Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UĹźytkownicyUĹźytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Wspomnienie o ŚW. PROBOSZCZU Z ARS...
Autor Wiadomość
ZoRo


Miejscowosc: Warszawa
Wysłany: 4 Sierpień 2013, 10:05   Wspomnienie o ŚW. PROBOSZCZU Z ARS...

św. Jan Maria Vianney

Liturgiczne wspomnienie św. Jana Marii przypada na dzień 4 sierpnia i ma charakter wspomnienia obowiązkowego. Jego imię zamieszczono również w Litanii do Wszystkich Świętych.


Jan Maria Vianney urodził się 8 maja 1786 r. jako syn chłopa we francuskiej wiosce Dardilly koło Lyonu. Jego dzieciństwo i młodość przypadły na czas rewolucji francuskiej, w trakcie której okrutnie prześladowano Kościół katolicki, przede wszystkim kapłanów, utrudniano sprawowanie kultu i praktyk religijnych. Jan Vianney przyjął Pierwszą Komunię św. mając 13 lat.

Powołanie kapłańskie przyszłego świętego zaczęło się kształtować pod wpływem proboszcza z Ecully, który uczył go łaciny. Do seminarium duchownego w Lyonie został przyjęty w 1811 r. Jednakże z powodu trudności w nauce był dwukrotnie z niego usuwany. Brak kapłanów w archidiecezji liońskiej sprawił, że wikariusz generalny w końcu pozwolił Janowi składać egzaminy nie po łacinie, ale w języku francuskim. Pomyślnie zdane egzaminy pozwoliły Janowi na przyjęcie święceń kapłańskich w 1815 r. w Grenoble. Przez trzy lata był wikariuszem w Ecully. Następnie biskup wysłał go do maleńkiej parafii w Ars, liczącej zaledwie 230 osób. Oddawał się tam surowej ascezie i wytrwałej modlitwie. Przez kilka godzin dziennie adorował Najświętszy Sakrament, sypiał zaledwie kilka godzin. Głosił bardzo proste kazania, a ich tematyka skupiała się wokół grzechu i jego skutkach, pokuty, łaski uświęcającej, Eucharystii, modlitwy. Po otwarciu w Ars w 1824 r. szkoły uczył w niej katechizmu.

Po misjach parafialnych urządzanych w okolicy Ars zasłynął jako spowiednik. Potrafił przepowiadać ludziom ich przyszłe losy. Do miasteczka zaczęły napływać rzesze ludzi. Proboszcz przyjmował codziennie około 200-300 osób, spowiadał też każdego dnia przez wiele godzin. Każdego roku wyspowiadał nawet 30 tys. penitentów.

Życie proboszcza z Ars nie było wolne od prześladowań. Nie wszystkim podobała się jego praca, dostawał listy z pogróżkami, na murach plebani umieszczano oszczercze napisy, niechętnie odnosił się do jego osoby wikariusz. Z tego powodu musiał dwukrotnie opuścić parafię i ukryć się w klasztorze, jednakże na polecenie biskupa powracał.

Wyniszczony chorobami zmarł 4 sierpnia 1859 r. po 41 latach pobytu w Ars. Został beatyfikowany w 1905 r. przez papieża Piusa X. Natomiast Pius XI kanonizował go w 1925 r., a cztery lata później ogłosił św. Jana Marię Vianneya patronem wszystkich proboszczów Kościoła katolickiego. W setną rocznicę jego śmierci papież Jan XXIII wydał encyklikę, w której przypomniał jego postać. Osobie świętego proboszcza z Ars Jan Paweł II poświęcił wielkoczwartkowy list do kapłanów w 1987 r.

Liturgiczne wspomnienie św. Jana Marii przypada na dzień 4 sierpnia i ma charakter wspomnienia obowiązkowego. Jego imię zamieszczono również w Litanii do Wszystkich Świętych.

http://parafia.zabnica.net/index.php?strona=1
...................................

http://www.slowo.redempto...spomnienie.html
 
 
Alina


Wysłany: 4 Sierpień 2013, 13:44   

Bardzo lubię Proboszcza z Ars. Zachwyca mnie jego zapał, wytrwałość i upór przejawiający się min. w tytanicznej pracy jaką musiał włożyć w to, aby ukończyć studia teologiczne, przy zupełnym braku zdolności w tym kierunku. Podobnie było zresztą z przygotowywaniem kazań.Przez pierwsze 15 lat przygotowanie niedzielnego kazania zajmowało mu nawet cała noc.Wypisywał sobie ważne jego zdaniem fragmenty z książek znanych kaznodziei, a potem uczył się wszystkiego na pamięć.Jego ogromny trud opłacał się, bo z czasem sam nabrał wprawy w mówieniu, mógł mówić dobrze i bez przygotowania. Lubię go też za to, że na długo przed papieżem Piusem X propagował częstą komunię świętą oraz sporo miejsca w swoich kazaniach poświęcał temu o czym my też często mówimy-uświęcaniu codzienności. Poza tym podkreślał rolę Słowa Bożego podczas każdej Mszy św.
Podczas gdy był wikariuszem w Excully łączyła go wielka przyjaźń z pracującym tam starszym już wtedy, ale znanym proboszczem- ks. Balleyem. Razem odmawiali brewiarz, każdego miesiąca wyznaczali sobie dzień skupienia, a raz w roku-ćwiczenia duchowne. Obaj dużą wagę przykładali do licznych postów i surowej nieraz ascezy. Po śmierci ks. Balleya ks. Vianney przeniesiony został do Ars.
 
 
ZoRo


Miejscowosc: Warszawa
Wysłany: 4 Sierpień 2013, 14:31   

Św. Jan Maria Vianney o łasce kapłaństwa i Mszy świętej

O kapłaństwie
:

"Kapłan jest człowiekiem, który otrzymał od Boga wszystkie jego władze. »Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam« - rzekł Pan do pierwszych kapłanów (J 20,21). »Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!« (Mk 16, 15). »Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi« (Łk 1O, 16).
Kiedy kapłan udziela wam rozgrzeszenia, nie mówi: »Bóg ci przebacza«, lecz »Ja odpuszczam tobie grzechy«. Podczas konsekracji nie mówi: »Oto Ciało Pana«, lecz mówi »Oto Ciało moje«. Gdyby nie było sakramentu kapłaństwa, nie mielibyśmy Pana wśród nas. Kto bowiem włożył Go do tabernakulum? Kapłan. Kto przyjął wasze dusze do Kościoła, kiedyście się narodzili? Kapłan. Kto karmi je, by miały siłę do ziemskiego pielgrzymowania? Kapłan. Kto przygotuje je, aby mogły stanąć przed Bogiem wykąpane we Krwi Jezusa Chrystusa? Kapłan. Zawsze kapłan. A kiedy dusza popadnie w grzech śmiertelny, kto ją wskrzesi do życia? Kto przywróci jej spokój sumienia? Tylko kapłan. Nie znajdziecie żadnego dobra, które pochodzi od Boga, żeby za nim nie stał kapłan.
Spróbujcie wyspowiadać się przed Matką Boską albo przed którymś z aniołów. Rozgrzeszą was? Nie. Czy mogą dać wam ciało i krew Pańską? Nie. Najświętsza Maryja Panna nie ma władzy sprowadzenia swego Syna do hostii. Choćby stanęło przed wami dwustu aniołów, nie mają oni władzy odpuszczenia wam grzechów. Jedynie kapłan ma władzę powiedzieć wam: »Idź w pokoju, przebaczam ci«. Kapłaństwo jest naprawdę czymś bardzo wielkim. Kapłan zrozumie siebie dobrze dopiero w niebie. Gdybyśmy rozumieli na ziemi, czym jest kapłaństwo, umarlibyśmy nie z przejęcia, lecz z miłości. (...) Kapłan nie jest jednak kapłanem sam dla siebie. Sam sobie nie może udzielić rozgrzeszenia. Nie może sam sobie udzielić żadnego sakramentu. Kapłan nie żyje dla siebie, żyje dla was. (...) Kiedy ktoś chce zniszczyć religię, najpierw atakuje kapłanów, gdyż tam, gdzie nie ma kapłana, nie ma już ofiary Mszy Świętej, nie ma kultu Bożego. (...) Kapłaństwo jest umiłowaniem Serca Jezusa. Kiedy spotykacie kapłana, zawsze myślcie o Jezusie.

