Zachęcając współbraci zakonnych do ścisłego zachowania reguły św. Franciszka, pokonywał duże odległości, podróżując pieszo i na bosaka – mówi dla PCh24.pl o bł. Władysławie z Gielniowa o. dr Innocenty Marek Rusecki OFM, historyk Kościoła z klasztoru ojców bernardynów na Czerniakowie w Warszawie.
Ojcze, zacznijmy naszą rozmowę o błogosławionym bernardynie od pytania: Władysław czy Ładysław z Gielniowa?
Wydaje się, że ma to związek z językiem staropolskim – gdzie pisano Ładysław, co oznaczało dzisiejsze Władysław. A może jest to zniekształcenie. Po łacinie Władysław to Ladislaus, więc kronikarz tłumacząc na ówczesny język polski zapisał – Ładysław.
Gdzie leży Gielniów?
Miasto Gielniów powstało w 1455 r. Leży przy szlaku handlowym biegnącym z Radomia do Piotrkowa Trybunalskiego. Jego założycielem był Tomasz Mszczuj z Brzezinek. Pod koniec XIX wieku Gielniów stracił prawa miejskie i stał się osadą. Dzisiejszy Gielniów to wioska położona w województwie mazowieckim, w powiecie przysuskim, w diecezji radomskiej.
Czy wstąpienie Marcina Jana (późniejszego Władysława) do zakonu bernardynów można wiązać z pobytem w Krakowie i głoszonymi kazaniami przez św. Jana Kapistrana? Choć prawdopodobnie nie spotkali się osobiście, ale na ile postać św. Jana mogła mieć wpływ na młodego Marcina Jana?
Wspomnijmy najpierw może w kilku zdaniach o pierwszych latach życia Władysława. Urodził się około 1440 r. jako syn Piotra. Na chrzcie świętym otrzymał imiona: Marcin Jan. Początkową edukację odbył w szkole parafialnej w rodzinnej miejscowości. Następnie udał się do Krakowa, by studiować na Akademii Krakowskiej. Tam spotkał się z bernardynami, których pierwszy klasztor założył św. Jan Kapistran, znany włoski misjonarz i znakomity kaznodzieja, zwolennik obserwy, czyli surowego realizowania reguły św. Franciszka w Zakonie Braci Mniejszych. Przy okazji można wspomnieć, iż nazwa bernardyni pochodzi stąd, iż tenże pierwszy kościół i klasztor w Krakowie był pod wezwaniem św. Bernardyna ze Sieny. Z czasem ludzie zaczęli mówić, że idą do kościoła braci od św. Bernardyna, a później utrwaliła się zwyczajowa nazwa – bernardyni, która funkcjonuje do dnia dzisiejszego.
..........................
Czy może Ojciec opowiedzieć o cudach, które zdarzały i zdarzają się za wstawiennictwem błogosławionego bernardyna?
Przez okres 67 lat od śmierci Władysław nie odbierał żadnej czci publicznej. Jego kult rozwijał się dzięki wspólnocie zakonnej i pobożności mieszkańców Warszawy i okolic, którzy przychodzili licznie do jego grobu i polecali jego wstawiennictwu swoje trudne sprawy i otrzymywali łaski od Boga. Przychodzili ludzie prywatnie do jego grobu, klękali, modlili się, zapalali świece. Szczególnej opieki ze strony Władysława doznali mieszkańcy Warszawy w 1522 r., gdy miasto nawiedziła epidemia dżumy. Kiedy zaczęli się modlić do sławnego bernardyna epidemia ustała. Jak pisze kronikarz – wierni doznawali łask i uzdrowień z chorób i dolegliwości.
O cudach dokonujących się za wstawiennictwem Władysława do roku 1603 dał świadectwo dziekan kapituły kolegiackiej św. Jana w Warszawie ks. Andrzej Kossaki, dlatego 15 czerwca 1604 r. senat miasta Warszawy w dowód wdzięczności wybrał o. Władysława na patrona i opiekuna miasta. Dodać w tym miejscu trzeba, iż w 1632 r. wszystkich tabliczek wotywnych przy grobie Władysława było 229 oraz wiele wotów w postaci kielichów mszalnych, paten, srebrnych ampułek oraz trybularzy. Jednakże zaznaczyć trzeba, że wielu tych, którzy otrzymywali łaski, nie zostawiało żadnych wotów, bo byli biedni i nie było ich na to stać. Wielu też wiernych nie zgłaszało zakonnikom cudownych interwencji za wstawiennictwem Władysława.
A dzisiaj wspominamy też uwięzienie Sługi Bożego Stefana Kard.Wyszynskiego , Prymasa Polski ( 1953 r.), który tyle wycierpiał za nas przyszły Kościół.Błog.Jan Paweł II mówił : " nie byłoby papieża Polaka, gdyby nie Twoje cierpienie...więzienie.Módlmy się o rychłą beatyfikację Prymasa Tysiąclecia.
Dzięki Ci Basiu ! Miałam bardzo intensywny, bolesny czas.Odwiedzanie w Szpitalu kochanej Siostry USJK z Poczekajki i Jej pogrzeb.Potem klimatyzacja dopadła w Czytelni za silna- infekcja itd....Ledwie wyszłam przy zimnym mieszkaniu i w pracy.Siostry na Poczekajce odradzały mi przyjazd na naszą Mszę znając szczegóły mojej boleści zdrowotnej.I zaczyna się intensywny marsz ku górze.Poczatek roku..Dyżury w soboty czy druga zmiana do 20-ej.Ale z Bożą pomocą ten wspólny krzyż jakoś się niesie.Dobrze że mam bardzo dużo oddanych BOGU i OJCZYZNIE kul-ców na b.odpowiedzalnych stanowiskach.Stąd stale trzeba udzielać się...wzajemnie sobie pomagać.O tym nie piszą.
No i Prymas Tysiaclecia, jak bedzie oficjalnie swietym, bedzie szczegolnie twoim i prymasem i swietym. Dla KULu tez jakas to nadzieja, szczegolnie , ze zwiazany jest z taka postacia jak bl.Jan Pawel II.
Nie moĹźesz pisaÄ nowych tematĂłw Nie moĹźesz odpowiadaÄ w tematach Nie moĹźesz zmieniaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz usuwaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz gĹosowaÄ w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum