Strona Główna nasz DOM
www.netparafia.pl

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  Chat

Poprzedni temat «» Następny temat
Noworoczne refleksje sprzed kilkudziesieciu lat jak zywe
Autor Wiadomość
Abuna Zygmunt
Abuna Zygmunt


Miejscowosc: Aleppo
Wysłany: 1 Styczeń 2022, 17:01   Noworoczne refleksje sprzed kilkudziesieciu lat jak zywe

Uprzedziła mnie i wyreczyła Teresa. Zajrzałem do Spizarni (gdzie nie wszyscy mają dostęp) i tam znalazłem tekst który z przyjemnościa zamieszczam tutaj, jako noworoczną medytację:

Mistyczne zawirowania

Udałem się na dworzec autobusowy. Jak zwykle pieszo i jak zwykle dość późnym wieczorem, bo odbyłem jeszcze kilka rozmów, z których jedna przypomniała mi z ogromną siłą, jak dużo jest ludzi świeckich (przynajmniej ja wiele takich osób spotkałem), które chciałyby coś zrobić w życiu znaczącego, chciałyby pozostawić po sobie jakiś dobry ślad…

Kobieta, którą znam od lat jako członka grupy medytacyjnej, katechetkę w parafii prawosławnej i jako pedagoga pełnego poświęcenia, ze łzami w oczach mówiła mi, że jej życie jest mało owocne. Była to aluzja do tekstu Ewangelii, który medytowaliśmy na spotkaniu: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15,16). Czeka ona nie tyle na znak wzywający ją do ofiarowania swojego życia Panu Bogu, bo tego jest pewna i zdecydowała o tym już dawno, co na określenie formy tego ofiarowania, w której byłaby bardziej wolna i jej ofiara byłaby bardziej intensywna – dająca więcej widzialnych owoców, a może nie tyle widzialnych, co odczuwalnych, napełniających ją wewnętrzną satysfakcją. Tradycyjne życie zakonne zupełnie do niej nie przemawia, przynajmniej w tej formie, jaką zna z autopsji, tzn. z odwiedzin rozmaitych klasztorów.

W jej i osób jej podobnych duchowym cierpieniu widzę rodzenie się w Kościele nowego powołania do życia w większej symbiozie ludzi świeckich i zakonnych, bo oba te powołania się wzajemnie uzupełniają. Świeccy potrzebują klasztoru, ciszy, skupienia, medytacji, konsekracji własnego życia, oblubieńczego powierzenia go Bogu… Osoby zakonne natomiast potrzebują kontaktu z realnym światem, włącznie z problematyką społeczną, gospodarczą i polityczną, w której nasze życie się odbywa. Obie zaś grupy potrzebują autentycznego domu, czyli naturalnego, pełnego troski i wzajemnej życzliwej uwagi dialogu. Chodzi zatem o więź do której Kościół nieustannie wzywa, bo to co stanowi jego zbiorowy charyzmat to właśnie communio w prostocie i zwyczajności codziennego życia. Stąd przyjdą owoce oczekiwanej odnowy którą zainicjował Sobór Watykański II.

Kiedy wreszcie, po kluczeniu w mieście wydostaliśmy się na autostradę, a szofer pogasił w autobusie wszystkie światła poza kolorowymi lampkami, które jak światełka choinki świeciły nad naszymi głowami, wtedy właśnie zaczęło się mistyczne zawirowanie, czyli taka jakaś dziwna i niespodziewana modlitwa, której towarzyszył dźwięk krzykliwego fletu dobywający się z głośnika autobusu. Wrzaskliwość jego nie była jednak przykra, tak jak kolorowe światełka nad naszymi głowami i tak jak co chwilę wdzierające się do wnętrza naszego pojazdu potężne uderzenie świateł reflektorów samochodów mijanych na paralelnym paśmie autostrady.

Zawodzący flet organizował wszystko w jedną empiryczną i emocjonalną przestrzeń, łącznie z rykiem silnika, drżeniem kadłuba naszego autobusu i jakąś przyjemną niewygodą siedzącej pozycji, której nie można było zmienić z powodu ciasnoty. Można było tylko o niej zapomnieć, bo albo ktoś zasnął i nic już nie czuł, albo ktoś prowadził jakąś interesującą rozmowę ze swoim towarzyszem podróży, albo ktoś tak jak to było w moim przypadku – mistycznie wirował po wszystkim, co się ostatnimi czasy wydarzyło w jego życiu, bez żadnego ładu i składu, wiążąc to razem w niespodziewany dla niego samego sposób w jakieś konkluzje i zarysy projektów, mających bardziej charakter marzeń aniżeli planów działania i nagle spostrzegł, że wewnętrzną istotą tego wirowania jest sam Bóg, który z nim rozmawia sprawiając, że wszystkie jego wynurzenia i wszystkie pytania nabierają innego zupełnie sensu i innego posmaku.

Inaczej wówczas wyglądają te same wydarzenia, inaczej są one oceniane, inaczej przeżywany jest ból, który jasnym strumieniem Bożego miłosierdzia przenika nadzieja ... Cały człowiek wówczas się zmienia a odbywana przez niego podróż przestaje być zwykłą jazdą autobusem, ale zmienia się w podniebny lot, wysoko ponad codziennością życia, nie wypierając się jej jednak i nie abstrahując od niej ani na chwile, ale unosząc ją ze sobą na skrzydłach duchowego uniesienia spowodowanego wzruszająco bliska i wzruszająco konkretna obecnością Boga, znacznie bliższą i znacznie bardziej konkretną aniżeli podczas wielu klasycznych modłów, odbywanych w normalnych, klasztornych warunkach. ...
Odebrałem to jako empiryczne potwierdzenie tezy o szczególnym błogosławieństwie Boga dla tych którzy Go szukają w zwyczajnej codzienności życia.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie moesz zacza plikw na tym forum
Nie moesz ciga zacznikw na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group