Syn wielbi Ojca za to, że tak szeroko i tak szczodrze rozlewa życie i że czyni to z takim upodobaniem dla tych których kocha, czyli wszystkich stworzeń i wszystkich ludzi, którzy MIŁOŚĆ TĘ PRZYJMUJĄ Z MIŁOŚCIĄ, nie kryjąc się za zasłonami pychy i formalizmu, udając że wszystko wiedzą i wszystko mają, że są doskonałymi i ich rolą jest pouczać innych i odbierać od nich wyrazy uznania i podziwu. Tymczasem to wszystko są tylko pozory, bo prawdą jest że „WSZYSTKO przekazał Ojciec” tylko Synowi, a On przekazuje to według swego upodobania temu „komu zechce objawić”, to znaczy ludziom którzy są pełni prostoty, jak dzieci, podobnie jak czyni to Ojciec i za co wielbi Go Syn, powiększając w ten sposób Bożą Rodzinę.
Jak przyłączyć się do radości Jezusa, jak należeć do Bożej Rodziny? Jak w praktyce życia codziennego być Dzieckiem, bez pychy wynikającej z „Dziecka” pisanego z dużej litery ? Jasne, że nie chodzi o pisownię, bo w tym rzecz, że w tym wypadku, w pisowni nie ma błędu. (Mt 11,25-27)
Staję na balkonie. Przede mną morze zieleni, każde drzewo w swoim odcieniu. Wśród gałęzi śpiewają ptaki, porozumiewając się sobie zrozumiałymi dźwiękami. Delikatny wiaterek porusza gałęziami, dotyka i mnie.
Uwielbienie rodzi się samo. Uświadomienie sobie w jednej chwili, że to wszystko żyje, a co żyje ma w sobie Boga, Tchnienie Boże. Jestem częścią tego Wszechświata, cudownie harmonijnego, idealnego. Jak wielki musi być Stwórca! Jak musi kochać, skoro wszystko utrzymuje przy życiu i daje pokarm w swoim czasie. To wszystko dał człowiekowi, małemu i niewdzięcznemu, ślepemu na Jego dary. Głuchemu na Odkupienie.
Każda chwila, w której rozumiem, jak zostałam obdarowana jest chwilą, w której czuję się ukochanym dzieckiem.
Może wystarczy się zatrzymać na chwilę, wyciszyć myśli, objąć ogrom cudowności otaczającego świata i każdy poczułby się częścią rodziny Boga?
Jezus objawia sie kiedy On chce ale tez jako człowiek Bóg z nadludzka empatia w chwili gdy Go najbardziej potrzebujemy...Wiara jest jak statek na który schodzi Chrystusa.Moze to być tez tratwa albo mała lodeczka...w zależności czy płyniemy sami czy we wspólnocie....Zastanawiam sie dlaczego ludzie po doświadczeniu objawien...zyja różnie. Jedni wybierają życie zakonne inni zenia sie inni marnują laski...Pan daje absolutna wolność...Mojzesz przestraszyli się ale byl człowiekiem wiary...zrobil to o co chodziło Bogu...pomogl Jego ludowi.
Przez 40 lat Mojżesz prowadził lud pomny na spotkanie w ognistym krzaku i znaki jakie otrzymywali.A przecież grzeszyl wcześniej...dostosowal sie do teścia i nowego życia..Pan znał jego duszę..ze musiała pragnac Boga jedynego..Boga potomkow Abrahama. Mojżesz musiał do Niego wzdychać..Jezus potem objawil sie Szawlowi..ktory przecież czekał na Mesjasza..ale wcześniej nie rozpoznal Go... objawia sie przez świętych...Prymasa Wyszynskiego, matkę Czacka..jca Szarbela..i wielu innych ludzi miłosierdzia i którzy zjednoczli sie z Nim.Pan szuka grzeszkow. Ale co grzesznik odpowie czy pozwoli oczom patrzec czy
uzna ze to tylko sen...i będzie soal dalej...Mysle ze jestem z Wami by uczyć sie jako grzesznik patrzeć..
zwłaszcza na Najświętszy Sakrament...i mówić o milisiernym Bogu który chce nas wyprowadzić z niewoli materializmu, karierowiczostwa ,cwaniactwa ale i myślenia o innych złe...osadzajac ich i kamienujac....Raz za nas umarl ale teraz chce nam uświadomić...jak bardzo wszystkich kocha...czy mamy statek czy lodeczke...On przychodzi
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie moesz zacza plikw na tym forum Nie moesz ciga zacznikw na tym forum