Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Ojcze nasz
Autor Wiadomość
Teresa Gorzelany


Miejscowosc: Sierpc
Wysłany: 20 PaĽdziernik 2021, 14:14   Ojcze nasz

.
Ojcze nasz

odcinek 1

Postanowiłam w tym miejscu zamieszczać fragmenty książki autorstwa o. Zygmunta Kwiatkowskiego pt. "Modlić się życiem". Pamiętam moment, gdy zdobyłam tę książkę i z wielką radością wciąż po nią sięgam. Należę do grona osób, które nie ukrywają, że osobista modlitwa jest wciąż nieporadna. Już sam tytuł "Modlić się życiem" zmusza do myślenia. Prawdziwym "smaczkiem" jest pomoc o. Zygmunta, który przystępnie wyjaśnia modlitwę Pańską "Ojcze nasz", OZK opowiada jak modlił się Jezus.

Mówiąc o modlitwie Jezusa, powinniśmy specjalną uwagę zwrócić na Modlitwę Pańską, czyli Ojcze nasz. Nazywa się ją "Pańską", bo chodzi o Pana, czyli Jezusa Chrystusa. Chodzi o znany epizod, o którym mówi Ewangelia, kiedy to apostołowie poprosili Jezusa, aby nauczył ich sie modlić. Zwraca uwagę fakt, że byli oni przecież ludźmi modlitwy. Modlili się zwyczajem pobożnych Żydów na co dzień, przestrzegali tradycji religijnej, uczęszczali do synagogi w każdy szabat i odbywali doroczne pielgrzymki do świątyni jerozolimskiej. Ich prośba nie dotyczyła zatem jeszcze jednej nowej modlitwy, którą będą mogli dorzucić do zbioru modlitw, jakie znali. Chodziło im o szczególną modlitwę, która ma piętno osobowości Jezusa. Jego specyficznej duchowości, która byłaby jednocześnie dla nich wskazówką, jak w ogóle trzeba się modlić.

Z tego właśnie względu jest ona dla nas bardzo ważna i powinniśmy jej poświęcić więcej uwagi, tym bardziej, że nie chodzi nam przecież o temat modlitwy potraktowany w sensie ogólnym, ale o specyfikę modlitwy Jezusa, wiążącą się z tajemnicą Jego osoby i Jego misji. Nie będziemy analizowali cech charakterystycznych modlitwy żydowskiej, jej biblijnych źródeł, jej związku z historią Izraela i tradycją modlitwy synagogalnej, ale starać się będziemy o zrozumienie fenomenu duchowości modlitwy Chrystusa, w oparciu o dane ewangeliczne.
Panie naucz nas się modlić, jak i Jan nauczył swoich uczniów

"Ojcze..."

Podejmując się zadania zagłębienia się w Modlitwę Pańską, zauważmy na samym wstępie to, co w niej najważniejsze i co wyróżnia chrześcijańską modlitwę, dając jej znamię oryginalności pochodzącej od Jezusa, Syna Bożego: BÓG JEST NASZYM OJCEM. Owszem, Bóg ma wiele imion odnoszących się do Jego świętych przymiotów, do jego miłości, mądrości, piękna i potęgi, ale najważniejsze jest właśnie to, że Bóg jest NASZYM OJCEM.

Ponieważ Bóg jest naszym, a więc i moim Ojcem, modlę się do Niego JAKO DZIECKO. Jest On prawdziwie moim Ojcem, a więc wynika z tego, że jestem prawdziwie Jego dzieckiem. Nie jest to w żadnym wypadku jakaś przenośnia, nie jest to jedno z imion, jakie sobie wybieram, zwracając się do Boga, gdyż odpowiada ono moim duchowym upodobaniom, ale określa ono osobę Boga w sposób najbardziej dla człowieka bliski, osobisty, dający poczucie bezpieczeństwa, tak jak to czyni ojcowska i matczyna miłość. trzeba też dodać, że nie jest to oficjalna forma zwracania się do rodzica, ale bardzo osobista, intymna, rodzinna: tatusiu, tato.

Nie znaczy to oczywiście, że posługuję się tym imieniem, gdyż na to w jakiś sposób zasługuję. Przeciwnie, jest to dar otrzymany od Boga, znak Jego miłości. Jestem dzieckiem Bożym, bo Bóg jest moim Ojcem. To On zdecydował i On obdarował mnie swoim ojcostwem, a więc tym że jestem Jego prawdziwym synem.

Nauka Kościoła wyjaśnia tę prawdę, ucząc nas, że to dzięki Jedynemu Synowi Boga, dzięki Jezusowi Chrystusowi, ta prawda urzeczywistnia się w naszym życiu. to On - "Bóg z Boga, Światłość ze światłości, Bóg prawdziwy z Boga prawdziwego" jest prawdziwym JEDNORODZONYM Synem Boga. W Nim świętość tego synostwa jest pełna i w Nim, jako nowym Adamie, mamy i my synowskie uczestnictwo. Jest ono w nas tym bardziej prawdziwe , im bardziej nasza komunia z Chrystusem jest prawdziwa. Im bardziej nasza miłość jest bliska Jego szalonej miłości, która w całej pełni wyraziła się w paschalnym misterium Jego śmierci i zmartwychwstania, czyli Jego chwalebnego Krzyża.

"nasz..."

Ważne jest nie tylko słowo "Ojcze". Towarzyszy mu słowo "nasz", uzupełnione jeszcze przez "który jesteś w niebie". Modląc się zatem do Ojca, modlimy się też każdorazowo za innych, ponieważ Bóg jest Ojcem nas wszystkich, bez wyjątku. Ta prawda posiada ogromne konsekwencje.

