Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» NastÄ™pny temat
Niebo jest dla wszystkich
Autor Wiadomość
ZoRo


Miejscowosc: Warszawa
WysÅ‚any: 26 StyczeÅ„ 2016, 20:38   Niebo jest dla wszystkich

http://www.katolik.pl/nie...575,416,cz.html
Niebo jest dla wszystkich
z o. Jackiem Salijem, dominikaninem, rozmawia Jaros³aw Czuchta
STRACH PRZED NIEZNANYM

Czy straszono Ojca w dzieciñstwie piek³em?

Najwiêkszego szoku w zwi±zku z wiar± - mog³em mieæ wtedy cztery, piêæ lat - dozna³em w momencie, kiedy dowiedzia³em siê, ¿e Pana Jezusa zdradzi³ przyjaciel. By³em absolutnie pewien, ¿e to nieprawda, ¿e siê tylko przes³ysza³em. Prawdziwe przera¿enie mnie ogarnê³o, kiedy mama potwierdzi³a tê straszn± wiadomo¶æ, jak± us³ysza³em na kazaniu. Natomiast czy by³em straszony piek³em, nie wiem, nic takiego nie pamiêtam.

Jak bêdzie wygl±daæ koniec ¶wiata?

By³bym szalony, gdybym próbowa³ opowiadaæ, jak bêdzie wygl±daæ dope³nienie dziejów. Bo warto wiedzieæ, ¿e to tylko w polskim przek³adzie Nowego Testamentu pojawia siê termin "koniec ¶wiata", grecki termin synteleja tu ajonos jest o wiele g³êbszy, wskazuje na dope³nienie czasu, dope³nienie dziejów. Ró¿nica wydaje siê taka, jak miêdzy czarnym i bia³ym. Koniec ¶wiata ka¿e domy¶laæ siê jakiej¶ katastrofy, dope³nienie dziejów to co¶ ze wszech miar pozytywnego. Je¿eli dzieje czekaj± na swoje dope³nienie, uwieñczenie, to znaczy, ¿e ludzko¶æ i ca³e stworzenie zmierzaj± ku sensowi, który przekracza nasz± wyobra¼niê.

Czy nale¿y siê baæ koñca ¶wiata?

Widzê, ¿e Pan nie rezygnuje z terminu "koniec ¶wiata". Mo¿e to i dobrze. Bo to rzeczywi¶cie bêdzie dzieñ katastrofy dla tego wszystkiego, co zbuntowane przeciw Bogu. Na pytanie za¶ spróbujê odpowiedzieæ bardzo osobi¶cie. Muszê wyznaæ, ¿e niekiedy przy³apujê siê na tym, ¿e bojê siê tego dnia. To chyba zrozumia³e, ¿e my¶l±c o tym dniu, niekiedy jeste¶my podobni do kobiety, która chocia¿ niecierpliwie i z rado¶ci± czeka na urodzenie dziecka, zarazem boi siê czekaj±cych j± bólów porodu. Bo je¿eli tego dnia boi siê ten grzesznik, który wci±¿ we mnie siedzi - dobrze mu tak, niech siê boi, on wtedy zginie ostatecznie, a ja bêdê ca³y i bez reszty Bo¿y. Z kolei wszystko, co w nas Bo¿e, wrêcz têskni za tym dniem i - jak napisa³ Aposto³ Piotr (2 P 3,12) - chcia³oby ten dzieñ przy¶pieszyæ.

W ewangelicznym opisie S±du Ostatecznego s³yszymy s³owa Id¼cie precz ode Mnie, przeklêci, w ogieñ wieczny. (Mt 25,41). Czy taka straszna wizja odrzucenia ma jaki¶ cel wychowawczy?

Karl Jaspers, który chocia¿ sam nie by³ chrze¶cijaninem, z wielkim szacunkiem my¶la³ o tradycyjnym lêku przed piek³em.
Twierdzi³ on, ¿e równie¿ cz³owiek niewierz±cy powinien - pod sankcj± stoczenia siê w egzystencjaln± bylejako¶æ - pielêgnowaæ w sobie lêk analogiczny do chrze¶cijañskiego lêku przed piek³em, mianowicie lêk przed zmarnowaniem swojego istnienia.

Zdaniem Jaspersa, fatalne s± obie alternatywy: zarówno pozbycie siê tego lêku, jak i jego rozpanoszenie siê w naszym wnêtrzu. Ów lêk powinien byæ w nas, ale jako s³uga naszego trwa³ego zwrócenia siê ku temu, co najg³êbiej pozytywne. Przypomnê, ¿e Jaspers by³ tym niemieckim my¶licielem, który pomaga³ swoim rodakom wróciæ do cywilizowanej Europy po zbrodniach, jakich dokonali oni podczas drugiej wojny ¶wiatowej. Gdyby w Niemcach by³o wtedy choæ trochê lêku przed piek³em...

Czy wiara budowana na strachu ma sens?

Na strachu niczego siê nie zbuduje. Je¶li jednak, chodz±c po Tatrach, lêkam siê run±æ w przepa¶æ, taki strach mo¿e mnie uchroniæ przed nieszczê¶ciem. Zarazem trudno sobie wyobraziæ turystów, którzy przez ca³y czas pobytu w Tatrach nic innego nie robi±, tylko dr¿±, ¿eby nie spa¶æ w przepa¶æ. Taki strach uruchamia siê tylko wtedy, kiedy realnie stajê wobec zagro¿enia. I wtedy jest to strach b³ogos³awiony.
Je¶li idzie o strach przed piek³em, to w miarê mojego wzrastania w wierze ustêpuje on miejsca motywom mi³o¶ci. Poniewa¿ zaczynam naprawdê kochaæ Pana Boga, pojawia siê we mnie inny lêk, lêk kogo¶ kochaj±cego, lêk, a¿eby swoim z³ym postêpowaniem nie sprawiæ Bogu przykro¶ci.

UJRZEÆ SIEBIE W CA£EJ PRAWDZIE

Co dzieje siê z cz³owiekiem po ¶mierci?

Stanê wtedy przed moim Stwórc± i zobaczê siebie w ca³ej prawdzie. Spadn± ze mnie wszystkie maski, wszystkie przeceniaj±ce mnie ludzkie s±dy. Nie bêd± mo¿liwe ¿adne udawania, strac± sens wszelkie gry. Stanê przed moim Stwórc± taki, jakim jestem naprawdê.

Ale takim widokiem mo¿na siê przeraziæ...

Bóg jest mi³osierny, a ja, mimo ca³ej mojej nêdzy, jestem Jego ukochanym dzieckiem. Zreszt± mam nadziejê, ¿e na S±dzie stanê w szacie godowej, przemieniony ju¿ do koñca Jego ³ask± i kochaj±cy Boga ju¿ naprawdê ca³ym sob±. Ufam, ¿e nawet je¿eli bêdzie wtedy we mnie co¶ jeszcze nie przemienionego przez ³askê, to Bóg w swoim mi³osierdziu pozwoli mi siê z tego oczy¶ciæ nawet po ¶mierci. Nigdy do¶æ przypominania, ¿e czy¶ciec jest wielkim darem Bo¿ego mi³osierdzia. Bóg tak bardzo mnie kocha, ¿e nawet po ¶mierci bêdê móg³ dokoñczyæ swego umierania dla grzechu. Bylebym tylko zszed³ z tego ¶wiata w stanie ³aski.

Niestety - Bo¿e, zachowaj od tego i mnie, i ka¿dego! - je¿eli umrê w stanie grzechu, zobaczê siebie jako jedn± wielk± obrzydliwo¶æ duchowego spustoszenia.
Po to jednak Ewangelie tak wiele mówi± o potêpieniu wiecznym, ¿eby mnie przed takim losem uchroniæ. I ¿ebym robi³ wszystko, co w mojej mocy, a¿eby innych to nie spotka³o.

W OCZEKIWANIU NA S¡D

Jaka jest ró¿nica miêdzy s±dem szczegó³owym i ostatecznym?

S±d Bo¿y jest to potê¿ne i pe³ne mi³o¶ci wkroczenie Boga w ludzkie sprawy. Boski Sêdzia przywróci wtedy dobru wszystkie nale¿ne mu prawa, z³u za¶ odbierze nie tylko mo¿liwo¶æ panoszenia siê, ale w ogóle mo¿liwo¶æ jakiegokolwiek dzia³ania. To w³a¶nie dlatego wszystko, co w nas Bo¿e, za tym S±dem têskni, a to, co w nas grzeszne - bardzo siê tego S±du boi. Postanowione ludziom raz umrzeæ, a potem s±d (Hbr 9,27) - s±d nade mn±, nad sensem mojego ¿ycia. Ufam, ¿e Pan Bóg w swoim mi³osierdziu przyjmie mnie wtedy i przygarnie. Ufam, ¿e to wszystko, co we mnie têskni za Bogiem, oka¿e siê wtedy autentyczne i bêdzie mog³o w pe³ni rozkwitn±æ. Ufam, ¿e nawet je¿eli w chwili ¶mierci bêd± we mnie jeszcze jakie¶ grzeszne przywi±zania, to moj± rado¶ci± bêdzie to, ¿e w czy¶æcu bêd± siê one mog³y wypaliæ.

Natomiast S±d Ostateczny, kiedy zgromadz± siê przed Synem Cz³owieczym wszystkie narody (Mt 25,32), bêdzie ostatecznym dope³nieniem zwyciêstwa Chrystusa Pana, bo to przecie¿ dziêki Niemu ludzkie dzieje oka¿± siê czym¶ pozytywnym i wspania³ym. Czy wtedy ja - i ka¿dy z nas - bêdê s±dzony po raz drugi? Na pewno bêdzie to s±d inny. Bo dopiero wtedy ujawni siê ostateczny sens mojego ¿ycia.

Zaraz po mojej ¶mierci bêdê os±dzony ja sam. Ale przecie¿ dobro i z³o, jakie po mnie pozostan± na tej ziemi, bêd± mia³y dalsz± historiê, ju¿ ode mnie niezale¿n±. Na S±dzie Ostatecznym ujawni siê ostateczny sens mojego ¿ycia, równie¿ to, co z moim dobrem i z³em sta³o siê po mojej ¶mierci.
Zauwa¿my przy okazji, ¿e na tym miêdzy innymi polega nasze mi³osierdzie wobec zmar³ych, ¿e nie tylko siê za nich modlimy, ale staramy siê pielêgnowaæ i rozwijaæ dobro, jakie tu pozostawili, oraz wysuszaæ z³o, jakie po nich pozosta³o.

Przed S±dem Ostatecznym nast±pi zmartwychwstanie cia³. Jak bêd± wygl±daæ cia³a uwielbione?

Odpowiadaj±c na to pytanie nie wolno udawaæ, ¿e wiemy wiêcej ni¿ wiemy naprawdê. Wiemy jednak ca³kiem niema³o. Proszê pos³uchaæ, co Aposto³ Pawe³ pisze w li¶cie do Filipian: Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamt±d te¿ jako Zbawcy wyczekujemy Pana naszego Jezusa Chrystusa, który przekszta³ci nasze cia³o poni¿one, na podobne do swego chwalebnego cia³a, t± potêg±, jak± mo¿e On tak¿e wszystko, co jest, sobie podporz±dkowaæ (Flp 3, 20-21).

Zatem nasze cia³a bêd± podobne do chwalebnego cia³a Chrystusa. Te same co teraz, materialne, ale wype³nione Bo¿± obecno¶ci±, przeduchowione, transcendentne wobec czasu i przestrzeni, transcendentne wobec jakichkolwiek wrogich osób lub si³. Nasza cielesno¶æ uzyska wtedy swoj± ostateczn± celowo¶æ, swój ostateczny sens i piêkno.
Wierzyæ w cia³ naszych zmartwychwstanie to nie tylko uznaæ prawdê tej Bo¿ej obietnicy. To przede wszystkim staraæ siê o to, ¿eby dzisiaj cia³o moje by³o narzêdziem czynienia dobra, przedmiotem sk³adanych Bogu ofiar, miejscem zwyciê¿ania tego, co Bo¿e, nad tym, co nie Bo¿e. Ju¿ teraz dojrzewamy do przysz³ego zmartwychwstania, je¿eli sk³adamy cia³a nasze na ofiarê ¿yw±, ¶wiêt±, Bogu przyjemn±, jako wyraz naszej rozumnej s³u¿by Bo¿ej (Rz 12,1).

SPRZECIW WOBEC MI£O¦CI

Skoro nieba i piek³a nie mo¿na umieszczaæ w przestrzeni, jak nale¿y je rozumieæ?

Byæ w niebie, byæ zbawionym, to byæ niepojêcie blisko Boga, to byæ niewyobra¿alnie rozkochanym w Bogu. Natomiast istot± piek³a jest radykalny, ca³oosobowy skurcz egocentryczny przeciwko Bogu. Piek³o jest to dobrowolnie i ostatecznie wybrany sprzeciw wobec tego, ¿e Bóg jest, i ¿e jest On Mi³o¶ci±.
Nie zapominajmy jednak o tym, ¿e wszystko, co mówi³ nam Pan Jezus - równie¿ Jego s³owa na temat potêpienia wiecznego - wype³nione jest mi³o¶ci± do nas. On dlatego tak czêsto nasza le¿y Mu na tym, ¿eby nikt siê tam nie znalaz³. Zatem i sami mocno siê trzymajmy Jezusa, i innym pomagajmy, a¿eby w Nim znale¼li swego Zbawiciela.

Czym jest piek³o? Na czym polega? Czy wiadomo, jak wygl±daj± kary piekielne?

Nawet nie próbujmy sobie tego wyobra¿aæ. Przera¿aj±ce jest przypatrzeæ siê samym tylko przedsmakom piek³a, jakich mo¿na do¶wiadczaæ ju¿ tu na ziemi. ¦wiêty Tomasz z Akwinu wymienia ich piêæ: 1) przewrotno¶æ, dog³êbne zak³amanie cz³owieka, 2) zatwardzia³o¶æ w tym zak³amaniu, niezdolno¶æ do opamiêtania, nie potrzebuj±ca Boga rozpacz, 3) radykalny egoizm, pragnienie promieniowania swoj± rozpacz± i bezsensem na innych, 4) ciemno¶ci duchowe, w których w ogóle nie widzi siê tego, ¿e ¶wiat jest Bo¿y, 5) bezsensowne i nic nie daj±ce zgryzoty sumienia. O tych ostatnich pisa³ Adam Mickiewicz:
"Jaka tam bêdzie si³a wiecznego p³omienia,
Wno¶ tu z jego iskierek, ze zgryzot sumienia."

NIEBO TO BÓG

Jak bêdzie wygl±daæ szczê¶liwo¶æ w niebie?

Wszystko, co Pismo ¦wiête mówi na ten temat, przekracza nasz± wyobra¼niê. Z w³asnego do¶wiadczenia wiemy, jak to wspaniale - choæ siedem razy dziennie upadamy - ¿yæ w stanie ³aski u¶wiêcaj±cej. Nie mo¿emy jednak mieæ pojêcia o tym, o ile¿ wspanialej byæ dos³ownie bezgrzesznym, kiedy bêdziemy ¶wiêci i nieskalani przed Jego obliczem (Ef 1, 4). Ju¿ na tej ziemi cz³owiekowi dobrze jest byæ blisko Boga, w Panu wybra³em sobie schronienie (Ps 73, 28) i wiemy co¶ nieco¶ o tym, co to znaczy byæ rozkochanym w Bogu. Jednak przekracza nasz± wyobra¼niê ta blisko¶æ z Bogiem, kiedy bêdziemy z Nim przebywali "twarz± w twarz". Na tej ziemi do¶wiadczamy w ró¿norodny sposób przedsmaku tego, ¿e "Bóg jest ¦wiat³o¶ci±", bo wiara roz¶wietla wszystko, co dla nas wa¿ne. W niebie Bóg bêdzie nasz± ¦wiat³o¶ci± w sensie najdos³owniejszym. Teraz po prostu rozkwitamy, kiedy mo¿emy na¶ladowaæ Boga i ró¿ne Jego przymioty, kiedy mo¿emy Go na¶ladowaæ nawet w mi³osierdziu. Tam bêdziemy do Niego podobni, bo ujrzymy Go takim, jakim jest (1 J 3, 2). Krótko mówi±c, nawet nie wysilajmy siê, ¿eby zrozumieæ wspania³o¶æ nieba, bo ani oko nie widzia³o, ani ucho nies³ysza³o, ani serce cz³owieka nie zdo³a³o poj±æ, jak wielkie rzeczy przygotowa³ Bóg tym, którzy Go mi³uj± (1 Kor 2, 9).

Czy mo¿na byæ szczê¶liwym w niebie maj±c ¶wiadomo¶æ, ¿e s± ludzie skrajnie nieszczê¶liwi w piekle?

Warto sprawdziæ samego siebie, czy siê to pytanie stawia uczciwie. Bo czy obecnie sprawia mi jaki¶ duchowy dyskomfort to, ¿e tylu ludzi wokó³ mnie nie wie, po co ¿yje, krzywdzi najbli¿szych, dopuszcza siê kradzie¿y, cudzo³óstwa, egoizm wydaje siê ich naczeln± zasad± ¿yciow±? Czy to mi przeszkadza? Czy próbujê jako¶ temu zaradziæ? £atwo jest udawaæ kogo¶ idealnego, kto dba o wieczn± szczê¶liwo¶æ dla wszystkich. Za tym mo¿e kryæ siê jednak zwyczajny faryzeizm. Powtarzam: starajmy siê równie¿ sami przy³o¿yæ do tego, ¿eby nikt siê w piekle nie znalaz³.
I b±d¼my pewni jednego: ¿e Bogu, wiêcej ni¿ najbardziej kochaj±cej matce, zale¿y na ka¿dym z nas. Przypomnijmy sobie przypowie¶æ o pasterzu szukaj±cym zagubionej owieczki.

MI£O¦Æ PRZETRWA

Czy ¶wiêci w niebie wspó³czuj± potêpionym?

Na wszystkie te pytania, jakie mi Pan zadaje, najlepiej chyba odpowiada Beata Obertyñska, osobi¶cie bardzo wiele tej poetce zawdziêczam:

"Nie rozumiem ni nieba, ni piek³a...
To wszystko
zbyt ogromne na my¶l m±
- ciasn± i kalek±.
Wiem tylko, ¿e to bêdzie
albo Ciebie blisko,
albo od Ciebie daleko"

Wracaj±c do pytania: wspó³czucie jest postaw± wobec ludzi nieszczê¶liwych, którzy nie chc± swojego nieszczê¶cia. Ja nie potrafiê zrozumieæ, jak to mo¿liwe, ¿eby kto¶ ¶wiadomie i dobrowolnie chcia³ byæ nieszczê¶liwy, ¿eby ca³ym sob± sprzeciwia³ siê temu, ¿e Bóg jest Mi³o¶ci±. Wydaje mi siê natomiast, ¿e trochê rozumiem to, co na temat losu szatana (a wiêc i wszystkich, którzy siê do niego przy³±czyli) mówi Adam Mickiewicz:

"Bóg dot±d mi³osiernie patrzy na szatana,
Lecz on siê odwraca, by nie widzieæ Pana."

A postawa ¶w. Paw³a, który sam gotów jest i¶æ do piek³a w zamian za innych?

Jest to postawa ludzi szczególnie g³êboko rozkochanych w Bogu. Na przyk³ad ¶w. Katarzyna ze Sieny podczas modlitwy zachowywa³a siê jak rozpieszczone dziecko. Mówi³a Bogu mniej wiêcej tak: "Panie Bo¿e, ja sobie nie ¿yczê tego, ¿eby istnia³o piek³o, a je¿eli ju¿ musi byæ, to po³ó¿ mnie na jego paszczê, abym zas³oni³a je swoim cia³em i ¿eby nikt wiêcej nie móg³ siê tam dostaæ". W ogóle my¶lê, ¿e powinni¶my siê wiêcej modliæ za tych wszystkich, których zbawienie wydaje siê zagro¿one.

Czy mo¿emy mieæ nadziejê, ¿e skoñczy siê kiedy¶ kara potêpionych?

Jednego jestem absolutnie pewien: ¿e Pan Bóg wobec ka¿dego swojego stworzenia jest nie tylko sprawiedliwy, ale ¿e nikt bardziej ni¿ On nie chcia³by okazaæ mi³osierdzie ka¿demu swojemu stworzeniu.

Czy mo¿emy ufaæ, ¿e w ¿yciu przysz³ym spotkamy naszych bliskich?

Przecie¿ Bóg jest Mi³o¶ci±, a my jeste¶my Jego dzieæmi. On pierwszy nas umi³owa³, a chce nie tylko tego, ¿eby¶my Go kochali, ale równie¿ tego, ¿eby¶my mi³owali siê wzajemnie. To przecie¿ dziêki Niemu wi±¿± nas niekiedy wiêzi a¿ tak g³êbokie, jak miêdzy rodzicami i dzieæmi, jak miêdzy mê¿em i ¿on±. Te wiêzi, je¶li tylko s± autentyczne, na pewno nie znikn± po naszej ¶mierci.

Jednak nie ka¿da ludzka mi³o¶æ przetrwa na wieki. W dniu S±du Ostatecznego ujawni siê ca³a prawda o naszej mi³o¶ci do innych, równie¿ do naszych najbli¿szych.
Czasem wydaje siê nam, ¿e kogo¶ bardzo kochamy, a w rzeczywisto¶ci jest to mi³o¶æ bardzo egocentryczna, niewarta ¿ycia wiecznego. Jednak ka¿da mi³o¶æ autentyczna na pewno przetrwa, bo Bóg jest Mi³o¶ci± i stworzy³ nas do tego, ¿eby¶my siê wzajemnie mi³owali.

o. Jacek Salij OP
 
 
WyÅ›wietl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum
Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group