Przyczyną upadku kapłana jest brak skupienia podczas Mszy świętej! - mówił św. Jan Maria Vianney.

O Mszy świętej:

Wszystkie dobre uczynki razem wzięte nie są warte jednej Mszy Świętej, bo tamte są dziełami ludzkimi, a Msza jest dziełem Bożym. (...) Na słowa kapłana Chrystus zstępuje z nieba i daje się zamknąć w małej hostii. Ojciec nieustannie patrzy z nieba na ołtarz: »To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie« (Mt 17, 5a). Wobec zasług tak wielkiej ofiary Ojciec nie może Synowi niczego odmówić. Gdybyśmy mieli wiarę, ujrzelibyśmy Boga w kapłanie, jak się widzi światło przez szybę, jak wino pomieszane z wodą. (...) Po konsekracji Bóg jest między nami obecny tak samo, jak jest obecny w niebie. Gdybyśmy zdawali sobie z tego w pełni sprawę, umarlibyśmy z miłości. Bóg jednak oszczędza nas i zakrywa przed nami tę tajemnicę z powodu naszej słabości.
Pewien kapłan zaczynał wątpić, że jego słowa rzeczywiście sprowadzają Chrystusa na ołtarz; w tej samej chwili hostia, którą trzymał w dłoniach, zaczęła ociekać krwią wsiąkającą w korporał. Gdyby nam ktoś powiedział, że o tej to godzinie jakiś zmarły ma powstać z grobu, zaraz byśmy tam pobiegli, żeby zobaczyć cud. A czyż konsekracja, podczas której chleb i wino stają się ciałem i krwią samego Boga, nie jest o wiele większym cudem niż wskrzeszenie umarłego? Potrzeba przynajmniej kwadransa, żeby dobrze przygotować się do przeżycia Mszy Świętej. W tym czasie trzeba głęboko uniżyć się przed Bogiem, na wzór głębokiego uniżenia, jakiego Chrystus dokonuje w sakramencie Eucharystii; trzeba zrobić rachunek sumienia, gdyż aby dobrze przeżyć Mszę Świętą, powinniśmy być w stanie łaski uświęcającej. Gdybyśmy znali cenę ofiary Mszy Świętej - albo raczej gdybyśmy mieli głębszą wiarę - uczestniczylibyśmy w niej z o wiele większą gorliwością.
Pamiętacie, dzieci, historię, którą wam opowiadałem - o tym, jak pewien święty kapłan modlił się za swojego przyjaciela, gdyż Bóg dał mu poznać, że przyjaciel jego przebywa w czyśćcu. Uznał więc, że najlepiej zrobi, ofiarując za jego duszę Mszę Świętą. Kiedy nadeszła chwila konsekracji, wziął hostię w dłonie i powiedział w duszy: »Wieczny i Święty Ojcze, zróbmy wymianę. Ty trzymasz duszę mojego przyjaciela w czyśćcu, a ja trzymam w dłoniach ciało Twojego Syna. Uwolnij mojego przyjaciela, a ja ofiaruję Ci Twojego Syna wraz ze wszystkimi zasługami Jego męki i śmierci«. I rzeczywiście: w chwili podniesienia ujrzał duszę swojego przyjaciela wstępującą do nieba w promieniach chwały. Kiedy chcemy o coś Boga poprosić, róbmy podobnie. Po Komunii świętej ofiarujmy Ojcu Jego umiłowanego Syna wraz ze wszystkimi zasługami Jego męki i śmierci, a Bóg nie będzie mógł nam niczego odmówić."

Fragmenty pochodzą z książki "Zapiski z Ars" Alfreda Monnina SJ

http://sanctus.pl/index.p...upa=497&doc=448
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Nie możesz ściągać załączników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group