Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» NastÄ™pny temat
"Ecce Homo". Pasja Brata Alberta
Autor Wiadomość
ZoRo


Miejscowosc: Warszawa
WysÅ‚any: 6 KwiecieÅ„ 2019, 16:33   "Ecce Homo". Pasja Brata Alberta

http://wiez.com.pl/2017/0...-brata-alberta/
"Ecce Homo". Pasja Brata Alberta

„Ecce Homo”, obraz Adama Chmielowskiego
Wszyscy mówi± zgodnie, ¿e „Ecce Homo” to najlepsze i najdojrzalsze jego dzie³o, choæ nigdy formalnie nieukoñczone. Ale przecie¿ nie znaczy, ¿e tego obrazu dalej nie malowa³.
1.
Adam Chmielowski malowa³ ten obraz w latach 1879-80 gdy przebywa³ we Lwowie. Przywióz³ go do Krakowa. Trzyma³ w swoim mieszkaniu na Ska³ce. Nigdy go nie ukoñczy³. Od powstania styczniowego i amputacji nogi minê³o ju¿ ponad 15 lat. Jest ju¿ po studiach malarskich w Warszawie, Pary¿u, Monachium. Jest jeszcze przed decyzj± wst±pienia do jezuitów, gdzie pobêdzie tylko parê miesiêcy, oddalony z powodu choroby. Kilka lat wcze¶niej, w roku 1873 w li¶cie do Lucjana Siemieñskiego pisa³: „A piêkna to rzecz bardzo – ¶wiête obrazy; bardzo bym sobie chcia³ u Boga uprosiæ, ¿eby je robiæ, ale ze szczerego natchnienia, a to nie ka¿demu dane” (s. 61). Pragnienie ju¿ by³o, choæ do momentu natchnienia trzeba bêdzie jeszcze poczekaæ. W tym samym li¶cie pisa³: „Malujê pomiêdzy innymi obrazek do bajki ludowej o synu dobrym, co szed³ po wodê ¿ycia do z³otego drzewa za siedem gór i siedem lasów […]. Ale po malarsku rzecz bior±c, bardzo trudno jest grozê i tajemniczo¶æ takiej drogi oddaæ. Ale sens piêkny ma, bo kto wody ¿ycia nie szuka? I malarz i zakonnik i poeta. Nawet Chrystus Pan o niej mówi³ – ale mówi³, ¿e w Nim jest to ¼ród³o a nie za górami. Czy sztuce s³u¿±c, Bogu te¿ s³u¿yæ mo¿na? Chrystus mówi, ¿e dwóm panom s³u¿yæ nie mo¿na. Choæ sztuka nie mamona, ale te¿ nie Bóg; bo¿yszcze prêdzej. Ja my¶lê, ¿e s³u¿yæ sztuce zawsze wyjdzie na ba³wochwalstwo, chybaby jak Fra Angelico sztukê i talent i my¶li Bogu ku chwale po¶wiêciæ i ¶wiête rzeczy malowaæ; ale trzeba by na to, jak tamten, siebie oczy¶ciæ i u¶wiêciæ i do klasztoru wst±piæ, bo na ¶wiecie to bardzo trudno o natchnienie do takich szczytnych tematów” (s. 60-61). Boj±c siê, by mu sztuka bo¿yszczem siê nie sta³a, coraz czê¶ciej my¶li, by ten ¶wiat porzuciæ.
2.

A o ¿yciu ¶wiatowym, a zw³aszcza artystycznym, Chmielowski najlepszego zdania nie mia³. Do tego samego adresata pisa³ z Monachium: „W ogóle sztuka na bardzo nudnych wykierowywa swoich adeptów; ja siê temu nie dziwiê i mam to przekonanie, ¿e kto siê na serio wzi±³ do rzeczy, ten prowadzi moraln± szulerkê […] – bardzo demoralizuj±ce zajêcie, je¿eli za dobrze po³o¿ony kolor sprzeda³oby siê przyjaciela. Co to dziwnego, ¿e miêdzy malarzami tak du¿o g³upich ludzi albo pijaków; najlepsi, a s± do niczego jak siê gra skoñczy, chyba je¿eli siê wygra³o, a to taka rzadka rzecz” (s. 27). ¦wiat, w którym ¿y³, ¶wiat artystów wydawa³ mu siê coraz trudniejszy do zaakceptowania. W listach pisanych z Monachium trudno nie dostrzec, ¿e ¿ycie artystycznej bohemy bardziej go odrzuca³o ni¿ poci±ga³o. By³o po prostu ja³owe. We¼my takie Bo¿e Narodzenie: „rano zjad³em op³atek […], a wieczór pili¶my w kilku wino i jedli orzechy i daktyle w do¶æ nudny sposób. W niedzielê jeszcze gorzej, […] z nudów poszli¶my do teatru, a znudzeni i ¼li na widowisko – spaæ do domów” (s. 27). Nuda i znudzenie.
3.
„Ecce Homo”, obraz Adama Chmielowskiego

W li¶cie do aktorki Heleny Modrzejewskiej tak pisa³ o swoim powo³aniu zakonnym jeszcze jako nowicjusz jezuicki: „Ju¿ nie mog³em znosiæ tego z³ego ¿ycia, którym nas ¶wiat karmi, nie chcia³em ju¿ d³u¿ej tego ciê¿kiego ³añcucha nosiæ. ¦wiat, jak z³odziej, wydziera co dzieñ i w ka¿dej godzinie wszystko dobre z serca, wykrada mi³o¶æ do ludzi, wykrada spokój i szczê¶cie, kradnie nam Boga i niebo. Dla tego wszystkiego wstêpujê do zakonu; je¿eli duszê bym straci³, có¿ by mi zosta³o?” (s. 78). List ten powsta³ w roku 1880, a wiêc ju¿ po namalowaniu obrazu „Ecce Homo”. Praca nad tym obrazem – jak siê zdaje – zostawi³a trwa³y ¶lad w duszy malarza. Znamienne jest, ¿e w tym samym li¶cie Adam Chmielowski pisze tak: „[…] sam Pan Bóg kupi³ nas za synów i wszystk± krwi± swoj± zap³aci³, ¿e ju¿ tylko woda pociek³a; nie móg³ ich taniej dostaæ, ¿eby przedzia³ miêdzy cz³owiekiem stworzonym i Stworzycielem zape³niæ” (s. 79). Medytacja Mêki Pañskiej sta³a siê dla niego codzienno¶ci±, bez niej nie stworzy³by przecie¿ tak przejmuj±cego obrazu. Do¶wiadczenie Mêki staje w centrum jego duchowych rozmy¶lañ. Leon Wyczó³kowski, wielki malarz tamtego czasu, tak pisa³ o obrazie: „Najg³êbszy wyraz u Chrystusa da³ Adam Chmielowski w „Ecce Homo”. Szary dzieñ, deszcz pada. Chrystus skatowany, oczy zapadniête w g³±b. Tak siê sta³o i staæ musia³o. Chrystus zmêczony, stargany, oplwany, ale oczy patrz± w g³±b” (M. Ro¿ek, ¦wiêty Brat Albert, Kraków 2005, s. 34).
4.

Nie jest to jednak jeszcze czas, by po¶wiêciæ siê ubogim. Trzeba bêdzie, aby przeszed³ przez do¶wiadczenie nocy ciemnej, staj±c na pograniczu utraty nadziei. Meditatio Passionis nie jest jeszcze dla niego wyzwoleniem. Przeciwnie – rodzi w nim poczucie winy wobec Boga, z którego to stanu sam nie potrafi siê wyzwoliæ. Chmielowski trafia do szpitala dla umys³owo chorych, gdzie lekarze diagnozuj± niepokoj±ce objawy: „Choroba wyst±pi³a zrazu z licznymi wyrzutami sumienia, potêpianiem siê, w³asn± trwog± przed niechybn± ¶mierci±, wiecznym potêpieniem” (s. 13) – czytamy w dokumentacji medycznej. Jeszcze nie uwierzy³ w mi³o¶æ Boga, ale ju¿ do¶wiadczy³, co to znaczy byæ cz³owiekiem i czym mo¿e byæ nêdza ludzka.
5.

