Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Zasługa u Boga
Autor Wiadomość
Abuna Zygmunt
Abuna Zygmunt


Miejscowosc: Aleppo
Wysłany: 10 Styczeń 2022, 10:18   Zasługa u Boga

Właśnie tego szukałem, bo jest to temat, ktory często poruszam przy Spowiedzi.



Sawab

Kilka lat temu posadziliśmy przed naszą kaplicą piękne ozdobne krzewy. Posadziliśmy je, aby skrawek ulicy przed naszą kaplicą przyozdobić oraz by uratować przynajmniej część chodnika przed samochodami, które tutaj chętnie wybierały sobie miejsce parkowania. Krzewy dobrze się przyjęły i w ciągu tych kilku lat bujnie rozwinęły, tak że nabrały charakteru małych drzewek.

Pojawił się jednak nowy kłopot. Przechodnie, spacerowicze i konsumenci lodów, chipsów i różnych napitków z pobliskich kiosków mieli fantazję tutaj pozbywać się swoich papierowych i plastikowych opakowań. Ciężko było je wyciągać spod gęstwy nisko przy ziemi płożących się gałęzi. Trzeba było szukać kogoś kto przytnie te gałęzie.

Pewnego dnia ku mojemu zdziwieniu zauważyłem, że drzewka zostały przystrzyżone, ale jeszcze nie wszystkie. Następnego dnia przed poranną Mszą św. zobaczyłem, że praca przycinania drzew w tajemniczy sposób wczesnym rankiem została doprowadzona do końca.
Kto to zrobił? Nic na ten temat nie było mi wiadomo.

Po Mszy św. zagadnąłem staruszkę, która od niepamiętnych czasów codziennie przychodzi do naszej kaplicy i która zna wszystkie tajemnice naszej ulicy, jak to się stało, że drzewka nabrały tak pięknej formy i że śmiecie zostały spod nich nareszcie wymiecione. Dla niej sprawa była jasna.
– To Mahmoud, proszę ojca – odpowiedziała nieco zdziwionym głosem, jakbym pytał ją o sprawę oczywistą.
– Mahmud? Jaki Mahmud? Kto go o to poprosił ? Komu należy dziękować? Ile te postrzyżyny będą nas kosztować?

Jeszcze bardziej zdziwiona odpowiedziała, że ona go poprosiła, gdy widziała, jak pracował w ogrodzie sąsiada przed udaniem się rano do pracy, do biura.

– Nic nie będzie kosztować. Mahmud pieniędzy nie weźmie – uzupełniła swą wypowiedź – dla niego to sawab.
Nie znałem tego wyrazu. Wyjaśniła mi, że to taka ofiara, którą się składa Panu Bogu, jakiś dobry czyn, za który potem Bóg się rewanżuje błogosławieństwem, czyli rodzaj zasługi, która nam przyniesie Bożą łaskę. Mahmud, który jest muzułmaninem alawitą, wykonał tę pracę, wiedząc, że chodzi o drzewka należące do klasztoru.
Szczególnie zaś dlatego, że tuż przy wejściu do kaplicy znajduje się statuetka Maryi, jak to on Ją nazywa: sit Miriam (Pani Maryja). Dla Niej również od wielu już lat, raz po raz, gdy wracał z ogrodu sąsiada przynosił różę i dawał ją mojej rozmówczyni, aby ta ją złożyła u stóp sit Miriam. Tym razem ofiarował coś więcej aniżeli różę, ofiarował jej swoją pracę przy strzyżeniu drzewek. Nawet podziękowań z mojej strony nie chciał słuchać, bo nie godzi się przyjmować podziękowań za sawab. Przechodząc koło nas, krótko się przywitał, uśmiechnął na moje podziękowania i nic nie odpowiadając, poszedł w swoja stronę.
 
 
Teresa Gorzelany


Miejscowosc: Sierpc
Wysłany: 11 Styczeń 2022, 11:05   

.
Któregoś dnia poprosiłam o. Zygmunta o zgodę na publikowanie w naszej NetParafii Jego książki "Z Krzyżem w Kraju Półksiężyca" (wyd. 2010). Jest to najtrudniej dostępna, jedna z 15-tu, wydanych w Polsce książek autorstwa o. Zygmunta - niezwykły Dziennik Misjonarza, pisany daleko od naszej ojczyzny - w Syrii.

Nie powinnam pewnie tego mówić, ale któregoś dnia szukałam odpowiedzi na zwykłe pytanie:
Co lubi o. Zygmunt? Sięgnęłam po książkę "Z Krzyżem w Kraju Półksiężyca" (wyd. 2010). Każdy fragment tej książki wywołuje wydarzenia, niezwykłe doznane wcześniej wrażenia i przeżycia... i znalazłam dwa razy "nie lubię" i jeden raz "lubię":

"Nie bardzo lubię anegdotki w której się miesza Pana Boga, ale nie można też, zawsze gdy się czegoś nie lubi głośno protestować, szczególnie jeśli ktoś czyni to w dobrej wierze."

"Lubię żywy teatr, taki na przykład, jaki widuję, udając się w niedzielę do sióstr franciszkanek ze Mszą św. Teatrem jest dla mnie park. Nieustannie się dziwię, w jak różnorodny sposób ludzie spędzają wolny czas."

"...nie lubię żadnych celebracji"

Bez celebracji załączam:

Teatr

Lubię żywy teatr, taki na przykład, jaki widuję, udając się w niedzielę do sióstr franciszkanek ze Mszą św. Teatrem jest dla mnie park. Nieustannie się dziwię, w jak różnorodny sposób ludzie spędzają wolny czas.