Jeżeli Bóg jest NASZYM Ojcem, to my jesteśmy dla siebie braćmi. Im szczerzej zwracam się do Boga jako Ojca, tym prawdziwiej stajemy się wszyscy jedną rodziną braci i sióstr. Bóg jest naszym Ojcem 'w niebie", dlatego to, co nas łączy ze sobą, nie tylko więzy ziemskie, ale przede wszystkim święte więzy nieba. Można powiedzieć, że modlitwa "Ojcze nasz" przybliża nas do nieba. A gdy zwracam się do Boga jako "naszego" Ojca, nawet gdy modlę się sam, to przez ten fakt, że uznaję się bratem, modlę się również za innych, czyli w konsekwencji, moja modlitwa staje się modlitwą całego Kościoła i modlitwąw imieniu wszystkich ludzi.

Jest sprawą oczywistą, że prawdziwa modlitwa to nie tylko wymawianie słów, ale również odpowiednia postawa wewnętrzna. Zwracając się do Boga "Ojcze", kształtuję w sobie usposobienie dziecka. Modląc się do Niego jako "Naszego" Ojca, kształtuję w sobie braterskie odniesienie do innych, przełamuję w sobie indywidualizm, w którym chciałby nas zamknąć przeciwnik naszego zbawienia, i uczestniczę w tworzeniu przez Boga uniwersalnej rodziny wszystkich narodów i wszystkich ludzi, Kościołowi zlecając rolę sakramentu tej jedności. cdn.
.
 
 
Teresa Gorzelany


Miejscowosc: Sierpc
Wysłany: 21 PaĽdziernik 2021, 11:20   

.
"Który jesteś w niebie..."

Odcinek 2

"Ojcze nasz, który JESTEŚ W NIEBIE" wyraża oczywiście nie miejsce w sensie fizycznym, w którym miałby się znajdować adresat modlitwy, jak to się nieraz uważa. Jest to formuła, która mówi o innym aniżeli ziemskie istnienie Boga, które przekracza nasze ziemskie kryteria rozumienia. Jest to jednocześnie wyrażenie wskazujące na realnie istniejącą więź modlącego się człowieka z Bogiem. Więź ta posiada wymiar duchowy, a więc nie kwalifikuje się do racjonalnego tłumaczenia, ale może być zrozumiała tylko w perspektywie duchowej, w perspektywie wiary i obecności Ducha Świętego.

Modlitewne wezwanie: "Ojcze nasz, który jesteś w niebie" w istocie stanowi skrócone wyrażenie sposobu, w jaki Jezus Chrystus, Syn Boży i nasz Zbawiciel, kontaktował się z Ojcem. Wyraża głębię i specyfikę tej więzi, zdradza jej intymność i wielką poufałość, taką, jaką posiada dziecko, kiedy zwraca się do swojego ojca pełnym miłości i zaufania "Tatusiu".

Możemy zatem powiedzieć, że modlitwa ta pozwala nam w tej relacji uczestniczyć, nie tyle przez posługiwanie się tym modlitewnym zwrotem, ile przez pielęgnowanie w sobie tego samego ducha dziecięctwa Bożego, którego źródłem jest Duch Święty.


"Święć się imię Twoje..."

Odcinek 3

Bardzo często mylimy się, jeśli chodzi o właściwe rozumienie tego wezwania. Nie wiadomo dlaczego, ale zwykło się uważać, że jest to skierowany do nas, modlących się, wymóg święcenia imienia Pańskiego, podobny do przepisu Dekalogu mówiącego o naszym obowiązku "święcenia dnia świętego".

Jest to tym bardziej niezrozumiałe, że czyni się w ten sposób wyjątek w stosunki do całego układu tej modlitwy, który jest konsekwentnym wyliczaniem kolejno po sobie następujących próśb kierowanych do "Naszego Ojca, który jest w niebie". Z niezrozumiałych względów jedynie w tym fragmencie chce się zmienić tę logikę, traktując "święć się imię Twoje" jako wezwanie skierowane pod adresem modlących się, aby traktowali je nie jako prośbę, ale jako przykazanie.
Bierze się to prawdopodobnie stąd, że "święć się imię Twoje" rozumiemy jako uświęcanie przez nas świętego imienia Boga. Do Jego świętości przecież nic nie możemy dodać.
Tę świętość możemy jedynie podziwiać i wysławiać. Z tej przyczyny przyjęło się sądzić, że Bogu o to właśnie chodzi i wymóg ten został wpisany w Modlitwę Pańską. Myśl o tym, że Bóg miałby święcić swoje święte imię wydaje się nam niedorzeczna i dlatego nie bierzemy tego pod uwagę. Za bardzo nam to przypomina ziemskie stosunki i próżność możnych tego świata, żądnych podziwu i uznania.
Ostatnio zmieniony przez Teresa Gorzelany 21 PaĽdziernik 2021, 11:48, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
Teresa Gorzelany


Miejscowosc: Sierpc
Wysłany: 21 PaĽdziernik 2021, 11:22   

.
cd. Odcinek 3

Święcenie imienia Bożego odbywa się przez nasze zbawienie, wyrażając w ten sposób Boski wymiar miłosierdzia. Zbawcze cuda Boga świadczą o Jego mądrości i sile. Pełnia naszego zbawienia ujawni się w momencie powtórnego przyjścia chwalebnego Jezusa wraz z Jego aniołami na Sąd Ostateczny. Będzie On tryumfem Bożego imienia, Jego uświęcenia, pełnią Zbawienia.