W jego listach nie znajdujemy wiele na temat okoliczno¶ci przywdziania franciszkañskiego habitu tercjarskiego i po¶wiêceniu siê ubogim. Jeszcze w li¶cie z Monachium pisa³: „kwestie spo³eczne bardzo z gruba traktujê” oraz „do rewolucji socjalnych nie mam nabo¿eñstwa” (s. 56). Trudno odnale¼æ w tym okresie jakie¶ zainteresowanie sytuacj± ubogich, bezdomno¶ci±, tzw. kwesti± spo³eczn±. Wyra¼nie nie ufa³ rozwi±zaniom politycznym, a ju¿ na pewno nie ufa³ rewolucjom. O Rewolucji Francuskiej pisa³, ¿e to „ohydny krwawy skandal”, poniewa¿ „mordowali kobiety, dzieci i porz±dnych ludzi, wiêc za tak± cenê kupiona owa niby wolno¶æ obrzydzenie mi robi” (s. 56). Dla niego ¼ród³em wolno¶ci i równo¶ci mia³o byæ co innego ni¿ republikañskie i rewolucyjne idea³y.
6.

O okoliczno¶ci franciszkañskiego zwrotu w ¿yciu Adam Chmielowskiego dowiadujemy siê z przemówienia Juliusza Lea, prezydenta miasta Krakowa, który w trzy dni po ¶mierci Brata Alberta, na posiedzeniu Rady Miejskiej, mówi³: „Przypadek zdarzy³, ¿e modeluj±c w Krakowie pewnego nêdzarza, z wrodzonej dobroci serca zainteresowa³ siê jego losem. To zainteresowanie zaprowadzi³o zmar³ego do ogrzewalni miejskiej dla ubogich dawnej kaukusarni przy ul. Piekarskiej, gdzie mia³ sposobno¶æ poznaæ ¿ycie setek nêdzarzy podobnych do jego modelu. Chêæ zaopiekowania siê tymi wydziedziczonymi i gor±ca mi³o¶æ bli¼niego sk³oni³y go do porzucenia kariery artystycznej i ca³kowitego oddania siê na us³ugi najubo¿szych” (s. 308-309). A w projekcie konstytucji zakonnych pisa³ tak: „A maj± te¿ bracia s³u¿yæ najubo¿szym, Chrystusa Pana ubogiego w nich upatruj±c” (s. 249). Ecce Homo, Oto Cz³owiek – powtarza³ maluj±c Chrystusa. Ecce Homo, Oto Cz³owiek – móg³ mówiæ, widz±c Chrystusa w ubogich.
7.

Czy modelem, który zaprowadzi³ Brata Alberta do biedaków, by³ ten, który mu pozowa³ do obrazu „Ecce Homo”? Pewno nie, ale przecie¿ zdarza siê, ¿e Prawda wyrasta ponad faktami. Helena Modrzejewska tak go wspomina³a: „Lubiê marzyæ, ¿e i teraz nie zaniecha³ swojej sztuki, ¿e odszukuje modele po brudnych zau³kach i, maluj±c zwyrodnia³e twarze, poucza nêdzarzy swym zwiêz³ym i weso³ym s³owem, ¿e to ich przesz³e ¿ycie tak siê zapisa³o wstrêtnymi rysami na ich twarzach – i jak je stamt±d zmazaæ mo¿na i nakre¶liæ na nich piêkno zamierzone ongi¶ przez Boga” (M. Ro¿ek, dz. cyt., s. 95-96). I ja lubiê tak marzyæ. ¯e wci±¿ szuka piêkna zamierzonego przez Boga, choæ ju¿ nie w kolorach, ale w rysach ka¿dego ludzkiego oblicza.
8.

W roku 1876 w czasopi¶mie „Ateneum” Adam Chmielowski opublikowa³ artyku³ pt. „O istocie sztuki”. Zakoñczy³ go s³owami: „Istot± sztuki jest dusza wyra¿aj±ca siê w stylu” (s. 234). Wszyscy mówi± zgodnie, ¿e „Ecce Homo” to najlepsze i najdojrzalsze jego dzie³o, choæ nigdy formalnie nieukoñczone. Ale przecie¿ nie znaczy, ¿e tego obrazu dalej nie malowa³. Malowa³, choæ ju¿ zupe³nie inaczej: ju¿ nie na p³ótnie, a na ludzkich twarzach. I nie olejem, ale mi³o¶ci±. A na szczyt sztuki wspi±³ siê nie wtedy, gdy malowa³ umêczonego Chrystusa, ale wtedy, gdy Go rozpoznawa³ w¶ród ubogich. I Jego oblicze na ich twarzach odnajdywa³. I dobroci± – niby werniksem – utrwala³.

Je¶li nie zaznaczono inaczej, cytaty pochodz± z: „Pisma Adama Chmielowskiego (¶w. Brata Alberta) (1845-1916)”, wyd. II, Kraków 2004.
Adam Chmielowski
Ecce Homo
Ks. Andrzej Dragu³a – ur. 1966, ksi±dz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Dr hab. teologii, profesor Uniwersytetu Szczeciñskiego i Papieskiego Wydzia³u Teologicznego we Wroc³awiu, kierownik Katedry Teologii Praktycznej na Wydziale Teologicznym USz, cz³onek Komitetu Nauk Teologicznych Polskiej Akademii Nauk. Publicysta. Cz³onek redakcji kwartalnika „Wiê¼" i Rady Naukowej Laboratorium „Wiêzi". Sta³y wspó³pracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Dziennikarskiej „¦lad" im. bp. Jana Chrapka w roku 2018. Autor wielu ksi±¿ek, m.in. wydanych w Bibliotece „Wiêzi": „Ocaliæ Boga. Szkice z teologii sekularyzacji”; „Copyright na Jezusa. Jêzyk, znak, rytua³ miêdzy wiar± a niewiar±”; „Blu¼nierstwo. Miêdzy grzechem a przestêpstwem”; „Emaus. Tajemnice dnia ósmego". Mieszka w Zielonej Górze.
Polecamy ksi±¿ki ks. Andrzeja Dragu³y
Ks. Andrzej Dragu³a, Blu¼nierstwo

Ks. Andrzej Dragu³a
Blu¼nierstwo. Miêdzy grzechem a przestêpstwem
39,98 z³49,98 z³
Ks. Andrzej Dragu³a, Copyright na Jezusa

Ks. Andrzej Dragu³a
Copyright na Jezusa. Jêzyk, znak, rytua³ miêdzy wiar± a niewiar±
28,39 z³35,49 z³
Ks. Andrzej Dragu³a, Emaus. Tajemnice dnia ósmego

Ks. Andrzej Dragu³a
Emaus. Tajemnice dnia ósmego
28,00 z³35,00 z³
Podziel siê
Komentarze

Powi±zane artyku³y

Ewangelia wed³ug rekonstruktorów. „Judaszawe³” w szczeciñskim Teatrze Wspó³czesnym
Ks. Andrzej Dragu³a
Ewangelia wed³ug rekonstruktorów. „Judaszawe³” w szczeciñskim Teatrze Wspó³czesnym
Nowa zmowa klerków
Ks. Andrzej Dragu³a
Nowa zmowa klerków
£otr, który wyprzedzi³ Adama
Ks. Andrzej Dragu³a
£otr, który wyprzedzi³ Adama





Wszyscy mówi± zgodnie, ¿e „Ecce Homo” to najlepsze i najdojrzalsze jego dzie³o, choæ nigdy formalnie nieukoñczone. Ale przecie¿ nie znaczy, ¿e tego obrazu dalej nie malowa³.

1.

Adam Chmielowski malowa³ ten obraz w latach 1879-80 gdy przebywa³ we Lwowie. Przywióz³ go do Krakowa. Trzyma³ w swoim mieszkaniu na Ska³ce. Nigdy go nie ukoñczy³. Od powstania styczniowego i amputacji nogi minê³o ju¿ ponad 15 lat. Jest ju¿ po studiach malarskich w Warszawie, Pary¿u, Monachium. Jest jeszcze przed decyzj± wst±pienia do jezuitów, gdzie pobêdzie tylko parê miesiêcy, oddalony z powodu choroby. Kilka lat wcze¶niej, w roku 1873 w li¶cie do Lucjana Siemieñskiego pisa³: „A piêkna to rzecz bardzo – ¶wiête obrazy; bardzo bym sobie chcia³ u Boga uprosiæ, ¿eby je robiæ, ale ze szczerego natchnienia, a to nie ka¿demu dane” (s. 61). Pragnienie ju¿ by³o, choæ do momentu natchnienia trzeba bêdzie jeszcze poczekaæ. W tym samym li¶cie pisa³: „Malujê pomiêdzy innymi obrazek do bajki ludowej o synu dobrym, co szed³ po wodê ¿ycia do z³otego drzewa za siedem gór i siedem lasów […]. Ale po malarsku rzecz bior±c, bardzo trudno jest grozê i tajemniczo¶æ takiej drogi oddaæ. Ale sens piêkny ma, bo kto wody ¿ycia nie szuka? I malarz i zakonnik i poeta. Nawet Chrystus Pan o niej mówi³ – ale mówi³, ¿e w Nim jest to ¼ród³o a nie za górami. Czy sztuce s³u¿±c, Bogu te¿ s³u¿yæ mo¿na? Chrystus mówi, ¿e dwóm panom s³u¿yæ nie mo¿na. Choæ sztuka nie mamona, ale te¿ nie Bóg; bo¿yszcze prêdzej. Ja my¶lê, ¿e s³u¿yæ sztuce zawsze wyjdzie na ba³wochwalstwo, chybaby jak Fra Angelico sztukê i talent i my¶li Bogu ku chwale po¶wiêciæ i ¶wiête rzeczy malowaæ; ale trzeba by na to, jak tamten, siebie oczy¶ciæ i u¶wiêciæ i do klasztoru wst±piæ, bo na ¶wiecie to bardzo trudno o natchnienie do takich szczytnych tematów” (s. 60-61). Boj±c siê, by mu sztuka bo¿yszczem siê nie sta³a, coraz czê¶ciej my¶li, by ten ¶wiat porzuciæ.
2.

A o ¿yciu ¶wiatowym, a zw³aszcza artystycznym, Chmielowski najlepszego zdania nie mia³. Do tego samego adresata pisa³ z Monachium: „W ogóle sztuka na bardzo nudnych wykierowywa swoich adeptów; ja siê temu nie dziwiê i mam to przekonanie, ¿e kto siê na serio wzi±³ do rzeczy, ten prowadzi moraln± szulerkê […] – bardzo demoralizuj±ce zajêcie, je¿eli za dobrze po³o¿ony kolor sprzeda³oby siê przyjaciela. Co to dziwnego, ¿e miêdzy malarzami tak du¿o g³upich ludzi albo pijaków; najlepsi, a s± do niczego jak siê gra skoñczy, chyba je¿eli siê wygra³o, a to taka rzadka rzecz” (s. 27). ¦wiat, w którym ¿y³, ¶wiat artystów wydawa³ mu siê coraz trudniejszy do zaakceptowania. W listach pisanych z Monachium trudno nie dostrzec, ¿e ¿ycie artystycznej bohemy bardziej go odrzuca³o ni¿ poci±ga³o. By³o po prostu ja³owe. We¼my takie Bo¿e Narodzenie: „rano zjad³em op³atek […], a wieczór pili¶my w kilku wino i jedli orzechy i daktyle w do¶æ nudny sposób. W niedzielê jeszcze gorzej, […] z nudów poszli¶my do teatru, a znudzeni i ¼li na widowisko – spaæ do domów” (s. 27). Nuda i znudzenie.
3.
„Ecce Homo”, obraz Adama Chmielowskiego