Niektórzy na przykład grupkami siadają na trawie i się czymś smacznym opychają, sięgając chlebem do różnorakich słoiczków, pudełek i nylonowych worków, inni, jak rozkrzyczane wesoło dzieciaki, biegają z piłkami i balonami po asfaltowych alejkach. Sprzedawca prażonej kukurydzy w tym samym czasie w takt melodii dobiegającej z głośnika, nie wiedząc nawet o tym, klepie się po brzuchu obiema rękami, jak po wielkim bębnie, wyrażając w ten sposób zadowolenie, że jego interes na kółkach nieźle się kreci.

Dzisiejszego wieczoru jednak grand prix przyznałbym parze staruszków, którzy jak na tutejsze warunki, byli ubrani bardzo odważnie – kolorowo i sportowo zarazem. Najbardziej jednak ceniłem ich odwagę trzymania się za ręce, gdy spacerowali po parkowych alejach; jakby stanowili parę zakochanych. Ale… dlaczego ja używam trybu przypuszczającego, pisząc: „jakby”? Rzecz w tym przecież, że oni byli rzeczywiście zakochani i dlatego niewiele sobie robili z tego, co wypada a czego nie wypada robić w ich wieku.

Niech żyje zatem swoboda, ale nie obyczajów, ale swoboda ekspresji! Każdy w parku niech siedzi i niech chodzi jak mu wygodniej i jak mu się podoba, niech kupuje, co chce do jedzenia, do żucia, do ssania do chrupania, niech śmieci (niestety taki tutaj zwyczaj), jeśli ma zbyt daleko do kosza, niech słucha muzyki, niech patrzy na kolorowe fontanny, niech marzy; szczególnie gdy się ściemni i nie ma już tłumów na parkowych alejkach, robi się cicho, pustoszeją ławki, a zza palm wolno wychodzi księżyc, podążając za czymś, o czym tylko on jeden jedyny wie, no, może jeszcze wiedzą o tym poeci… Znów uległem aurze nadzwyczajności, a przecież w moim opowiadaniu o zwykły park chodzi! O zwykły park, a nie teatr i o zwykłych ludzi, a nie aktorów.

Dzisiaj podczas Mszy św. po Komunii przyznałem się publicznie do teatralności, bo przecież to jest coś zupełnie niesamowitego: Ciało i Krew Jezusa! Spotkanie z Nim w namacalnej prawdzie Ciała i Krwi! Jacy my jesteśmy ubodzy! Jak niewiele z tego, co się dzieje i w czym uczestniczymy, trafia do nas. Przywykliśmy do „chodzenia na Mszę” albo my, księża, do „odprawiania Mszy”! Robimy swoje i… tak mało się dzieje w naszej duszy.
Mówimy wielkie słowa, przyklękamy, wstajemy i jakby nigdy nic idziemy do domu, przechodzimy przez park, odwiedzamy znajomych… Gesty nas przerastają i słowa są wyraźnie na wyrost w stosunku do tego, co czujemy. Teatr nie na tym polega, że pozorujemy coś więcej, aniżeli czujemy i czym sami jesteśmy w głębi duszy, ale wręcz odwrotnie, polega on na tym, że nie czujemy i nie jesteśmy na miarę tego, co się w rzeczywistości odbywa! Tego bowiem zupełnie nie rozumiemy, dlatego właśnie nasza obecność zamienia się w teatr (i nasze sprawowanie Mszy św. również).

Jeżeli jesteśmy jednak tego świadomi, to uważam, że ratujemy się przed teatralnością i przestajemy być aktorami – jesteśmy biednymi uczniami Chrystusa, którzy wiedzą, że muszą się wiele od Niego nauczyć.
 
 
ElzbietaS
Elzbieta


Miejscowosc: Tokio
Wysłany: 13 Styczeń 2022, 14:30   

Nie bardzo lubię anegdotki w której się miesza Pana Boga

Kiedyś taką anegdotkę opwiedzialam przy moim Sw. P. Ojcu.
Tato opowiedział mi inną.
Niech będzie Antek. Spotykając dziedzica zawsze kłaniał się bardzo nisko, czapką aż zmiatając kurz ze swoich butów. Zauważono, ze przed krzyżem czapkę tylko na chwile zdejmuje.
- przed dziedzicem czapką do ziemi a przed krzyżem inaczej?
- z Pana Boga się nie żartuje.
 
 
Alina Moskwa
AlinkaMP

Miejscowosc: Resko
Wysłany: 13 Styczeń 2022, 23:07   

Do Pana Boga sie wraca, szuka sie Go i odnajduje na pustyni...Kiedy zmeczenie dniem dopada zniewala i kaze zadnac, by nie myslec o niczym....ogarnia mnie cisza....jest tylko cykanie budzikow, sa dwa tak na wszelki wypadek...staja na szafkach po obu stronach mojego poslania...jak skrzydla Aniola...patdzec wtedy tylko w siebie, w ten piasek co jeszcze przed chwila tak przeszkadzal...tam na pustyni kleczy Jezus...zaslania soba burze piskowa, nie pozwala na rozpacz...podchodze i jest bezpiecznie...mialam bardzo ciezki dzien, ale juz minal...Trzeba wejsc na pustynie...
 
 
Abuna Zygmunt
Abuna Zygmunt


Miejscowosc: Aleppo
Wysłany: 14 Styczeń 2022, 10:16   

Podoba mi sie ten Antek. Mam do goscia zaufanie.

Skąd ta twoja pustynna formacja Alino ? Widze, ze masz geny z Mar Musa.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie moesz zacza plikw na tym forum
Nie moesz ciga zacznikw na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group