Chodzi zatem o krzyk skierowany do nieba z prośbą o cud Zbawienia. Ponieważ tylko Bóg Izraela jest w stanie uczynić ten cud, jest wołanie aby objawił się On w ten sposób całemu światu i aby wszystkim było wiadome, że On jest Zbawicielem i On jest jedynym, prawdziwym Bogiem. Chodzi o to, aby tylko Jego IMIĘ było wysławiane, bo tylko w tym świętym imieniu jest łaska zbawcza.
W tym miejscu, aby uniknąć wszelkiej dwuznaczności, od razu trzeba powiedzieć, że wołanie o Boże Zbawienie bynajmniej nie zwalnia człowieka z jego osobistej odpowiedzialności. Nie zwalnia go z działania i nie wzywa do bierności. Wręcz przeciwnie, poprzez szczerą prośbę do Boga o zbawczą interwencję - człowiek zobowiązuje się moralnie do współpracy z Nim w tym dziele.
Co więcej, czynne i odpowiedzialne zaangażowanie się człowieka w to dzieło jest wyznacznikiem szczerości zanoszonej przez niego modlitwy. Sama prośba, bez zaangażowania się we współpracę z Bogiem w sprawie jej realizacji, jest zwykłym werbalizmem, pozbawionym sensu i często nawet szkodliwym, ponieważ daje fałszywe poczucie spełnienia swojej misji tam, gdzie ta misja ma dopiero swój początek.
Można powiedzieć, że wezwanie to jest kluczowe dla Modlitwy Pańskiej i wypływają z niego następne wezwania, jako jego kolejne elementy składowe.
Módlmy się o Boże Zbawienie dla nas i dla całej ludzkości w tych trudnych czasach.
 
 
Teresa Gorzelany


Miejscowosc: Sierpc
Wysłany: 22 PaĽdziernik 2021, 11:11   

.
"Przyjdź Królestwo Twoje..."

Odcinek 4

Królestwo Boże jest tęsknotą ludzi zawiedzionych wszystkimi królestwami ziemskimi. Każde pokolenie przechodzi swoją próbę, na przykład zniechęcenie do polityki. Każde musi przejść przez swoje utopie, swoje zbawcze wizje, każde musi dokonać swoich rewolucji i przewrotów pałacowych, aby zrozumieć, że nie w tym należy szukać Zbawienia.

Każde pokolenie doświadcza niesprawiedliwych rządzących, gwałtów, szalbierstw, kłamstw, podstępów i psychicznego maltretowania przez twardy obuch propagandy. Każde doświadcza swojej miary podziałów, kryzysów, ukrywanych konfliktów i otwartych wojen. Każde ma swoje rachunki ze złem, którego padło ofiarą.

Dzieje się to dlatego, że człowiek , jego życie prywatne i tworzona przez niego kultura, zarażone są grzechem. Choroba grzechu daje o sobie znać wszędzie. Korupcja, nadużycia i skandale dotyczą wszystkich instytucji, nie wyłączając kościelnych.
Człowiek jest zainfekowany przez grzech, a skutki grzechu są widoczne w jego historii.
Człowiek nie jest w stanie poradzić sobie z chorobą grzechu, która dewastuje jego jednostkowo i zbiorowo, oraz niszczy wszystko, co on tworzy.
Wszystko jest zakamuflowane ideologiami wtłaczanymi w ludzkie głowy przez propagandę.

Wobec takiego stanu rzeczy można wołać za Koheletem: "Marność nad marnościami i wszystko marność", znajdując w tym ideowe potwierdzenie dla własnej bezideowości czy sceptycyzmu. Można też dzięki temu upajać się wolnością, to znaczy swoistym stwarzaniem świata, imitowaniem Boga. Ta iluzja jednak nie potrwa długo i skończy się o wiele za wcześnie. Zwycięży ją, banalnie i po prostu ... śmierć.

Gdy pojazd jest zepsuty, a kierowca pijany, rezultat jazdy może być tylko jeden - katastrofa. Jeżeli wolność ma polegać na tym, że NIE MA PRAWDY i dlatego tę prawdę samemu się tworzy, to trudno oczekiwać, że efektem mogło być PRAWDZIWE SZCZĘŚCIE. Tymczasem to nie prawdzie zaszkodzi brak jej uznania, ale temu, kto nie uznał.

Człowiek jest zarażony chorobą, która nazywa się: grzech. Zło powodujące niewydolność tworzonych przez człowieka egzystencjalnych struktur, przyjmuje coraz to nowe postaci - ale skutek jego działania jest zawsze bolesny. Jeśli zła się nie usunie, człowiek będzie nieustannie przegrywał swoją walkę z losem.

Czy istnieje jakieś wyjście z tej sytuacji bez wyjścia?
Na horyzoncie nie widać żadnego rozwiązania. To jest najuczciwsze stwierdzenie wobec realiów ludzkiej historii. Jeżeli zaś jakaś nadzieja w tej sytuacji może mieć sens, to tylko taka, że zbawi nas taka siła, która nie jest ludzka i jest wolna od ludzkiego, śmiertelnego zarazka grzechu. Zbawić człowieka może tylko ktoś "z zewnątrz", ktoś "inny", co w języku religijnym nazywa się ŚWIĘTY, czyli BÓG.
Jest to tym bardziej godne uwagi, że nie jest to żadna abstrakcyjna hipoteza filozoficzna, ale wydarzenie historyczne, któremu na imię Jezus Chrystus.
On przyniósł na świat Dobrą Nowinę o Zbawieniu. On sam jest tą Dobrą Nowiną poprzez to, czego naucza i czego nieustannie dokonuje. Jest On twórcą królestwa, jakiego jeszcze nigdy nie było w historii życia ludzkiego na ziemi, a które zawsze było ludzkim oczekiwaniem i nadzieją. On jest Królem, który nie został skażony grzechem. On, Święty, zainicjował królestwo Bożej Świętości, bo zaszczepił tę świętość człowiekowi, dając mu swego Boskiego Ducha.

W Nim i przez Niego działa Boża stwórcza siła, która leczy wszystkie ludzkie choroby ciała i duszy. Przy czym nie ma On w tym żadnego interesu. Czyni to z miłości do człowieka i do świata, który stworzył. W tym tkwi atrakcyjność Jego Ewangelii. Jego miłość szanuje naszą wolność. Niczego nam nie chce odebrać, nic zawłaszczyć, niczego wcisnąć na siłę do głowy. Cieszy się naszym wzrostem, naszym dojrzewaniem i wyzwalaniem ze szponów zła. Cieszy się rosnącą w nas siłą i pięknem harmonii wewnętrznej oraz społecznej. Celem tej miłości jest komunia, czyli jedność. To ona, jedność, daje spełnienie ludzkiemu oczekiwaniu szczęścia. Tylko miłość daje prawdziwą radość, gdyż raduje się szczęściem tego, kogo kocha.

