nasz DOM

Abuna Zygmunt · Abuna Zygmunt Miejscowosc: Aleppo

Once upon a time, czyli pewnego razu, a w�a�ciwie powinno byc tak: �y�a sobie kiedy�, w dalekich antycznych czasach pi�kna Helena. Nikt by o jej pi�knie jednak nie wiedzia�, gdyby nie dw�ch konkurent�w kt�rzy si� w niej kochali, a w�a�ciwie to chodzi�o o to, �e jeden nie chcia� aby kocha� j� drugi. Ostro rywalizowali mi�dzy sob� o jej pi�kno, kt�re wcale nie by�o takie pi�kne, ale oni ci�gle podbijali jego stawk�, rywalizuj�c mi�dzy sob�.
Jak tylko jeden otrzyma� od niej u�miech i dowiedzia� si� o tym drugi, natychmiast s�a� do niej prezenty aby na jak�� pi�kn� wzmiank� na sw�j temat m�c u niej zas�u�yc.
Na wie�� o tak wielkiej damskiej niekonsekwencji, pierwszy si� oburzy� i zbudowa� dla niej zamek oraz zasadzi� przy nim pi�kne ogrody.
Drugi uzna� to za osobist� obraz� i poha�bienie imienia pi�knej Heleny, kt�rego zdecydowa� si� broni�. Wys�a� zatem swoje s�ugi, aby wyci�� w pie� wszystkie drzewa kt�re tamten na z�o�� mu posadzi� w ogrodzie i na dodatek jeszcze, kaza� r�wnie� zamek zburzy�.
Dla tego pierwszego by� to oczywisty casus belli. Zorganizowa� zatem wypraw� wojenn� w te p�dy i ugodzil tego drugiego w samo serce honoru i jego m�skiej dumy. Zabra� mu pi�kn� Helen�, uwo��c j� do swego domu.
Oczywist� jest rzecz�, �e jego rywal nie m�gl znie�� takiej zniewagi. Zmobilizowa� wojsko, zwerbowa� przyjaci�, z�o�y� sowite ofiary swoim bo�kom i rzuci� sie do walki.
Zapalczywo�� walcz�cych stron by�a tak wielka, �e ca�a staro�ytno�� zosta�a wywr�cona do g�ry nogami. Rozpocz�y si� d�ugie i uci��liwe wojny. Gin�li na bohaterowie w morderczych zapasach, a zwykli �o�nierze padali g�sto jak drzewa w lesie podczas huraganu.
Wieszczom za to przyby�o nowych temat�w do opiewania w ich smutnych elegiach i �piewnych poematach. Echo tych pie�ni przez wieki i lata dotar�o nad Wis�� i z now� si�� dzisiaj zn�w do nas przemawia, czaruj�c nasze dusze legend� o pi�knej Helenie i o wojnie kt�ra z tej przyczyny zosta�a wywo�ana.
Dzielimy sie zatem na dwa obozy i albo twierdzimy, �e prezydent Obama kocha opozycj� i powiedzia� do rz�du polskiego kilka s��w reprymendy, albo bronimy jego mi�o�ci do legalnej w�adzy i widzimy w tych samych s�owach przyjazne przymru�enie oka i nawet co� wi�cej, bo zaproszenie do wsp�lnego dzia�ania na wypadek wojny.
Prezydent Obama pojecha� do swojego kraju, bo ma u siebie du�o wi�cej problem�w ani�eli polskie „liberum veto” , ale u nas wojna nadal b�dzie trwa�a. Bardowie z nowym animuszem b�d� �piewa�, a wojowie walczy� aby Trybuna�u Konstytucyjnego nie pokonal Smok Wawelski.