Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» NastÄ™pny temat
Jan Beyzym (1850-1912)
Autor Wiadomość
ZoRo


Miejscowosc: Warszawa
WysÅ‚any: 11 PaĽdziernik 2018, 16:00   Jan Beyzym (1850-1912)

http://www.tpt.jezuici.pl...ojciec-Jan.html
Jan Beyzym (1850-1912)

B³ogos³awiony o. Jan Beyzym urodzi³ siê w Beyzymach Wielkich na Wo³yniu 15 maja 1850 roku. Po ukoñczeniu gimnazjum w Kijowie wst±pi³ do nowicjatu ksiê¿y jezuitów w Starej Wsi ko³o Brzozowa. ¦wiêcenia kap³añskie otrzyma ³ w Krakowie z r±k bpa Albina Dunajewskiego w 1881 roku. Przez wiele lat by³ wychowawc± i opiekunem m³odzie¿y w kolegiach Towarzystwa Jezusowego w Tarnopolu i Chyrowie.

W 48. roku ¿ycia za zgod± prze³o¿onych wyjecha³ na Madagaskar do pos³ugi wobec trêdowatych. Im w³a¶nie, opuszczonym, chorym, g³odnym, wyrzuconym poza nawias spo³eczeñstwa, odda³ wszystkie swoje si³y, zdolno¶ci i serce. Zamieszka³ w¶ród nich na sta³e, by opiekowaæ siê nimi dniem i noc±. Na Czerwonej Wyspie stworzy³ pionierskie dzie³o, które uczyni³o go prekursorem wspó³czesnej opieki nad trêdowatymi. Z ofiar zebranych g³ównie w¶ród rodaków w kraju i na emigracji wybudowa³ w Maranie szpital dla 150 chorych, by zapewniæ im leczenie i przywracaæ nadziejê. Szpital ten — pod wezwaniem Matki Boskiej Czêstochowskiej — istnieje do dzi¶.



Wyczerpany prac± ponad si³y, o. Beyzym zmar³ 2 pa¼dziernika 1912 roku, otoczony nimbem bohaterstwa i ¶wiêto¶ci. ¦mieræ nie pozwoli³a mu zrealizowaæ innego cichego pragnienia — wyjazdu na Sachalin do pracy misyjnej w¶ród kator¿ników.



¯ycie « Pos³ugacza trêdowatych » cechowa³a ¿ywa wiara i poczucie sprawiedliwo¶ci, synowska mi³o¶æ do Matki Bo¿ej, apostolska troska o zbawienie ludzi, samarytañska opieka wobec najbiedniejszych z biednych. Ewangelizacja sz³a w parze z obron± podstawowych praw osoby ludzkiej, w tym tak¿e prawa do ¿ycia w warunkach godnych cz³owieka i dziecka Bo¿ego. (www.vatican.va)
Pos³ugacz trêdowatych

W 48. roku ¿ycia za zgod± prze³o¿onych wyjecha³ na Madagaskar i w³±czy³ siê w dzia³alno¶æ ewangelizacyjn± jezuitów francuskich. Pierwsz± placówk±, któr± obj±³ w styczniu 1899 r., by³ przytu³ek dla trêdowatych w miejscowo¶ci Ambahivoraka, gdzie przebywa³o ok. 150 chorych. ¯yli w ca³kowitym opuszczeniu, na pustyni, z dala od zdrowych.



«Dzi¶ siê dowiedzia³em — pisa³ o. Beyzym w jednym z pierwszych listów do Polski — ¿e i rz±d, i krajowcy nie uwa¿aj± trêdowatych za ludzi, tylko za jakie¶ wyrzutki spo³eczeñstwa ludzkiego. Wypêdzaj± ich z miast i wsi, niech id±, gdzie chc±, byleby nie byli miêdzy zdrowymi — u nich trêdowaty to trêdowaty, ale nie cz³owiek. Wielu nieszczê¶liwych w³óczy siê po bezludnych miejscach, póki mog±, a¿ wreszcie wycieñczeni padaj± i gin± z g³odu» (list z 13 kwietnia 1899 r.). «Sp³aka³em siê jak dziecko na widok takiej nêdzy... Ci nieszczê¶liwi gnij± ¿ywcem, wskutek czego nadzwyczaj s± obrzydliwi, ¶mierdz± niemi³osiernie, jednak nie przestaj± byæ przez to naszymi braæmi i ratowaæ ich trzeba. A co jeszcze bardziej mnie trapi, to nêdza moralna, pochodz±ca przewa¿nie z tej nêdzy materialnej» (list z 28 kwietnia 1900 r.).



O. Beyzym zamieszka³ na sta³e w¶ród trêdowatych, aby z nimi przebywaæ dniem i noc±, ¿ywiæ ich, pielêgnowaæ i leczyæ. £ama³ w ten sposób bariery strachu, przekleñstwa, wzgardy i znieczulicy, odgradzaj±ce chorych od w³asnych rodzin i reszty spo³eczeñstwa, skazuj±cych zara¿onych na powoln± ¶mieræ nie tylko z powodu tr±du, ale i z g³odu.



«Pos³ugacz trêdowatych», nie dysponuj±c ¿adnymi funduszami, ca³kowicie zaufa³ Matce Bo¿ej i swoim rodakom. Jego listy, zamieszczane w «Misjach Katolickich», pisane prosto, z humorem, tchn±ce wielk± mi³o¶ci± cierpi±cego cz³owieka i niezachwian± wiar± w pomoc Matki Bo¿ej, trafia³y do ludzi. Mimo ubóstwa wyniszczonego wówczas polskiego spo³eczeñstwa ze wszystkich trzech zaborów, a tak¿e z Litwy i Rusi oraz od Polaków z innych krajów, pop³ynê³y ofiary dla trêdowatych mieszkaj±cych na dalekim Madagaskarze. Ju¿ po kilkunastu miesi±cach sta³o siê jasne, ¿e projekt zostanie zrealizowany. O. Beyzym okaza³ siê wielkim wychowawc± narodu. W bardzo ciê¿kim okresie jego historii potrafi³ porwaæ ludzi do wa¿nego dzie³a spo³ecznego, jednocz±cego ich serca, wyzwalaj±cego w nich mi³o¶æ.



Odpowiedni teren pod budowê o. Beyzym znalaz³ w Maranie w pobli¿u Fianarantsoy, gdzie znajdowa³o siê niewielkie schronisko dla trêdowatych. Tam przeniós³ siê z pierwszego miejsca pobytu i w styczniu 1903 r. rozpocz±³ budowê.

Mimo wielu trudno¶ci realizowa³ swój plan konsekwentnie. Dogl±da³ ka¿dego szczegó³u budowy, a nierzadko sam chwyta³ za ³opatê i taczki. Zaj±³ siê te¿ ozdob± kaplicy, wyzyskuj±c swój talent rze¼biarski. Otwarcie szpitala dla ok. 150 chorych nast±pi³o 16 sierpnia 1911 r. By³ to najpiêkniejszy zak³ad leczniczy na ca³ym Madagaskarze. Do obs³ugi chorych sprowadzi³ o. Beyzym siostry zakonne ze Zgromadzenia ¶w. Józefa z Cluny. Po zbudowaniu szpitala z naciskiem i pokor± powtarza³, ¿e sam jest «najkompletniejszym zerem» i ¿adnej zas³ugi w tym dziele nie ma, poniewa¿ wszystkim kierowa³a Naj¶wiêtsza Panna.



Wyczerpany prac± ponad si³y, o. Beyzym zmar³ 2 pa¼dziernika 1912 r., otoczony nimbem bohaterstwa i ¶wiêto¶ci. «Najpiêkniejsz± pochwa³± tego cz³owieka — napisano na Madagaskarze — jest to, ¿e z mi³o¶ci dla Jezusa Chrystusa zabiega³, by zawsze byæ pos³ugaczem trêdowatych, i otrzyma³ na to pozwolenie. S± to takie przymusowe prace, na jakie nawet zbrodniarzy siê nie skazuje, a o. Beyzym pokocha³ je ca³ym sercem» (Le Messager du Coeur de Jésus [Tananarive], Novembre 1912, s. 169).


Listy z Madagaskaru

Mówi³em niedawno z ks. superiorem o moim schronisku i wyt³umaczy³em mu, ¿e tak dalej i¶æ nie mo¿e, bo to do niczego nie podobne (przenios³em siê na mieszkanie do schroniska w po³owie lutego 1899 r., a na Matkê Bosk± Gromniczn± mia³em tam pierwszy raz mszê ¶w.). Po dzi¶ dzieñ biedni chorzy ¿yj± w barakach w nêdzy, póki który nie umrze, jak to Ojcu w przesz³ym li¶cie opisa³em. Bardzo ma³o tu misjonarzy i dlatego nie móg³ ¿aden z ojców oddaæ siê zupe³nie trêdowatym, ale teraz ja jestem wy³±cznie dla nich, wiêc te¿ my¶lê na serio wzi±æ siê do rzeczy. Zara¿ê siê ja tr±dem i umrê, to Matka Boska da drugiego Polaka i jako¶ to pójdzie. Powiedzia³em ks. superiorowi, ¿e niezbêdny szpital, a nie takie jaskinie jak teraz; potrzeba doktora i Sióstr Mi³osierdzia lub innych zakonnic itp. ¯e misja uboga (¿yjemy li tylko z ja³mu¿ny) to nic; ani ¶w. Ignacy, ani ¶w. Teresa milionów nie mieli, a mimo to co domów pozak³adali. Chyrów jak powsta³! a ks. Wehinger jak radzi? Mo¿emy i my, ufaj±c mi³osierdziu Bo¿emu, pomy¶leæ o szpitalu. Koniec koñcem, rozmowa skoñczy³a siê na tym, ¿e ks. superior powiedzia³: „Jak dostaniesz pieni±dze, to dobrze, budujmy”. Ca³± sprawê odda³em, rozumie siê, w rêce Matki Naj¶wiêtszej; do
¶w. ojca Ignacego, do ¶w. Teresy i do ¶w. Franciszka Ksawerego co dzieñ siê modlê, ¿eby siê za mn± wstawiali do Matki Naj¶wiêtszej, i mam nadziejê, ¿e po kilku latach, jak Bóg pozwoli, stanie szpital, w którym moi nieszczê¶liwi bêd± mogli roz³o¿yæ siê jak ludzie.



Choæ rozmawiam z moimi biedakami przez t³umacza (jeden z nich co¶ rozumie po francusku, tyle co ja po szwabsku, i on jest t³umaczem), bo jeszcze ich jêzyka nie umiem, ale mieszkam miêdzy nimi, ¿eby biedacy mieli mszê ¶wiêt± i ratunek w razie konania. I ja przy tym korzystam, bo prêdzej nauczê siê po malgasku, nie s³ysz±c innego jêzyka, i przy tym roboty nieco prêdzej id±, gdy¿, jak Ojcu wiadomo, „pañskie oko konia tuczy”. Choæ mnie nie rozumiej± najêci do roboty krajowcy, mimo to ogl±daj± siê na mnie, bo na migi co¶ przecie¿ wyraziæ i zrozumieæ siê potrafimy. A ¿e oni s± zupe³nie zdrowi, wiêc nie bardzo im folgujê, bo chodzi mi o to, ¿eby moi chorzy byli prêdzej zabezpieczeni od niepogody itp.



Parê dni temu drugi raz chwyci³a mnie febra, znowu gor±czka, znowu kilka dni ³ó¿ka. Czasu mi szkoda, to prawda, ale pocieszam siê tym, ¿e taka wola Bo¿a. Bardzo chêtnie pisujê do kraju, bo tyle mego, gdy¿ tu nigdzie s³owa polskiego nie s³yszê. Obecnie jednak jestem jaki¶ ca³y w kratki, nawet pisanie mi nie idzie.





Hymn Towarzystwa Przyjació³ Trêdowatych
(wersja mp3)

s³owa i muzyka: S. Ziemiañski SJ





1. Dlaczego ¶pieszysz ojcze Beyzymie
na niego¶cinny, daleki l±d ?
Czemu kierujesz kroki pielgrzymie,
gdzie g³ód i nêdza, straszliwy tr±d ?



R.: Idê ratowaæ Chrystusowych braci,
bo któ¿ biedniejszy, jak nie trêdowaci?
Idê ratowaæ Chrystusowych braci,
bo któ¿ biedniejszy jest?



2. Dlaczego ¶pieszysz na Madagaskar
do tych pustynnych, czerwonych ska³,
do ludzi, którym los nie by³ ³askaw,
¿yj±cych w nêdzy i dusz, i cia³ ?



R.: Idê ratowaæ Chrystusowych braci...



3. Czy siê nie boisz, ¿e zachorujesz
i bêdziesz dzieli³ Twych piskl±t los?
Có¿ Ciê sk³oni³o, ¿e ofiarujesz
Swe ¿ycie, jaki wzywa Ciê g³os ?



R.: Idê ratowaæ Chrystusowych braci...



4. Tam nie czekaj± Ciê przyjemno¶ci,
tylko codzienna praca i trud.
Mo¿e niepokój w sercu zago¶ci,
czy ca³kiem trafny by³ wybór Twój?



R.: Idê ratowaæ Chrystusowych braci...
Homilia podczas Mszy ¶w. beatyfikacyjnej

Kraków - B³onia, 18.08.2002

...Pragnienie niesienia mi³osierdzia najbardziej potrzebuj±cym zaprowadzi³o b³ogos³awionego Jana Beyzyma - jezuitê, wielkiego misjonarza - na daleki Madagaskar, gdzie z mi³o¶ci do Chrystusa po¶wiêci³ swoje ¿ycie trêdowatym. S³u¿y³ dniem i noc± tym, którzy byli niejako wyrzuceni poza nawias ¿ycia spo³ecznego. Przez swoje czyny mi³osierdzia wobec ludzi opuszczonych i wzgardzonych dawa³ niezwyk³e ¶wiadectwo Ewangelii. Najwcze¶niej odczyta³ je Kraków, a potem ca³y kraj i emigracja. Zbierano fundusze na budowê na Madagaskarze szpitala pod wezwaniem Matki Boskiej Czêstochowskiej, który istnieje do dzi¶. Jednym z promotorów tej pomocy by³ ¶w. Brat Albert.



Cieszê siê, ¿e ten duch solidarno¶ci w mi³osierdziu wci±¿ panuje w polskim Ko¶ciele, czego dowodem jest wiele dzie³ pomocy spo³eczno¶ciom dotkniêtym przez klêski ¿ywio³owe w ró¿nych regionach ¶wiata, czy te¿ niedawna inicjatywa skupu nadwy¿ek zbo¿a, aby mo¿na by³o przekazaæ je g³oduj±cym w Afryce. Mam nadziejê, ¿e ta szlachetna idea doczeka siê realizacji.



Dobroczynna dzia³alno¶æ b³ogos³awionego Jana Beyzyma by³a wpisana w jego podstawow± misjê: niesienie Ewangelii tym, którzy jej nie znaj±. Oto najwiêkszy dar dar mi³osierdzia - prowadziæ ludzi do Chrystusa, pozwoliæ im poznaæ i zakosztowaæ Jego mi³o¶ci. Proszê was zatem, módlcie siê, aby w Ko¶ciele w Polsce rodzi³y siê coraz liczniejsze powo³ania misyjne. W duchu mi³osierdzia nieustannie wspierajcie misjonarzy pomoc± i modlitw±...



Jan Pawe³ II
Modlitwa o kanonizacjê

Bo¿e mi³osierdzia i Ojcze wszelkiej pociechy!

Ty przez s³ugê swego Jana Beyzyma

okazywa³e¶ mi³osierdzie i pocieszenie

najnieszczê¶liwszym spo¶ród nieszczê¶liwych,

opuszczonym i odepchniêtym,

odgrodzonym od spo³eczno¶ci ludzkiej

murem lêku i pogardy.



Przez twoje w nim mi³osierdzie

i przez jego wstawiennictwo

uczyñ nas narzêdziem twojej opatrzno¶ci,

dobroci i pocieszenia dla wszystkich,

którzy tego potrzebuj±.



A je¶li woli twojej nie jest to przeciwne,

racz go zaliczyæ do grona swych ¶wiêtych,

nam za¶ udziel ³askawie tego,

o co Ciê ufnie prosimy

z pragnieniem twojej chwa³y

i naszego dobra.



Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Liturgia godzin

Teksty wspólne o pasterzach lub ¶wiêtych, którzy pe³nili czyny mi³osierdzia.



II CZYTANIE



Z listu b³. O. Jana Beyzyma do O. Marcina Czermiñskiego SJ, Fianarantsoa, 17 wrze¶nia 1911 r.

(C. Dr±¿ek SJ, Pos³ugacz trêdowatych, Kraków 1995, ss. 190-197)



Sama Naj¶wiêtsza Panna za³o¿y³a ten szpital i sama prowadzi to dzie³o



Wreszcie za ³ask± Bo¿± szpital ukoñczony i 16 sierpnia 1911 r. zamieszkali w nim moi biedacy. Spieszê donie¶æ Ojcu o tym i zaraz proszê, ¿eby Ojciec by³ ³askaw zamie¶ciæ obecny list w „Misjach Katolickich“ dla uwiadomienia wszystkich naszych dobroczyñców.


Matce Naj¶wiêtszej podziêkowali¶my i ustawicznie dziêkujemy za ³askê, jak± nam wy¶wiadczy³a, daj±c tak dobry przytu³ek; teraz w imieniu wszystkich trêdowatych, którzy ju¿ korzystaj± ze szpitala i tych, co zeñ korzystaæ bêd±, najpierw drogiemu Ojcu za jego tak gorliwe zajêcie siê losem nieszczê¶liwych trêdowatych, potem wszystkim naszym ³askawym dobroczyñcom, za ich mi³osierdzie i hojne ja³mu¿ny zasy³am stokrotne „Bóg zap³aæ!“. Niech wam wszystkim razem i ka¿demu z osobna Matka Naj¶wiêtsza po swojemu stokrotnie wynagrodzi za wszystko, co dla nas zrobili¶cie.



My odwdziêczamy siê wam wszystkim, jak mo¿emy i umiemy, w niegodnych naszych modlitwach, tj. ja we Mszy ¶w., a moje czarne pisklêta w Komunii, ró¿añcu, itp. Oprócz naszych wspólnych modlitw s± jeszcze wyznaczeni co tydzieñ po kolei, którzy przystêpuj± do Komunii ¶w. i odmawiaj± koronkê wy³±cznie za naszych dobroczyñców ¿ywych i zmar³ych. Krótko mówi±c, robimy co i jak mo¿emy, ¿eby siê odwdziêczyæ naszym wszystkim dobroczyñcom, którzy nas w jakikolwiek sposób wspieraj±, ale ¿e niewiele mo¿emy, wiêc Matka Naj¶wiêtsza uzupe³ni to po swojemu, o czym wcale nie w±tpiê, bo ten szpital jest wy³±cznie Jej dzie³em.


Cywilizowaæ siê zaczêli¶my od Boga. Rano, gdy us³ysz± dzwonek na wstawanie, zaraz prze³o¿ony sypialni wo³a g³o¶no: "Niech bêdzie pochwalony Jezus Chrystus!", a wszyscy inni, jak katolicy tak poganie, odpowiadaj±: "Na wieki wieków. Amen". Tak samo przed spaniem, gasz±c ¶wiat³o, najpierw pochwal± Pana Jezusa, a potem zabieraj± siê do snu.
Usposobienie chorych w ogóle bardzo dobre, gorliwie garn± siê do Boga, pos³uszni s± zupe³nie we wszystkim i wolê maj± dobr± i chêtn±. Da³by tylko Bóg, ¿eby tak sz³o dalej. Mam wielk± nadziejê, ¿e tak bêdzie, bo rz±dzi nami sama Naj¶wiêtsza Panna we wszystkim i wszêdzie.


Zna Ojciec dok³adnie ca³e przej¶cie tego szpitala od pocz±tku do obecnej chwili, zdaje mi siê zatem, ¿e Ojciec jest tego zdania, ¿e nie jest to dzie³o ludzkie, ale sama Naj¶wiêtsza Panna za³o¿y³a ten szpital i sama prowadzi to dzie³o. Wszyscy tutaj, co znaj± nieco bli¿ej to dzie³o, utrzymuj± jednomy¶lnie to samo.


Pokornie proszê o zapomogê wszystkich tych, którzy by chcieli dla mi³o¶ci Pana Jezusa i Jego Naj¶wiêtszej Matki ratowaæ nieszczê¶liwych trêdowatych, jak co do cia³a, tak i do duszy, a jest tych biedaków moc wielka na Madagaskarze. Jeszcze raz z ca³ego serca dziêkuj±c Matce Naj¶wiêtszej w imieniu nas wszystkich biednych trêdowatych za Jej ³aski, jakimi nas obsypuje, dziêkujê drogiemu Ojcu i wszystkim naszym dobroczyñcom za wszystko, co dla nas robicie. Niech wam to Matka Naj¶wiêtsza po swojemu wynagrodzi.





RESPONSORIUM

Ps 41 (40), 1; Prz 14, 21



W. B³ogos³awiony cz³owiek, który my¶li o biednym. * Pan go ocali w dniu nieszczê¶cia. K. B³ogos³awiony, kto z biednym wspó³czuje. W. Pan go ocali.


Modlitwa



Bo¿e, Ojcze wszelkiej pociechy, Ty powo³a³e¶ b³ogos³awionego Jana Beyzyma, prezbitera, do heroicznej mi³o¶ci w s³u¿bie trêdowatym, † spraw, prosimy, aby¶my w duchu tej samej mi³o¶ci g³osili gorliwie Ewangeliê wszystkim ludziom. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, † który z Tob± ¿yje i króluje w jedno¶ci Ducha ¦wiêtego, * Bóg, przez wszystkie wieki wieków
 
 
WyÅ›wietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum
Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group