Wychodzenie z w³asnego komfortu naprzeciw drugiemu, czyni nas prawdziwie Bozymi.
Wychodzenie z w³asnego komfortu naprzeciw drugiemu, czyni nas prawdziwie Bozymi - slicznie powiedziane. Tak jakos rozpoznaje twoj ( wasz ) dom i przez to jest on prawdziwym domem. A dzisiejsza Ewangelia dorzuca, ze temu domowi nic nie zagraza, gdy jest w nim Mocarz ktory potrafi zwiazac i unieszkodliwic zlego zboja, ktory sobie domy podporzadkowuje i zawlaszcza , rowniez te wielkie narodowe i miedzynarodowe, poprzez jego mistrzostwo w dzieleniu ich wzajemnie.
Niech Bog ma nas w swojej opiece.
Bozego dnia !
Ojcze,
To wszystko jest jednym i tym samym, bo zbli¿aj±c siê do Boga naprawdê- zwyczajnie nie da siê tkwiæ dalej w swoim komforcie. Zbli¿anie siê do Boga prowadzi w naturalnej konsekwencji do wyj¶cia ku cz³owiekowi. To wyj¶cie za¶- zacie¶nia i pog³êbia wiê¼ z Bogiem.
Tak wiêc nie mo¿na byæ otwartym na Boga, nie bêd±c tym samym coraz bardziej i bardziej- otwartym na cz³owieka.
Pozdrawiam przy tej okazji "Ktosia". Drugi ju¿ raz dzisiejszego dnia. :)
Piêknie Kochani , piêknie.
Ojcze i Alino.......tylko to "wychodzenie naprzeciw drugiemu" nie mo¿e byæ ucieczk± od siebie. Ucieczka od swoich spraw i s³abo¶ci.
Nie mo¿e t³umaczyæ ucieczki przed w³asnym wewnêtrznym porz±dkiem potrzeb± zajmowania siê innymi lud¿mi i sprawami ( czêsto tak robi³am !). Równowaga.... to wyzwanie dla cz³owika. bycie obecnym w ¿yciu.
W³anie skoñczy³am wspóln± modlitwê z Wami......taka dobra cisza we mnie, st±d bli¿ej do siebie i drugiego cz³owieka.
Z Bogiem
Dziêki Eliu mamy pasuj±cy wiersz do naszej rozmowy
£za ¿alu
je¶li umrê - a umrzeæ przecie¿ muszê
ubior± mnie w czarny garnitur i po³o¿± w trumnie
je¶li spod powieki ³za jaka¶ mi siê wtedy wymknie
to nie bêdzie to ³za za¿enowania
ani gniewu
ani zazdro¶ci nawet
¿e swobodnie mo¿ecie siê poruszaæ i przebywaæ t³umnie
ale bêdzie to ³za ¿alu
ze nie kocha³em was wystarczaj±co piêknie
i ¿e nie kochali¶my siê wystarczaj±co prawdziwie
wspólnie
O. Z. Kwiatkowski
Wiersz mamy dzieki Zosi no i oczywiscie dzieki Ojcu.
"Wychodzenie z w³asnego komfortu", nigdy go w pelni nie mialam.
A pojawial sie (ten psychiczny), kiedy mialam okazje wyjsc naprzeciw drugiemu.
Przynajmniej w modlitwie.
Sa chyba dwa "komforty", jakos nigdy nie umialam sie rozgoscic w tym wygodnym sam na sam ze soba. Tak chyba maja wszystkie matki.
A czy s³owo KTOSia do ojca o wychodzeniu z w³asnego komfortu naprzeciw drugiemu nie jest wo³aniem o wyj¶cie DOMu do ró¿nych KTOsiów? Ten/ta pisze o domu, który nie jest jego/jej domem chocia¿ dobrze go ocenia.
Jakby nie by³o nasze bycie w domu ma co¶ z komfortu :)
A mo¿e tylko tak mi siê wydaje.
Tak, wyj¶cie do drugiego nie mo¿e byæ w ¿adnym razie ucieczk± od siebie. Nie mo¿e byæ tak¿e oparte na w³asnych si³ach i nawet najlepszej w³asnej woli, bo si³y siê zwyczajnie wyczerpuj±, wyczerpuje siê ludzka dobroæ i mi³o¶æ, pozostawiaj±c zniechêcenia i czêsto ¿al. Podstaw± do tego wyj¶cia jest zakorzenienie w Panu, jest bliska relacja z Tym, Który jest ¬ród³em wszelkiego Dobra w nas. Jest to bowiem ¬ród³o, które nie spala siê, choæ p³onie, które jest wiecznie ¿ywe i które nape³nia nas i pragnie nape³niaæ nieustannie Swoimi Si³ami i swoj± Moc±.
I jeszcze jedno. Czêsto s³yszê o równowadze, o dbaniu o siebie, o tym, ¿e nawet dobroæ ma swoje granice...mo¿e...pewnie tak. Gdyby chodzi³o o ludzkie si³y, o psychologiê cz³owieka- to bez w±tpienia...
Ale czy w chrze¶cijañstwie s± jakie¶ granice dawania siebie, czy Jezus stawia³ granice, czy równowaga w ¿yciu by³a dla Niego wyzwaniem? Nawet gdy by³ zmêczony, litowa³ siê nad innymi przychodz±cymi ci±gle i pewnie " nie w porê" , a¿ w koñcu definitywnie i ostatecznie odda³ ca³kowicie Samego Siebie...
Ostatnio zmieniony przez Alina 27 Styczeń 2014, 20:09, w całości zmieniany 1 raz
Rozumiem Ciê Jurek, bo wraca w Twoim wpisie stary temat, ale trochê siê zmieni³o i dla Domu te¿ nasta³ teraz nieco inny czas.. Ja nie gloryfikujê domu, ¿adnego domu. Mo¿e te¿ trochê dlatego, ¿e mojego rodzinnego domu nie warto wspominaæ, a ten , który budujê teraz -te¿ daleki jest od doskona³o¶ci. Nie wierzê zreszt±, ¿e w jakimkolwiek domu osi±galna jest pe³nia, poza tym jednym , jedynym- Domem Bo¿ego Serca. Domy s± jednak po to, aby ludzie mogli w nich wzrastaæ, aby nabierali si³, aby uczyli siê byæ razem. Do domu siê wchodzi i siê te¿ z niego wychodzi , w³a¶nie po to, aby i¶æ w ¶wiat z nowymi si³ami, czerpi±c ze wspólnoty, braterstwa i mi³o¶ci jaka w domu jest.
I moim zdaniem ten Nasz Dom jest teraz wystarczaj±co otwarty i dostêpny dla wszystkich, którzy chc± korzystaæ z tego co w tym Domu siê dzieje.I tak ka¿dy z nas ka¿dego dnia na nowo idzie swoj± drog± i poprzez swój ¶wiat, najczê¶ciej do¶æ daleki od komfortu.
Podobnie jak Basia sie poczulem, tez zbiera mi sie na dziekowanie. Poza tym, to "wchodzenie i wychodzenie" widze wlasnie jako rownowage o ktorej mowila Beata, chyba ze nie bardzo zrozumialem jej wypowiedz, to przepraszam, bo niezbyt to przyjemne dla mowiacego, gdy ktos inny tlumaczy wypowiedziane przez niego slowa.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz gÅ‚osować w ankietach Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum