Wyjechałem z misja duszpasterską, jak w Syrii, do Lubina. Jej mottem było: „przestrzeń świętości”, o czym wiedzą dobrze uczestnicy Mszy św sprzed dwóch dni, odprawionej w drewnianym kościółku lubelskiego skansenu.
Poświęciliśmy w jej trakcie świeczki, aby po powrocie do domu były świadkami codziennej dbałości o „przestrzeń świętości” w naszym życiu, jako odpowiedź na pandemię bezbożności i ogólnego moralnego pogubienia się ludzi, również tych w sutannach.
Świeczki i modlitwa mają również wyrażać naszą wzajemną więź, jako rodzina Domu, który jest częścią Kościoła.
Pan Jezus powiedział, że nie ma co dużo filozofować. Trzeba po prostu starać się o dobro na codzień, tak jak ono się nam prezentuje i jak nas do jego spełnienia wzywa, bo to jaką wartość ma drzewo w sadzie orzeka się po jego owocach.
Następnego dnia, osoba która była na Mszy św. i jego żona opowiedzieli mi o staraniach, aby przy drodze, na wjeździe do ich wioski wybudować kapliczkę. Kilka rodzin porozumiało się już w tej sprawie ze sobą, nabyli figurkę Matki Boskiej Królowej Wszystkich Narodów, figurkę Jezusa frasobliwego, zgromadzili budulec, mają plan budowy, gotowi są do pracy, bo są między nimi fachowcy w tej dziedzinie – zablokował ich brak zgody ze strony gminy.
Ich prośba nie została odrzucona, ale odłożona „ad acta”, na lepsze czasy, bo aktualnie wydaje się zbyt skomplikowana, a do tego mamy przecież wciąż jeszcze o pandemię korona wirusa, chociaż prawdę mówiąc, jest to dodatkowy argument, aby z tą sprawą nie zwlekać.
Odprawiłem dzisiaj Mszę św w intencji powodzenia tej inicjatywy, która wpisuje się cudownie w to o czym mówiliśmy poprzedniego dnia, że starać będziemy o „przestrzeń świętości”, wszędzie gdzie jesteśmy, gdzie mieszkamy, pracujemy, żyjemy. Poprosiłem, aby nie przerywali starań i obiecałem, że będę wspierał ich modlitwę swoją własną modlitwą i modlitwą tych, którzy zechcą się w nią włączyć z naszego Domu.
Liczy się też niewątpliwie dobra współpraca z proboszczem. Być może będzie to dla niego okazja której szukał, aby zaznaczyć w jakiś bardziej widoczny sposób przygotowanie do ważnego wydarzenia dla Kościoła polskiego w tym roku, jakim będzie wrześniowa beatyfikacja księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Z powodu pandemii, ma być ona bardzo okrojona. Może jednak to będzie to jedna z iskier, które wzniecą ogień wiary, jak to miało miejsce z czasem prześladowań i restrykcji w stosunku do Kościoła i szczególnie do uroczystości milenijnych, którym przewodził „prymas tysiąclecia”, a które się stały niespodziewanie zupełnie odnowy wiary i jej doniosłą manifestacją, oraz kto wie, może przygotowaniem do wyboru papieża Jana Pawła II.
Jeszcze bardziej potwierdził to dzień dzisiejszy, a więc święto narodzenia św Jana Chrzciciela z jego cudownym orędziem o TEOFANII, jako objawieniu się Boga (przestrzeń świętości), dającemu człowiekowi szansę zrozumienia swojej tożsamości osobowej, znalezienia swojego autentycznego miejsca na świecie, swojego prawdziwego imienia, swojego powołania.
Dziwnie, wpisałam tu wczoraj komentarz i się nie zapisał...Chciałam powiedzieć że dziś w ostatni czwartek miesiąca pościmy za KOściół ( grupa Pokuta w intencji Kościołą, za grzechy Kościła i p/KOściołowi) więc tutaj włączę tę intencję w mój post i modlitwę. A tak to jeszcze przypomniała mi się historia budowy Kościoła w małej syberyjskiej wsi. Jest taka wieś na południu Syberii- Wierszyna. BYłam tam prawie 20 lat temu. Mieszkają tam sami Polacy. JEszcze za zabory Rosyjskiego car im ofiarował połacie ziemi na własność i przeniosła się tu cała wioska. NIebywałe prawda? A do szczęścia brakowało im tylko Kościoła- pojechali do cara z prośbą o pozwolenie na jego budowę i..... dostali je! Teraz jest taka sytuacja że jedzie się przez Syberię- brudną, zaniedbaną i nagle zaraz po drogowskazie-Wierszyna, zaczyna się inny świat- porządek, zadbane śliczne domy z malowanymi na niebiesko okiennicami. Kościół stoi, tylko.... chodzić im się nie che, choć przyjeżdża ksiądz Polak z Irkucka. Przyjeżdża więc coraz rzadziej.... Wtedy jak byłam przyjeżdżał raz na miesiąc..... A wiec niech budowa tej kapliczki o której Ojciec wspomina będzie znakiem i impulsem głębokiej wiary i tęsknoty do Boga
Masz rację... Mialo być tak dobrze, bo znisione zostały nieporzadki komunistycznego systemu, papieżem był Polak, święty czlowiek i tak bardzo wierzylismy, ze jestesmy inni, nie dalismy sie komunie i laicyzacji zachodniego świata... Malo powołań, duza bierność, duzo pustego gadania, "nowoczesność" wchodzi jak w masło i chociaz wiadomo, co pod opakowaniem sie kryje, to chcemy wierzyc w opakowania.
Nie powinnismy wpadac w panikę, ale bronic sie przed tryumfalizmem i fanfaronadą. Licza sie owoce - zle lub dobre i wiedza o tym jakie one konkretnie są, a nie tylko mniemanie.
Codzienne zwykłe dobro i codzienna wdzieczność za to co Bog nam daje
Tak. Matka Teresa z Kalkuty, nie musiała mówić o Jezusie, tylko czyniła dobro, codziennie. JAk kropla drąży skałę, tak też te uczynki niepozorne... prostują drogę do Pana. CZasem nie wiadomo że będzie on miał wielką moc , nabierze jej w sercu drugego człowieka. Tak jak pisze Maria Simma, o tym co jej mówiły Dusze Czyśćcowe jak jeden zwykły gest Dobroci uratował je przed potępieniem. KIedyś dałam batonik mężowi koleżanki który przyszedł do nas naprawiać komputer. Wszyscy byliśmy zajęci, a on sam ślęczał przy komputerze " o jednej kawie'. Pamiętam że wtedy miałam też jeden batonik i nic do jedzenia ale jakoś pomyślałam że mus się przyda, I wiecie co on po 10 latach wspominał ten drobny gest- nawet nie dobroci ale normalności..,
Odnośnie kapliczki : zanim zaczął się budować dom znalazłam w tym miejscu na działce obrazek Matki Bożej i pomyślałam,że trzeba w tym miejscu postawić kapliczkę. Mój kolega , który zbudował dom i postawił przed nim figurę Matki Bożej powiedział ,że muszę się z tym spieszyć, bo jak sąsiedzi zgłoszą,że im ta figura przeszkadza -to nie będzie możliwości postawienia nawet na swojej działce.
Trudno w dzisiejszym świecie budować znaki świetości, przestrzenie świętości, także we wlasnym sercu.
Mieszkam we wsólnocie mieszkaniowej samotnie w wierze. Bardzo to dołujące.
Cóż, każdy z nas jest samotny. Bo nikt ,tylko Pan nas rozumie. Nikt, żaden przyjaciel nie przeniknie naszych myśli tak jak On. A z Nim to dopiero w Niebie w pełni będziemy. Te cząstkę Nieba tak trudno docenić, a nawet dostrzec...Kiedyś znajomy ksiądz powiedział: jakie to wspaniałe że się budzisz i masz przy sobie kogoś...
Akurat nie czuje sie samotny... a wprost przeciwnie. Wiem, że to łaska Boża, a w powyższym wpisie chodziło mi o ten drugi czlon zdania, gdzie chodzi o pokoj ktory jest darem zbawczej obecnosci Chrystusa w banalnej rzeczywistosci codziennego istnienia.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie moesz zacza plikw na tym forum Nie moesz ciga zacznikw na tym forum