Czlowiek grzeszy ufajac szatanowi bardziej anizeli Bogu, uwazajac go za lepszego od Boga. Pierwsza faza grzechu to deformacja OBRAZU Boga (bog terrorystow, bog handlowcow, bogaczy, faryzeuszow, bozki ludowe, bozek energii kosmicznej, new age, deizm, bog konglomerat roznych cech i oczekiwan ).
Drugi etap kuszenia to NAMOWA ktora jest PORADA, najlepiej dawana oko w oko, w pojedynke, z dala od wspolnoty , za spuszczonymi roletami, czyli chodzi o podejscie jak najbardziej SUBIEKTYWNE.
PODWAZENIE AUTORYTETU BOGA, mowiac ze jest dobry, pozytywny, mocny .... ALE. Bez „ALE” pokusa nie bylaby skuteczna. Nie sprzeciwia sie ona Bogu wprost, ALE chce uniknac przesady, chce zachowac zdrowa rownowage, mowiac np. „tobie sie tez cos od zycia nalezy, odpocznij, zadbaj o siebie, nie jestes sluga, nie daj sie eksploatowac, powinni cie rozumiec, krzywdza cie, albo skrzywdzili i skutki tej krzywdy po dzis dzien trwaja – ty jestes niewinny... PONIEWAZ BOG NIE JEST CALKOWICIE DOBRY I SZCZERY, TY TEZ MOZESZ O SIEBIE ZADBAC I ZROBIC TO CO TY WIDZISZ ZE JEST ODPOWIEDNIE, A NIE TO CO ON CI MOWI.”
Grzech to ZARAZA (choroba zakazna), powoduje przerzut choroby na innych. Taka jego natura . Z Ewy przechodzi na Adama i on tez grzeszy, chociaz mieli sie wspierac .
Grzech rodzi LEK PRZED BOGIEM. Czlowiek ucieka, kryje sie przed Nim w krzakach. Inny juz jest stosunek czlowieka do SAMEGO SIEBIE. WSTYDZI SIE NAGOSCI . Staje sie dla samego siebie obcy. Mial pojmowac wszystko tak jak Bog, a tymczasem ta wiedza samego siebie okaleczyl.
Grzech powoduje DEGRADACJE JEDNOSCI pomiedzy czlowiekiem a czlowiekiem, pomiedzy kobieta a mezczyzn, oskarzaniem jeden drugiego i panowaniem jedno nad drugim.
Grzech zamienia zycie ludzkie w arene NIEUSTAJACEJ WALKI ze zlem, z szatanem.
Grzech POGARSZA ZYCIOWA SYTUACJE czlowieka, powoduje rozdzwiek z przyroda.
Grzech USUWA CZLOWIEKA Z RAJU i sprawia nieustajaca tesknote do niego, jako swego Domu.
Wydaje mi siê, ¿e najwiêkszym k³amstwem dotycz±cym obecnych chrze¶cijañskich pokoleñ jest przekonanie, ¿e wiara i ¿ycie mog± biec dwutorowo, ¿e wiara mo¿e i powinna byæ tylko jakim¶ dodatkiem do ¿ycia i najlepiej jest, gdy go zbytnio nie zmienia, nie zaburza istniej±cej równowagi i w to ¿ycie zbytnio nie ingeruje. K³amstwem, które mnie zawsze porusza jest przekonanie, ¿e w wiarê nie mo¿na zbytnio siê anga¿owaæ, ¿e wszystko "ponad" jest nienormalne i chore. Dorzuciæ mogê jeszcze do tego, jak±¶ chor± dla mnie wizjê chrze¶cijañstwa, która na wzór wierzeñ pogañskich szuka w nim parasola ochronnego i ucieka siê do niego po to, aby bezpieczniej i szczê¶liwiej prze¿yæ ¿ycie.
W chrze¶cijañstwie tkwi piêkno i g³êbia, której nawet nie przeczuwa³am, któr± wci±¿ na nowo odkrywam, która jest pasjonuj±ca i która siê ma nijak do tego co w tê religiê usi³uje wt³oczyæ otaczaj±cy nas ¶wiat.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz gÅ‚osować w ankietach Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum