Wysłany: 21 Czerwiec 2009, 14:00 O Proboszczu z Ars slow kilka...
Ojciec swiety oglosil w tych dniach sw.Jana Vianney'a ptronem wszystkich Kaplanow. Jego osobowosc porywa nie tylko kaplanow...
Micha³ Gryczyñski
PROBOSZCZ Z ARS - prostota ¶wiêto¶ci
Pomiêdzy 25 wrze¶nia a 1 pa¼dziernika br. odbêdzie siê w Ars miêdzynarodowe spotkanie charyzmatyczne kap³anów pod has³em: „Kap³añstwo wyp³ywa z mi³o¶ci Serca Jezusowego". Ars to miejsce znane w ¶wiecie dziêki dzia³alno¶ci patrona proboszczów -¶w. Jana Marii Vianneya.
To jedno z najchêtniej odwiedzanych sanktuariów we Francji. Pielgrzymi, którzy przybywaj± do Ars, zwiedzaj± skromn± plebaniê, w której mieszka³ ¶w. Jan Vianney, i ogl±daj± zachowane po nim przedmioty codziennego u¿ytku.
Zanim zosta³ kap³anem
Przyszed³ na ¶wiat 8 maja 1786 r. w Dardilly niedaleko Lyonu, jako czwarte z sze¶ciorga dzieci ubogiej rodziny ch³opskiej. Wkrótce we Francji wybuch³a rewolucja i pozamykano szko³y parafialne, wiêc ch³opak nauczy³ siê pisaæ dopiero w siedemnastym roku ¿ycia. Swoje marzenia o kap³añstwie zdo³a³ zrealizowaæ dziêki ¿yczliwej opiece ksiêdza Balleya z Ecully, który uczy³ go ³aciny. Nauka przychodzi³a mu wyj±tkowo ciê¿ko, dwa razy odmawiano mu przyjêcia do seminarium, a kiedy go wreszcie przyjêto, by³ nak³aniany przez profesorów do odej¶cia.
Wydawa³ siê wyj±tkowo ma³o zdolny, by nie u¿yæ dosadniejszych okre¶leñ, doprowadzaj±c nauczycieli do rozpaczy. S³abo przyswaja³ wiedzê, jeszcze gorzej zapamiêtywa³, tote¿ czas edukacji by³ dla niego pasmem upokorzeñ. Tylko dziêki staraniom ks. Balleya, który w tym prostaczku rozpozna³ wielkie powo³anie, nie usuniêto go ostatecznie z seminarium. I chyba tylko dotkliwy brak kap³anów po rebelii francuskiej sprawi³, ¿e dopuszczono go w koñcu do ¶wiêceñ; egzamin wyj±tkowo pozwolono mu zdawaæ nie po ³acinie, lecz po francusku. Obecny na egzaminie wikariusz generalny mia³ o¶wiadczyæ: „Wzór pobo¿no¶ci! O, w takim razie powo³ujê go! £aska Bo¿a dokona reszty!". W dobie o¶wieceniowego zach³y¶niêcia siê mo¿liwo¶ciami rozumu, któremu oddawano pseudoreligijn± cze¶æ, ten antytalent intelektualny okaza³ siê wkrótce najwiêkszym kap³anem, jakiego wyda³a XIX-wieczna Francja.
Taka zwyczajna dobroæ
Przez pierwsze trzy lata by³ wikarym w Ecully, a po ¶mierci ks. Balleya wys³ano go do Ars, wioski licz±cej zaledwie dwie¶cie trzydzie¶ci dusz. By³a ona tak bardzo zaniedbana religijnie, ¿e o jej mieszkañcach powiadano, i¿ tylko chrztem ró¿ni± siê od... bydl±t. Ale on swoj± ¿arliw± i ufn± wiar±, ¶wiadectwem ubogiego ¿ycia i surow± ascez± poci±gn±³ parafian do Boga i odmieni³ ich nie do poznania.
Zacz±³ od surowych napomnieñ, piêtnuj±c bezwzglêdnie zami³owanie do rozmaitych rozrywek, tak¿e do tañca. Pewnie zrazi³by ich, gdyby tej surowo¶ci nie towarzyszy³a niezwyk³a hojno¶æ serca. Rozdawa³ wszystko, co posiada³, np. potrafi³ zdj±æ na ulicy buty i skarpety, aby oddaæ je biedakowi, a sam wraca³ do domu boso. Szczególnie bola³a go bieda dzieci, wiêc utworzy³ „Dom Opatrzno¶ci" dla sierot; kiedy brakowa³o ¿ywno¶ci, ws³awi³ siê cudem rozmno¿enia ziaren kukurydzy. Zwyczajn± dobroci± dokona³ rzeczy niezwyk³ych: w nied³ugim czasie Ars zaczê³o siê zmieniaæ we wzorcow± parafiê. Taka by³a si³a promieniowania osobowo¶ci ¶wi±tobliwego kap³ana na otoczenie.
W dobie o¶wiecenia nie wszystkim podoba³o siê to zamieszanie wokó³ maleñkiego Ars i dzia³alno¶æ prostego kap³ana o¶wieconego przez Boga. Dostawa³ wiêc listy z pogró¿kami, wypisywano przeciw niemu oszczerstwa, krytykowali go tak¿e bracia w kap³añstwie. Przera¿ony odpowiedzialno¶ci± za powierzone mu dusze dwukrotnie próbowa³ opu¶ciæ parafiê, ale biskup nakazywa³ mu pozostanie. Energiê ¿yciow± czerpa³ g³ównie z Eucharystii, poniewa¿ jada³ bardzo skromne posi³ki, sk³adaj±ce siê z ziemniaka, czarnego chleba i kilku warzyw. Czasem ¿y³ wy³±cznie Eucharysti±.
Zmar³ 4 sierpnia 1859 r., w 1905 r. beatyfikowa³ go Pius X, kanonizowa³ w 1925 r. Pius XI, a w 1929 r. zosta³ og³oszony patronem proboszczów. Wspomnienie liturgiczne przypada³o kiedy¶ 9, a nastêpnie 8 sierpnia; po reformie kalendarza w 1969 r. zosta³o przeniesione na 4 sierpnia. Ikonografia przedstawia go zazwyczaj w szatach kap³añskich, czêsto w otoczeniu dzieci, l sierpnia 1959 r., w stulecie ¶mierci, Jan XXIII po¶wiêci³ mu encyklikê „Sacerdotii nostri primordia" o ¿yciu kap³añskim.
Potêga ducha
Prowadzi³ bardzo surowy tryb ¿ycia, podejmuj±c liczne umartwienia. By³ wzorem czciciela Serca Jezusowego. Jednym z niezwyk³ych charyzmatów, jakimi by³ obdarowany, by³a lewitacja, czyli unoszenie siê w powietrzu podczas prze¿yæ mistycznych. ¦wiadkiem jego lewitacji w Ars, podczas nocnych mod³ów, by³ Canon Gardette, kapelan karmelitów w Chalon--sur-Saone, co potwierdzi³ pod przysiêg±. Wielkim kultem obdarza³ P³acz±c± Matkê Bo¿± z La Salette, a by³o to wkrótce po Jej objawieniach. Kiedy potrzebowa³ pieniêdzy do za³o¿enia misji, modli³ siê do Maryi Panny z La Salette i - jak wyzna³ - znalaz³ w³a¶nie tak± kwotê, jakiej potrzebowa³. By³ tak¿e czcicielem ¶w. Filomeny - mêczennicy, której szcz±tki odnaleziono w rzymskich katakumbach ¶w. Pryscylli.
Modli³ siê d³ugo w noc: o 2.00 wstawa³, aby odmówiæ nocne oficjum, o 4.00 szed³ adorowaæ Naj¶wiêtszy Sakrament. Ca³y czas zanosi³ b³agania o nawrócenie swoich parafian, a oni - urzeczeni jego ¶wiêto¶ci± - wstydzili siê grzeszyæ. A ile¿ siê za nich napo¶ci³! Sypia³ na materacu albo na chru¶cie w piwnicy, nosi³ szorstk± w³osienicê i biczowa³ siê do krwi dyscyplin±, któr± odziedziczy³ po ksiêdzu Balleyu; ¶lady krwi mo¿na ogl±daæ do tej pory na ¶cianach jego sypialni. To by³o jego zado¶æuczynienie za innych, np. penitentom czêsto zadawa³ niewielk± pokutê, aby reszty samemu dope³niæ.
Rozczytywa³ siê w ¿ywotach ¶wiêtych, których chcia³ na¶ladowaæ heroicznymi umartwieniami. W swoich rozdeptanych butach, które zawsze sam naprawia³, wytartej sutannie, okr±g³ym kapeluszu na g³owie i okularach wielko¶ci jaj musia³ wygl±daæ bardzo mizernie. Ale to w³a¶nie ów niepozorny kap³an przyci±ga³ rzesze p±tników. By³ autentycznym gigantem duchowym swojej epoki.
„Mozart konfesjona³u"
Od 1827 r. przybywali do niego ludzie z ca³ej Francji, a potem tak¿e Europy i Ameryki. Wiêkszo¶æ z nich marzy³a o tym, aby stan±æ w d³ugiej kolejce do konfesjona³u, w którym spowiada³. Niejeden sta³ w kolejce przez kilka dni, choæ ksi±dz Jan nie oszczêdza³ siê i zdarza³o mu siê spêdzaæ w konfesjonale od szesnastu do osiemnastu godzin na dobê! ¦mia³o mo¿na go nazwaæ „Mozartem konfesjona³u", bo dokona³ rzeczy niebywa³ej: ka¿dego roku przyjmowa³ 20-30 tysiêcy penitentów. Szacuje siê wiêc, ¿e w ci±gu ponad czterdziestu lat pos³ugiwania wys³ucha³ milion spowiedzi!
Posiada³ niezwyk³e dary mistyczne m.in. czytania sumieñ - dziêki czemu pomaga³ penitentom ujawniaæ grzechy, przepowiadania przysz³o¶ci czy mówienia jêzykami. Zdarza³o mu siê wywo³ywaæ z kolejki konkretne osoby, którym proponowa³ mo¿liwo¶æ wcze¶niejszego wyspowiadania siê. Jego wiedza o penitentach budzi³a zdumienie. Pod wp³ywem jego nauk nawracali siê nawet najbardziej zatwardziali grzesznicy.
Prowadz±c g³êbokie ¿ycie duchowe, prze¿ywa³ równie¿ chwile osch³o¶ci, a nawet udrêki fizycznej. Przez wiele lat nocami nêka³ go szatan, choæ jednak by³y to zmagania przera¿aj±ce, zwyk³ mawiaæ: „najstraszliwsz± pokus± jest nie byæ kuszonym; jest to stan tych, których diabe³ przygotowuje do piek³a".
Jedni mieli go za wyj±tkowego nieudacznika, inni za dziwaka, ale wierni widzieli w nim ¶wi±tobliwego i charyzmatycznego kap³ana. Nie imponowa³ elokwencj±, uchodzi³ za kiepskiego mówcê i g³osi³ schematyczne kazania, j±kaj±c siê i gubi±c w±tki; kompilowa³ je ze zbiorów homiletycznych. Grzmia³ z ambony, bo chcia³ doprowadziæ do przebudzenia wiernych z letargu obojêtno¶ci. Swoim zapa³em kruszy³ serca s³uchaczy: by³ tak przekonuj±cy, bo wymaga³ od siebie i pracowa³ nad sob±, postêpuj±c tak, jak naucza³. By³a w nim taka si³a argumentów, taka ¿arliwo¶æ, tyle osobistej ¶wiêto¶ci, ¿e liczba s³uchaczy ci±gle ros³a.
Jaki proboszcz?
Przypomnienie postaci Proboszcza z Ars wydaje siê znakomit± okazj± do chwili zadumy nad nie³atw± pos³ug± proboszcza. Zw³aszcza ¿e niejednemu z nich, przyt³oczonemu ró¿norodnymi obowi±zkami, zaanga¿owanemu w dzia³alno¶æ organizacyjn±, prace remontowo-budowlane i troskê o potrzeby materialne parafii czasem nie starcza ¿arliwo¶ci i si³ na pog³êbianie ¿ycia duchowego. Swojego i wiernych.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz gÅ‚osować w ankietach Nie mo¿esz za³±czaæ plików na tym forum Nie mo¿esz ¶ci±gaæ za³±czników na tym forum