzabern, który ją egzaminował przed chrztem. Sakrament chrztu, który przyjęła 1 stycznia 1922 roku, rozpoczął nowy okres w odkrywaniu Boga.
2. Wiedza krzyża
Po chrzcie Edyta Stein przeżywała wielkie chwile radości
z odnalezienia Boga i wejścia w z Nim bardzo osobisty kontakt. Doświadczała wewnętrznej pełni i pokoju oraz mocy pochodzącej od Stwórcy: „Istnieje stan uciszenia w Bogu, całkowitego odprężenia wszystkich sił duchowych, w którym niczego się nie planuje, o niczym nie decyduje, nic nie działa, lecz przyszłość stawia się do dyspozycji Bożej, poddając się zupełnie losowi.
W takim stanie znalazłam się po pewnym przeżyciu, które przerastało moje siły, pochłonęło całkowicie moje siły życiowe, pozbawiło mnie wszelkiej aktywności”[13]. Po nawróceniu Edyta zrezygnowała chwilowo z uprawiania filozofii. Wydawało się jej, że powinna żyć tylko Bogiem odrzucając wszelkie inne zajęcia. Zamierzała zaraz po chrzcie wstąpić do Karmelu, ale możliwość sprawienia przykrości matce, praktykującej żydówce powstrzymała ją przed tą decyzją.
Bóg, który stał się dla Edyty Stein tak bliski, domagał się od niej ofiary, jakby ukrywając się za zasłoną wiary: „Kiedy w dzień Nowego Roku 1922 przyjęłam chrzest, myślałam, że jest to tylko przygotowanie do wstąpienia do klasztoru. Ale gdy kilka miesięcy później stanęłam przed mą ukochaną matką, zrozumiałam, że chwilowo nie jest ona zdolna do przyjęcia drugiego ciosu. Nie zabiłby jej wprawdzie, lecz napełniłby ją taką goryczą, że nie chciałam jej brać na swoją odpowiedzialność. Musiałam więc cierpliwie czekać, umacniana zresztą przez moich kierowników duchowych”[14]. Bóg, którego wybrała świadomie żądał od niej kolejnych ofiar. Jej żydowskie pochodzenie przeszkodziło jej w habilitacji. Jej propozycje odrzucił zarówno uniwersytet we Fryburgu jak i we Wrocławiu. Edyta jednak nie poddawała się jeżdżąc z wykładami po całych Niemczech.
W październiku 1933 roku Edyta Stein podjęła decyzję
o wstąpieniu do Karmelu w Kolonii. W obliczu rozpoczynającego się w Rzeszy niemieckiej prześladowania Żydów chciała
w ten sposób podkreślić swoje związanie z swoim narodem składając swoje życie razem z Chrystusem w ofierze za Izrael. Ciężkim przeżyciem stało się dla niej pożegnanie z matką, które było wejściem w duchową samotność. Ze wzruszeniem Edyta opisuje moment wyjazdu z domu: „Matka usiłowała coś zjeść, ale odsunęła filiżankę i zaczęła płakać. Podeszłam do niej
i trzymałam ją w ramionach aż do chwili, gdy trzeba było już iść. Skinęłam na Ernę, by zajęła moje miejsce. W sąsiednim pokoju ubrałam kapelusz i płaszcz. Nastąpiło pożegnanie. Matka ściskała mnie i całowała serdecznie. Eryka dziękowała mi za okazaną pomoc… Żegnając mnie powiedziała: «Niech cię Wiekuisty wspomaga». Gdy ściskałam Ernę, matka zaczęła głośno szlochać. Wyszłam pośpiesznie… W końcu pociąg ruszył. Obie na pożegnanie kiwały rękami, jak długo można było je widzieć.
W końcu znikły mi z oczu. Usiadłam na swoim miejscu w przedziale. Tak więc rzeczywistością stawało się to, czego jeszcze niedawno zaledwie ważyłam się spodziewać. Nie mogła mnie ogarnąć żywiołowa radość.. Zbyt straszne było to, co leżało za mną. Ale trwałam w głębokim pokoju – przystani Bożej woli”[15].. Pragnienie poznania Boga Edyta musiała okupić wielkim cierpieniem i jakby oddaleniem od swoich najbliższych, by zbliżyć się do Jezusa[16].
W nowicjacie wszystko było nowe i budziło zachwyt u niemłodej już Edyty. Zaprawianie się do pokory i posłuszeństwa, które stanowią podstawowe filary życia karmelitanki nie przychodziło jej łatwo. Była bowiem przyzwyczajona do decydowania o swoich zajęciach i zainteresowaniach. Uczenie się posłuszeństwa było chodzeniem w ciemności razem z Chrystusem: „Dla kogoś, kto przywykł od lat sobą dysponować, niemałą ofiarę stanowi dążenie do dziecięctwa i posłuszeństwa oraz podporządkowania własnego sądu woli przełożonych. Jest nawet łatwiej z Chrystusem dać się przybić do krzyża, niż z Nim stać się małym dziecięciem”[17]. Edyta Stein przyzwyczajona do samodzielnego myślenia i poszukiwania Boga, uczyła się poznawać Go przez pełnienie Jego woli naśladując Chrystusa
w całkowitym posłuszeństwie Ojcu. Wymagało to nieustannej rezygnacji z siebie i własnego „ja”.