Kiedy zatem modlimy się mówiąc: "Przyjdź królestwo Twoje", opieramy się nie tyle na naszych pragnieniach, które ubieramy w modlitewną szatę, ale na wierze w Chrystusa, bo On nas nauczył modlić się w ten sposób i On tego, o co my się modlimy, dokonał. On jest Królem, ponieważ założył na ziemi Boże królestwo i pokonał przekleństwo grzechu. Zawiesił grzech na krzyżu. Wniósł go tam w swoim zmaltretowanym przez nasz grzech ciele i w swojej poranionej ludzkimi grzechami duszy. Grzech Go zabił, ale On grzech pokonał, gdy zmartwychwstał. Obdarzył też łaską nowego życia Kościół, który kontynuuje misję budowy królestwa Bożego. Radujmy się, że jesteśmy uczestnikami tej misji.
(...)Módlmy się o Dobro, które cieszy się tym, że jest dobrem, a nie tym, że nie jest złem..
 
 
Teresa Gorzelany


Miejscowosc: Sierpc
Wysłany: 22 PaĽdziernik 2021, 11:11   

.
"Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi"

Odcinek 5, cz.1 z 2

Królestwo Boże jest rzeczywistością historyczną. Rodzi się i rozwija w nas i pośród nas według paschalnego klucza Chrystusowego "przejścia" przez krzyż do Zmartwychwstania. Królestwo Boże spotyka się z oporem szatana, jego pokusami i atakami wrogości. Ważne jest, aby nie dać się mu zwieść pozorami dobra, dlatego trzeba sobie cenić duchową sztukę rozeznawania, czyli rozpoznawania, co pochodzi od dobrego, a co od złego ducha.

Zasadą naszej komunii z Bogiem jest troska o poznanie, a następnie o spełnienie tego, co Bóg nam duchowo sugeruje, i co popularnie nazywamy wolą Bożą. Jest to zdrowa zasada życiowa. Zdrowa, bo jest to droga Zbawienia, w sensie dotarcia do obiecanej nam w Chrystusie pełni życia, albo inaczej mówiąc - szczęścia wiecznego. Jest to zdrowa zasada, bowiem przestrzeganie jej rozwija człowieka jako osobę, sprawiając, że dojrzewa on i spełnia się jako człowiek już teraz.
Mówiąc o kierowaniu się wolą Bożą w naszym życiu odwołujemy się do prawdy o ludzkiej zdolności rozeznawania między tym, co dobre, a tym, co złe, oraz świadczy o wolności wobec możliwości wyboru tego, co podlegało rozeznawaniu. Na tym zasadza się wyjątkowość człowieka jako stworzenia i tutaj są korzenie jego ludzkiej godności. Związana jest ona ze zdolnością do dokonania wyboru opartego na rozeznaniu oraz faktycznym dochowaniu wierności prawdziwemu dobru (Prawdzie i Dobru).

Ochrona prawna powinna brać pod uwagę wszystkie zagrożenia, jakie mogą prowadzić do naruszenia tego prawa i, w konsekwencji, do obrazy godności człowieka, a więc wszystkie zagrożenia w zakresie: wolnego dostępu do informacji, wolności do formowania własnej opinii na temat życiowych procesów i wydarzeń, oraz wolności do dokonywania wyboru zgodnie ze swoimi przekonaniami.

Przeciwstawiają się tej wolności różnego rodzaju presje: fizyczne, polityczne, materialne, finansowe, policyjne, administracyjne, oraz presja psychiczna i światopoglądowa, wywierana za pomocą mediów, które manipulują nie tylko konkretnymi zachowaniami człowieka, ale również w sposób opresyjny wpływają na pojmowanie przez niego rzeczywistości, determinując sferę jego ocen moralnych, czyli tego, co jest dobre, a co złe.

Zagrożenie to jest tym bardziej niebezpieczne, że w grę wchodzą zawsze wielkie światowe interesy polityczne i gospodarcze, którym zależy na niestabilności moralnej człowieka i rozbiciu silnych więzów pomiędzy ludźmi. Z ich pragmatycznego punktu widzenia najbardziej funkcjonalne są jednostki, które nie posiadają tzw. "kośćca moralnego", dyspozycyjne wobec władzy, bez określonego systemu etycznego, bez głębszego zakorzenienia w wierze i tradycji, posiadające określone umiejętności praktyczne i zawsze gotowe się nimi posłużyć do wykonania postawionego im zadania.

Zagrożeniem natomiast są osoby posiadające wyrazisty profil moralny i ugruntowaną świadomość własnej tożsamości, osobowej i wspólnotowej. Z tego właśnie względu i w tej perspektywie bardzo niewygodna może być (i bardzo niechętnie traktowana) tradycyjna rodzina, jako autonomiczny i stabilny układ relacji międzyosobowych, mający swoje własne grupowe cele - a w związku tym mniej podatna na manipulację i presję ze strony społecznego kontrolera i społecznego decydenta.

Postulat pełnienia woli Bożej, stając się nakazem moralnym konkretnej osoby, pozytywnie wpływa na formowanie się jego osobowości, na zdobywanie przez nią większej samoświadomości i większej samodzielności w podejmowaniu wyborów życiowych, jak również staje się elementem umacniającym jej integrację ze wspólnotą, z którą się utożsamia (w tym wypadku chodzi nam o wspólnotę Kościoła.(...)
Ostatnio zmieniony przez Teresa Gorzelany 23 PaĽdziernik 2021, 11:17, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Teresa Gorzelany


Miejscowosc: Sierpc
  Wysłany: 23 PaĽdziernik 2021, 11:03   

.
Odcinek 5, cz.2 z 2

W opozycji do dynamiki dobra stoi zło, czyli dynamika grzechu, który z tego powodu należy uznać za akt godzący jednocześnie w jednostkę, jak i społeczeństwo. Rani on człowieczeństwo osoby, która go popełnia, i jest destrukcyjnym czynnikiem, jeśli chodzi o organizm społeczny. Kto popiera grzech, ten popiera niszczenie osoby ludzkiej i dezintegrację systemu powiązań międzyludzkich, czyli dezintegrację wspólnoty.

Grzech jest śmiertelną bronią w rękach wyznawców ideologii radykalnej laickości, którzy walczą przeciwko religijnemu rozumieniu zła, a więc przeciwko koncepcji grzechu, i wołają, że jest to "średniowieczny wymysł", forma "panowania kleru" nad prostym ludem. Szydzą i krytykują tych, którzy ulegają podobnym "zabobonom".

W rzeczywistości niszczą duszę człowieka pod przykrywką nowoczesności i wyzwolenia. Sprzeciwiają się religijnemu rozumieniu zła i pojęciu grzechu. W ich mniemaniu uwalniają w ten sposób człowieka od opresji ze strony religii i Kościoła, a w rzeczywistości - pozbawiają człowieka instrumentu do obiektywizacji jego osobistych sądów, koniecznej do właściwego rozeznania tego, co dobre, od tego, co złe. Odwołują się do jego subiektywnych odczuć, sugerując przy tym, że dają w ten sposób zdolność do tworzenia nowych światów, zupełnie niezależnych od jakichkolwiek obiektywnych norm etycznych. Ukrywają jednak, że jest to mnożenie iluzji we wciąż rosnącym bałaganie moralnym. Człowiek gubi się w tym bałaganie i szuka w konwulsjach wyjścia z egzystencjalnej matni, którą sam sobie zaaplikował. Jeśli nie stracił pokory, jest dla niego wyjście. Jeżeli ją utracił, pójdzie jeszcze dalej diabelską drogą autodestrukcji, aż na samo dno piekła.

Porzucając pojęcie grzechu, człowiek zamiast się wyzwolić, jak jest to mu obiecane, w rzeczywistości traci naturalną ochronę przed złem. Staje się łatwą ofiarą wielorakich nacisków ze strony osób posiadających władzę polityczną i ich aktualnych sprzymierzeńców. Człowiek, który nie ma kośćca moralnego, w takich warunkach może być łatwo kupiony albo zmuszony do spełnienia postawionych przed nim wymagań. W rzeczywistości robi on tylko wrażenie wolnego twórcy, podejmującego się szlachetnego zadania ujawnienia egzystencjalnego piękna prawdy o życiu człowieka, a w istocie prawda ta będzie zakłamana i zeszpecona koniecznością, której podlega ten wirtuoz życia, czyli artysta będący idolem wykreowanym przez media.

Gdy relatywizuje się zło i dobro, odrzucając istnienie obiektywnych norm moralnych, popada się w wulgarno-pragmatyczną moralną dewiację. Promuje sie w ten sposób materializm i hedonizm jako wygodną pochodną zła i utwierdza się panowanie egoizmu, a więc jasne przeciwieństwo miłości.

Jasne jest zatem, że nasz świat potrzebuje Zbawienia, aby spirala zła nie wciągnęła go w wir zatracenia, aby egoizm jako zasada życia został zwyciężony przez miłość. Wówczas dopiero spełni się nadzieja zarówno osiągnięcia szczęścia osobistego, jak i harmonii społecznej. Te dwa wezwania uzupełniają się wzajemnie: "bądź wola Twoja" oraz "przyjdź królestwo Twoje". Królestwo Boże może zaistnieć tylko wtedy i tylko tam, gdzie pielęgnowana jest wiara w Boga
i - jako jej konsekwencja - wierność Jego słowu; czyli tam, gdzie pełniona jest Jego wola. Na ziemi będzie jak w niebie, gdy spełni się istotę ewangelicznego przesłania, to znaczy, gdy postawi się na wzajemną miłość jako wyraz szczerej i prawdziwej miłości Boga.
Modląc się o przyjście Bożego królestwa, prosimy Boga o spełnienie się Jego woli. Jest nią właśnie to królestwo. Jest to prośba o Boże Zbawienie.

Módlmy się o to, abyśmy nie ulegli pozorom fałszywej wolności i nie popadli w stan uzależnienia od niej, zniewolenia czy opętania.

Módlmy się, aby prowadził nas, oświecał i ożywiał nieustannie Święty Duch Boży.


/o. Z. Kwiatkowski "Modlić się życiem", 2017/
 
 
Teresa Gorzelany


Miejscowosc: Sierpc
Wysłany: 25 PaĽdziernik 2021, 10:09   

.
"Chleba naszego daj nam dzisiaj..."

Odcinek 6, cz.1 z 2

W naszym życiu jest "dzisiaj", ale jest też "wczoraj" i "jutro". Nasze konkretne
"dzisiaj" zawsze jest intymnie złączone z tym, co było przed, i z tym, co będzie potem. Na kształt chwili obecnej ma wpływ to, zdarzyło się wczoraj, i dlatego dla naszego "dzisiaj" ważne jest to, czego chcemy doświadczyć "jutro", oraz to, czym to "jutro" nas zaskoczy.

"Dzisiaj" muszę mieć chleb, aby się nim pożywić i móc egzystować. Nie wystarczy to, że "wczoraj" miałem go pod dostatkiem, albo że obiecany jest on mi na "jutro". Jeżeli "dzisiaj" zabraknie mi chleba, mogę nie dotrzeć do "jutra", albo to "jutro" może być zupełnie odmienne od tego, którego oczekiwałem. Mogę nie doczekać się spełnienia jego obietnic i na nic zdadzą się wówczas wspomnienia, że kiedyś mój stół uginał się od jadła.

Nie wolno nam jednak absolutyzować "dzisiaj", fałszywie sądząc, że historia nie ma dla niego żadnego znaczenia - ani ta, która poprzedziła nasze "dzisiaj", ani też ta, która będzie potem. Równałoby się to zamknięciu horyzontu życia. Stałoby się dla nas smutnym więzieniem, tym bardziej smutnym, że nie wiedzielibyśmy, dlaczego zostaliśmy w nim zamknięci i jak można się z niego wydostać.

Człowiek jest stworzeniem, które posiada zaszczepioną przez Boga potrzebę szczęścia. Występuje ona u niego w formie głębokiego pragnienia, które jest jednocześnie tkwiącym w jego duszy Bożym wezwaniem, aby przekroczyć samego siebie. Człowiek jest zatem w sposób radykalny ukierunkowany na to, aby koncentrować się tylko na tym, co "dzisiaj", ale traktować każde "dzisiaj" jako element budowy "jutra", które jest dla niego wezwaniem i wyzwaniem.

Bóg stworzył bowiem człowieka w ten sposób, że w duszy ma on zapisane Boże wezwanie udania się do ziemi obiecanej. Życie jest zatem indywidualnym i wspólnotowym exodusem opartym na przymierzu z Bogiem, któremu towarzyszy obietnica osiągnięcia pełni życia. Stanowi to potwierdzenie, że jego marzenia nie są czyimiś mrzonkami, ale echem głosu z Nieba, wzywającego go do drogi.
Nasz chleb powszedni tylko wówczas ma pełny sens, jeśli człowiek traktuje go jako chleb wędrowca, potrzebny do tego, aby dojść do ziemi obiecanej. Nie jest on w żaden sposób celem samym w sobie. Jego sensem nie jest tylko konsumpcją, ale tkwi w nim zakodowana wdzięczność za jego otrzymanie i nadzieja, że dzięki niemu uda się osiągnąć cel wędrówki, do której powołał człowieka Bóg. Ponieważ cel ten jest wspólny, zarówno dla tego, który powołał, czyli Boga, jak i dla powołanego, czyli człowieka - osiągnięcie go będzie obopólną radością, Boską i ludzką zarazem.
.
 
 
Teresa Gorzelany


Miejscowosc: Sierpc
Wysłany: 26 PaĽdziernik 2021, 10:21   

.
Odcinek 6, cz.2 z 2
Na jeszcze jeden aspekt tej sprawy trzeba zwrócić uwagę. Chodzi o to, że mówiąc o codziennym chlebie, nie wolno nam zapomnieć, że chodzi o NASZ chleb, bo chleb nigdy nie posiada tylko wymiaru indywidualnego. Wbrew temu, co się na pozór sądzi, bez wspólnoty starań i w ogóle bez szeroko rozumianej ludzkiej solidarności, chleb nie istnieje. Wprawdzie zawsze to "ja" pracuję i "ja" otrzymuję wynagrodzenie i "ja" kupuję to co "ja" mam ochotę, to jednak "ja" nie determinuje tego, co się nazywa "chlebem powszednim". W rzeczywistości bowiem zarówno praca, jak i wypłata, kupowanie i nawet konsumpcja, to łańcuch wielkiej ilości wzajemnych powiązań z innymi ludźmi z ich pracą, z ich pracą, kompetencjami, planami i problemami.

Na koniec najważniejsze - wymiar Boży "codziennego chleba". Wiąże się on z podstawową prawdą odnośnie człowieka, że nie jest on tylko ciałem, inteligencją i psychiką, ale jest również duszą z jej marzeniami i pragnieniem szczęścia. Człowiek to pytanie o prawdę, o sens, o postawę moralną dla jego orzeczeń odnośnie tego, co jest moralnie dobre albo złe. Odpowiedzią na to pytanie jest Bóg i Jego miłość, dla której On nas stworzył. Człowiek zatem potrzebuje Boga jako codziennego chleba. Jest on koniecznym warunkiem jego ludzkiej egzystencji. Człowiek jednak musi uważać, aby nie dać się zwieść duchowi, który sprzeciwia się Bogu i chce pokierować jego życiem, proponując mu łatwiejszą i "bardziej skuteczną" drogę do szczęścia, polegającą na egoizmie, a nie na miłości jako zasadzie postępowania na co dzień.

Pamiętając o tym, że chleb powszedni, o który prosimy Boga, jest naszym wspólnym chlebem, mamy również szansę lepiej zrozumieć tajemnicę Bożego Ojcostwa - ponieważ jest On NASZYM Ojcem - jak również tajemnicę naszego braterstwa. Bez naszej miłości do Boga i ludzi nasz chleb powszedni, który jest darem naszego Ojca nie miałby sensu, a jego spożywanie byłoby świętokradztwem.

Módlmy się, abyśmy w naszym staraniu o chleb powszedni "dzisiaj" byli jednocześnie otwarci na transcendencję "jutra".
Módlmy się, aby miłość Boga i bliźniego stanowiła wewnętrzną treść i Boży smak "naszego powszedniego chleba".
 
 
Teresa Gorzelany


Miejscowosc: Sierpc
Wysłany: 27 PaĽdziernik 2021, 10:46   

.
I odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom...

Odcinek 7, cz.1 z 2

Jest to jedyne wezwanie modlitwy Ojcze nasz, w którym prośbie towarzyszy zobowiązanie. To zobowiązanie będzie jeszcze powtórzone przez Jezusa jako Boży nakaz, a nie tylko przejaw ludzkiej wielkoduszności "Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, Ojciec wasz nie przebaczy wam także waszych przewinień” (Mt 6, 14-15).

Nie można oczywiście przejść obojętnie obok tego spostrzeżenia. Dlaczego istnieje ten wyjątek i jak się on ma do całej modlitwy Ojcze nasz? Czy ten warunek odnosi się tylko do odpuszczenia grzechów czy też może ma znaczenie szersze i odnosi się również do pozostałych wezwań?

Gdy prześledzimy uważnie treść całej modlitwy, zauważymy, że wszystkie wezwania czy prośby są "darmowe", to znaczy, nie wymagają niczego w zamian od osoby, która się modli. Jedynie w tym wypadku, dotyczącym prośby o wybaczenie nam naszych win, jest inaczej. Nasza prośba nie będzie skuteczna, jeżeli nie spełnimy tego warunku, to znaczy dopóki nie odpuścimy win innym ludziom.
Jak rozumieć ten fenomen? Czyżby oznaczało to, że Boży dar przebaczenia nie jest darmowy? Nic podobnego, bo Bóg przecież nie żąda tutaj niczego dla siebie. Po prostu jest to warunek skuteczności odmawianej modlitwy. Bóg przez to mówi człowiekowi JAK POWINIEN PROSIĆ o przebaczenie, aby jego prośba była autentyczna, a co za tym idzie, również skuteczna.

Warunek ten jest wyrazem troski Pana Boga o człowieka, o to, aby rzeczywiście doznał przebaczenia grzechów i doświadczył łaski pokoju, "którego świat dać mu nie może". Ponadto ma to ważny wymiar teologiczny i jednocześnie formacyjny. Czyni z nawrócenia proces współdziałania człowieka z łaską Bożą, a nie magiczny gest Boga. Uczy go, że przekroczenie progu królestwa Bożego wiąże się z przekroczeniem samego siebie, z koniecznością pokonania tego, co się w nas łasce Bożej przeciwstawia.
 
 
barmal


Miejscowosc: Nowy Scz
Wysłany: 27 PaĽdziernik 2021, 22:21   

I dlatego przy tym proszę Boga , by nauczył mnie przebaczać jak sam przebacza, żebym umiała przebaczać.
_________________
BML
 
 
Teresa Gorzelany


Miejscowosc: Sierpc
Wysłany: 28 PaĽdziernik 2021, 10:06   

.
Odcinek 7, cz.2 z 2

Modlitwa Ojcze nasz zatem to nie tylko zbiór wiadomości odnośnie tego, jak człowiek wierzący powinien się modlić, ale jest to modlitwa, która ma moc PRZEMIANY CZŁOWIEKA, i pomaga mu osiągnąć nową jakość życia. Dlatego w klasycznym katechumenacie pierwszych wieków Kościoła przekazywana była katechumenom specjalnym obrzędem wtajemniczenia chrześcijańskiego.

Jak bardzo radykalnie trzeba pojmować ten warunek, świadczy Ewangelia mówiąca o składaniu Bogu ofiary w świątyni, co stanowi dla nas wyraźną aluzję do Eucharystii. Ten wzniosły akt religijny nie ma sensu, jeżeli sumienie wyrzuca człowiekowi zawiniony brak pojednania z bratem "Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz, i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar twój przed ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj" )Mt 5,23).

Chrystus zatem wiąże godne uczestnictwo w Eucharystii ze spełnieniem tego warunku, Najpierw należy pojednać się z braćmi, a dopiero potem wrócić i złożyć godnie ofiarę Bogu. Dzieje się tak, ponieważ postulat jedności jest w nauczaniu Jezusa i w Jego życiu kluczowy i posiada bezpośrednie odniesienie do przykazania miłości, które stanowi podstawę autentyczności spełnienia wszystkich innych przykazań.

Ponadto, jedność to przecież istota wewnętrznego misterium samego Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Jedność stanowi istotę Bożej świętości, do której zostaliśmy powołani, i do której, w Duchu Świętym, aspiruje nasza dusza, Jedność Boża i Jego świętość to tajemnica Bożej miłości. Miłość to fundament życia chrześcijańskiego. Chrystus powiedział, że "po tym poznają, że jesteście moimi uczniami, że miłość wzajemną mieć będziecie".

Warto zauważyć, że mamy tutaj również do czynienia z wymiarem wspólnotowym, bo przecież modlimy się, mówiąc: "NASZE winy", "jako i MY odpuszczamy", "NASZYM winowajcom". Powinniśmy zatem pozwolić, aby wybrzmiało to w naszym działaniu. Chodzi o zobowiązanie do pojednania się w ramach wspólnoty.

W tej perspektywie dostrzegamy, jak wielką skazą duchową w naszym życiu chrześcijańskim są wewnętrzne podziały w Kościele i jaka jest wielka konieczność, aby zostały one przezwyciężone. Rzucają one poważny cień na wiarygodność głoszonej przez nas Ewangelii i duchową autentyczność sprawowanej przez nas Eucharystii.
Módlmy się o to, abyśmy naszą prośbę o Boże przebaczenie naszych grzechów zawsze łączyli z praktyczną postawą przebaczenia naszym winowajcom.
 
 
Teresa Gorzelany


Miejscowosc: Sierpc
Wysłany: 29 PaĽdziernik 2021, 09:59   

.
"I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego"

Odcinek 8, ostatni

Całe doczesne życie człowieka jest wędrówką. Pielgrzymujemy do ziemi obiecanej. Przez cały czas trwania naszej życiowej pielgrzymki jesteśmy narażeni na ataki zła. Musimy się przed nimi bronić. Zło atakuje nas przez pokusy. Sami nie jesteśmy w stanie stawić im skutecznie czoła, nikt z nas. Możemy im się oprzeć tylko z Chrystusem. "Beze Mnie nic uczynić nie możecie" - mówi Chrystus w przypowieści o winnym krzewie. My jesteśmy latoroślami tego krzewu. Chrystus jest dobrym Pasterzem, a my jego owcami. On nas prowadzi, On nas chroni i On nas formuje we wspólnocie Kościoła, który posiada obietnicę, że "bramy piekielne go nie przemogą".

Chrystus jest z nami "przez wszystkie dni, aż do skończenia świata", dlatego możemy prowadzić misję głoszenia Ewangelii, chociaż sami jesteśmy grzeszni i niedoskonali. W tym celu Jezus dał nam obiecany dar od Ojca - 'innego Pocieszyciela", który będzie z nami na zawsze, Ducha Świętego. W Nim jest nasza siła i On sprawia, że stajemy się "solą ziemi i światłością świata".

Jeszcze raz warto w tym miejscu powtórzyć, że Chrystus zwraca nam uwagę w modlitwie Ojcze nasz, iż nasze osobiste zbawienie posiada wymiar wspólnotowy, oraz że kiedy prosimy Boga o "nasz chleb", prosimy o chleb nie tylko dla nas samych, ale dla wszystkich, bez żadnego wyjątku. Tak samo w naszym indywidualnym wezwaniu o odpuszczenie nam win wstawiamy się za winy całej wspólnoty. Podobnie dzieje się, gdy modli się jakakolwiek wspólnota Kościoła i każdy jej pojedynczy członek - zawsze wstawiają się oni za moje winy i za winy każdego z nas.

Podobnie ma się rzecz, jeśli chodzi o walkę z pokusami, kiedy staramy się stawić czoła złu, które nas atakuje. Każdy pojedynczy sukces jednego z nas członków Kościoła, jest sukcesem całej wspólnoty. Wspólnota natomiast wspiera każdego z nas w walce ze złem, wspólnie odbywając pielgrzymkę zbawienia do ziemi obiecanej. Wzajemna solidarność wierzących jest wielką siłą, która posiada wymiar mistyczny.

Chrystus przyrzekł nam, że "będzie z nami przez wszystkie dni aż do skończenia świata". Powiedział również, że "tam gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Jego imię, tam On jest pośród nich" i wówczas nasza modlitwa ma szczególną moc u Boga.

Rozbici, rozproszeni, zatomizowani, stajemy się łatwym łupem dla szatana, który dąży do tego, aby nasz świat stawał się coraz bardziej światem samotnych indywidualistów, jedynie luźno powiązanych ze sobą i dlatego łatwych do opanowania, wykorzystania i manipulacji.
W odpowiedzi na to Bóg zachęca nas do szczególnej dbałości ocommunio sanctorum(wspólnotę świętych), szczególnie dzisiaj, w naszych czasach i w naszej kulturze - tak bardzo naznaczonej piętnem indywidualizmu.

Dlatego powinniśmy dbać o tworzenie wspólnoty kościelnej oraz troskę o nią, jak również o rozwijanie kultu świętych. Nasze czasy obfitują w niebywałą ilość nowych beatyfikacji i kanonizacji. Mamy całą plejadę nowych świętych w naszym kraju. Popularni stają się również niektórzy święci z innych krajów, jak np. św. Charbel, św. o.Pio czy Matka Teresa.

Msza św. jest zawsze w centrum naszej wspólnoty. Celebrowana lokalnie, jest ona zawsze celebracją całej wspólnoty. Kościoła, rozproszonej po całym świecie. W tym miejscu należy powiedzieć o olbrzymim zadaniu, które stoi przed nami, a mianowicie o promowaniu ducha ekumenizmu w Kościele, czyli aktywnego, stałego i twórczego poszukiwania jedności.

Powinniśmy mieć na uwadze, że jest prośbą i nakazem naszego Pana, Jezusa Chrystusa. Szczególnie mocno został on wypowiedziany w Jego modlitwie arcykapłańskiej podczas Ostatnie Wieczerzy. Stanowi zatem trwały element każdej Mszy św. Można zatem powiedzieć, że troska o jedność Kościoła stanowi probierz autentyczności naszej wiary i miłości chrześcijańskiej, probierz rozumienia Chrystusa i naszej odpowiedzialności za Kościół.

Nasz Pan, Jezus Chrystus, ustanowił Kościół jako sakrament Zbawienia. Kościół jest wspólnotą braci i sióstr, mających tego samego Ojca niebieskiego. Spoiwem tej wspólnoty jest miłość, jaką Chrystus nas umiłował ("miłujcie się wzajemnie, jak Ja was umiłowałem"). Kościół natomiast nie jest instytucją na wzór instytucji laickich, ale rodziną rodzin i poszczególnych indywiduów. Z tego też względu fundamentalną wspólnotą w łonie Kościoła stanowi rodzina, która powinna cieszy się w niej szczególną opieką i szacunkiem. Rodzinne ognisko domowe uważane jest za "mały Kościół". O jego tożsamości decyduje zatem żywa więź z Chrystusem. Oprócz naturalnych rodzin, są jeszcze w Kościele rodziny zakonne i inne wspólnoty, które w swoisty sposób, zgodnie z ich charyzmatem, realizują rodzinne powołanie Kościoła, wyznając tę samą wiarę w Boga, naszego wspólnego Ojca i Jego Jednorodzonego Syna, Jezusa Chrystusa oraz Ducha Świętego, Ducha miłości Ojca i Syna.

Bardzo ważną sprawą dla każdej wspólnoty jest przyjazne środowisko kulturowe, w którym może się ona swobodnie rozwijać. Niezwykle istotną rzeczą jest prawo przyjazne rodzinie, które dba o to, aby była ona chroniona i wspierana, aby posiadała odpowiednie warunki materialne, pozwalające rodzicom na swobodne pełnienie funkcji wychowawczej oraz na możliwość rozwijania i umacniania więzi rodzinnej bez zakłóceń. Ważne jest, aby obowiązujący system prawny wyrażał szacunek dla podstawowych wartości uznanych przez dane społeczeństwo za istotne, nawet jeśli modne ideologie są im przeciwne.

Wspólnota i wspólnotowość są priorytetem w życiu Kościoła głównie dlatego, że jego "przyczyną sprawczą" oraz istotą jego posłannictwa jest miłość. Powinno to mieć naturalne przełożenie na jego funkcjonowanie, zarówno wewnętrzne, jak i na jego działalność ewangelizacyjną, prowadzoną w duchu braterstwa, współdziałania i życzliwości, z troską o propagowanie szacunku dla każdego człowieka i pokój we wszystkich relacjach społecznych i wszystkich instytucjonalnych strukturach.

o. Zygmunt Kwiatkowski "Modlić się życiem" (str. 33-53 z 149), Wydawnictwo MOCNI W DUCHU, Łódź 2017
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie moesz zacza plikw na tym forum
Nie moesz ciga zacznikw na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group