„Ecce Homo”, obraz Adama Chmielowskiego

W li¶cie do aktorki Heleny Modrzejewskiej tak pisa³ o swoim powo³aniu zakonnym jeszcze jako nowicjusz jezuicki: „Ju¿ nie mog³em znosiæ tego z³ego ¿ycia, którym nas ¶wiat karmi, nie chcia³em ju¿ d³u¿ej tego ciê¿kiego ³añcucha nosiæ. ¦wiat, jak z³odziej, wydziera co dzieñ i w ka¿dej godzinie wszystko dobre z serca, wykrada mi³o¶æ do ludzi, wykrada spokój i szczê¶cie, kradnie nam Boga i niebo. Dla tego wszystkiego wstêpujê do zakonu; je¿eli duszê bym straci³, có¿ by mi zosta³o?” (s. 78). List ten powsta³ w roku 1880, a wiêc ju¿ po namalowaniu obrazu „Ecce Homo”. Praca nad tym obrazem – jak siê zdaje – zostawi³a trwa³y ¶lad w duszy malarza. Znamienne jest, ¿e w tym samym li¶cie Adam Chmielowski pisze tak: „[…] sam Pan Bóg kupi³ nas za synów i wszystk± krwi± swoj± zap³aci³, ¿e ju¿ tylko woda pociek³a; nie móg³ ich taniej dostaæ, ¿eby przedzia³ miêdzy cz³owiekiem stworzonym i Stworzycielem zape³niæ” (s. 79). Medytacja Mêki Pañskiej sta³a siê dla niego codzienno¶ci±, bez niej nie stworzy³by przecie¿ tak przejmuj±cego obrazu. Do¶wiadczenie Mêki staje w centrum jego duchowych rozmy¶lañ. Leon Wyczó³kowski, wielki malarz tamtego czasu, tak pisa³ o obrazie: „Najg³êbszy wyraz u Chrystusa da³ Adam Chmielowski w „Ecce Homo”. Szary dzieñ, deszcz pada. Chrystus skatowany, oczy zapadniête w g³±b. Tak siê sta³o i staæ musia³o. Chrystus zmêczony, stargany, oplwany, ale oczy patrz± w g³±b” (M. Ro¿ek, ¦wiêty Brat Albert, Kraków 2005, s. 34).
4.

Nie jest to jednak jeszcze czas, by po¶wiêciæ siê ubogim. Trzeba bêdzie, aby przeszed³ przez do¶wiadczenie nocy ciemnej, staj±c na pograniczu utraty nadziei. Meditatio Passionis nie jest jeszcze dla niego wyzwoleniem. Przeciwnie – rodzi w nim poczucie winy wobec Boga, z którego to stanu sam nie potrafi siê wyzwoliæ. Chmielowski trafia do szpitala dla umys³owo chorych, gdzie lekarze diagnozuj± niepokoj±ce objawy: „Choroba wyst±pi³a zrazu z licznymi wyrzutami sumienia, potêpianiem siê, w³asn± trwog± przed niechybn± ¶mierci±, wiecznym potêpieniem” (s. 13) – czytamy w dokumentacji medycznej. Jeszcze nie uwierzy³ w mi³o¶æ Boga, ale ju¿ do¶wiadczy³, co to znaczy byæ cz³owiekiem i czym mo¿e byæ nêdza ludzka.
5.

W jego listach nie znajdujemy wiele na temat okoliczno¶ci przywdziania franciszkañskiego habitu tercjarskiego i po¶wiêceniu siê ubogim. Jeszcze w li¶cie z Monachium pisa³: „kwestie spo³eczne bardzo z gruba traktujê” oraz „do rewolucji socjalnych nie mam nabo¿eñstwa” (s. 56). Trudno odnale¼æ w tym okresie jakie¶ zainteresowanie sytuacj± ubogich, bezdomno¶ci±, tzw. kwesti± spo³eczn±. Wyra¼nie nie ufa³ rozwi±zaniom politycznym, a ju¿ na pewno nie ufa³ rewolucjom. O Rewolucji Francuskiej pisa³, ¿e to „ohydny krwawy skandal”, poniewa¿ „mordowali kobiety, dzieci i porz±dnych ludzi, wiêc za tak± cenê kupiona owa niby wolno¶æ obrzydzenie mi robi” (s. 56). Dla niego ¼ród³em wolno¶ci i równo¶ci mia³o byæ co innego ni¿ republikañskie i rewolucyjne idea³y.
6.

O okoliczno¶ci franciszkañskiego zwrotu w ¿yciu Adam Chmielowskiego dowiadujemy siê z przemówienia Juliusza Lea, prezydenta miasta Krakowa, który w trzy dni po ¶mierci Brata Alberta, na posiedzeniu Rady Miejskiej, mówi³: „Przypadek zdarzy³, ¿e modeluj±c w Krakowie pewnego nêdzarza, z wrodzonej dobroci serca zainteresowa³ siê jego losem. To zainteresowanie zaprowadzi³o zmar³ego do ogrzewalni miejskiej dla ubogich dawnej kaukusarni przy ul. Piekarskiej, gdzie mia³ sposobno¶æ poznaæ ¿ycie setek nêdzarzy podobnych do jego modelu. Chêæ zaopiekowania siê tymi wydziedziczonymi i gor±ca mi³o¶æ bli¼niego sk³oni³y go do porzucenia kariery artystycznej i ca³kowitego oddania siê na us³ugi najubo¿szych” (s. 308-309). A w projekcie konstytucji zakonnych pisa³ tak: „A maj± te¿ bracia s³u¿yæ najubo¿szym, Chrystusa Pana ubogiego w nich upatruj±c” (s. 249). Ecce Homo, Oto Cz³owiek – powtarza³ maluj±c Chrystusa. Ecce Homo, Oto Cz³owiek – móg³ mówiæ, widz±c Chrystusa w ubogich.
7.

Czy modelem, który zaprowadzi³ Brata Alberta do biedaków, by³ ten, który mu pozowa³ do obrazu „Ecce Homo”? Pewno nie, ale przecie¿ zdarza siê, ¿e Prawda wyrasta ponad faktami. Helena Modrzejewska tak go wspomina³a: „Lubiê marzyæ, ¿e i teraz nie zaniecha³ swojej sztuki, ¿e odszukuje modele po brudnych zau³kach i, maluj±c zwyrodnia³e twarze, poucza nêdzarzy swym zwiêz³ym i weso³ym s³owem, ¿e to ich przesz³e ¿ycie tak siê zapisa³o wstrêtnymi rysami na ich twarzach – i jak je stamt±d zmazaæ mo¿na i nakre¶liæ na nich piêkno zamierzone ongi¶ przez Boga” (M. Ro¿ek, dz. cyt., s. 95-96). I ja lubiê tak marzyæ. ¯e wci±¿ szuka piêkna zamierzonego przez Boga, choæ ju¿ nie w kolorach, ale w rysach ka¿dego ludzkiego oblicza.
8.

W roku 1876 w czasopi¶mie „Ateneum” Adam Chmielowski opublikowa³ artyku³ pt. „O istocie sztuki”. Zakoñczy³ go s³owami: „Istot± sztuki jest dusza wyra¿aj±ca siê w stylu” (s. 234). Wszyscy mówi± zgodnie, ¿e „Ecce Homo” to najlepsze i najdojrzalsze jego dzie³o, choæ nigdy formalnie nieukoñczone. Ale przecie¿ nie znaczy, ¿e tego obrazu dalej nie malowa³. Malowa³, choæ ju¿ zupe³nie inaczej: ju¿ nie na p³ótnie, a na ludzkich twarzach. I nie olejem, ale mi³o¶ci±. A na szczyt sztuki wspi±³ siê nie wtedy, gdy malowa³ umêczonego Chrystusa, ale wtedy, gdy Go rozpoznawa³ w¶ród ubogich. I Jego oblicze na ich twarzach odnajdywa³. I dobroci± – niby werniksem – utrwala³.

Je¶li nie zaznaczono inaczej, cytaty pochodz± z: „Pisma Adama Chmielowskiego (¶w. Brata Alberta) (1845-1916)”, wyd. II, Kraków 2004.
Adam Chmielowski
Ecce Homo
Ks. Andrzej Dragu³a – ur. 1966, ksi±dz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Dr hab. teologii, profesor Uniwersytetu Szczeciñskiego i Papieskiego Wydzia³u Teologicznego we Wroc³awiu, kierownik Katedry Teologii Praktycznej na Wydziale Teologicznym USz, cz³onek Komitetu Nauk Teologicznych Polskiej Akademii Nauk. Publicysta. Cz³onek redakcji kwartalnika „Wiê¼" i Rady Naukowej Laboratorium „Wiêzi". Sta³y wspó³pracownik „Tygodnika Powszechnego”. Laureat Nagrody Dziennikarskiej „¦lad" im. bp. Jana Chrapka w roku 2018. Autor wielu ksi±¿ek, m.in. wydanych w Bibliotece „Wiêzi": „Ocaliæ Boga. Szkice z teologii sekularyzacji”; „Copyright na Jezusa. Jêzyk, znak, rytua³ miêdzy wiar± a niewiar±”; „Blu¼nierstwo. Miêdzy grzechem a przestêpstwem”; „Emaus. Tajemnice dnia ósmego". Mieszka w Zielonej Górze
 
 
WyÅ›wietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum
Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group