Idąc drogą Jezusa Teresa Benedykta od Krzyża przeżyła noc samotności i opuszczenia oraz niezrozumienia ze strony najbliższych. Doświadczenia te prowadziły ją do odkrywania woli Bożej i poznawania Boga przez wiarę: „Kto przylgnął do Chrystusa, przetrwa nawet noc subiektywnego oddalenia od Boga, noc strasznego opuszczenia. Może dzięki jego cierpieniu Opatrzność Boża zechce wyzwolić kogoś, kto jest rzeczywiście spętany grzechem. A więc nawet, w najciemniejszej nocy – bądź wola Twoja”[18]. Przyjęta przez św. Teresę Benedyktę norma postępowania łączyła się z zaakceptowaniem krzyża Chrystusa, który proponował jej nową wiedzę – wiedzę Krzyża (scentia Crucis).
Im bardziej Edyta Stein oddawała się Bogu podejmując decyzję pełnienia Jego woli i przyjmując ograniczenia związane z życiem w klasztorze, tym bardziej doświadczała Jego mocy i bliskości. Coraz wyraźniej widziała Boga, który ją prowadził i podtrzymywał oraz obdarzał poczuciem bezpieczeństwa: „Jest rzeczą niezaprzeczalną, że mój byt jest przemijający, przedłużany z chwili na chwilę i podległy możliwości wygaszania. Jest jednakże rzeczą tak samo oczywistą, że pomimo mego przemijania istnieję, że istnienie moje jest nieustannie podtrzymywane,
i że w moim bycie przemijającym obejmuję Byt Wieczny. Wiem, że mnie «Ktoś» trzyma i dlatego jestem spokojna i bezpieczna”[19]. Wychodząc od doświadczenia, że jej życie jest skończone i kruche, wielka filozof szukała przyczyny swojego bycia. Proste stwierdzenie obecności Boga prowadziło Edytę Stein do głębokiego przeżycia bycia dzieckiem w Jego ręku. Poszukiwanie prawdy doprowadziło ją do odkrycia Boga miłości, który chociaż często ukrywa się za zasłoną wiary, jest zawsze bliski przez miłość.
Filozofia prowadziła Edytę Stein do mistyki dającej poznanie Boga w ciemności wiary: „Ponad drogą poznania filozoficznego jest droga wiary. Daje ona zupełnie bliskość Boga miłującego i miłosiernego oraz obdarza taką pewnością, jakiej nie może udzielić nam żadne poznanie naturalne. Należy jednak pamiętać, że i droga wiary jest drogą ciemną. Bóg dostosowuje swe słowa do miary człowieka, abyśmy mogli pojąć to, co Niepojęte”[20]. Oddając się Bogu, jeszcze głębiej poznawała siebie, swoje wnętrze i możliwości swojej duszy zdolnej do kochania i składania siebie w ofierze.
W swoim wnętrzu Edyta Stein odkrywała Boga, który przemieniał ją przez miłość i pozwalał jej uczestniczyć w życiu Osób Boskich. Wysiłek umysłu był wówczas prawie niepotrzebny, jedyną czynnością jaką nieustannie podejmowała było przylgnięcie swoją wolą do woli Boga i wyrażenie zgody, by ją prowadził: „Bóg sam działa w duszy wszystko jedynie dlatego, że ona całkowicie się Mu oddaje. To zaś oddanie jest najwyższym aktem jej wolności. Oddanie własnej osoby Bogu....
Bardzo lubię Edytę Stein. Żydówka wychowana w ortodoksyjnym judaizmie, potem ateistka z przekonania, kobieta o wybitnej inteligencji, świetnie wykształcona- jest dla mnie przykładem , że rozum poszukujący Prawdy połączony z czystością serca musi odkryć Boga . Kiedyś sporo o niej czytałam. Teraz te teksty trochę mi ją przypomniały. Dzięki ZoRo !
"...aby wstąpić do pustego kościoła"
Teraz warunki się zmieniły i kościoły są otwarte na ogół jedynie w czasie nabożeństwa. Zdarza się jednak, że wtedy są niestety puste.
Nie moĹźesz pisaÄ nowych tematĂłw Nie moĹźesz odpowiadaÄ w tematach Nie moĹźesz zmieniaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz usuwaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz gĹosowaÄ w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum