Ks. Jan Daniel Szczurek
Gdy Salomon zabierał się do budowy świątyni dla Boga Izraela, zastanawiał się: "Któż zdoła wybudować Mu dom, skoro [...] najwyższe niebiosa nie mogą Go ogarnąć?" (2 Krn 2, 5). Jeśli najwyższe niebiosa nie są w stanie ogarnąć Boga prawdziwego, to czy możliwe jest, aby serce człowieka, takie małe i wątłe, było w stanie Go pomieścić? Według ludzkiej logiki jest to nieprawdopodobne, ale dla Boga wszystko jest możliwe (por. Mt 19, 26), jeśli On tylko zechce.
Przekonuje nas o tym objawienie dane przez Jezusa Chrystusa, który mówi: "Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go, i przyjdziemy do niego, i będziemy u niego przebywać" (J 14, 23). Nie tylko Ojciec i Syn mogą zamieszkać w sercu człowieka, ale także i Duch Święty, o czym mówi nam święty Paweł: "Ten, co wskrzesił Chrystusa Jezusa z martwych, przywróci do życia wasze śmiertelne ciała mocą mieszkającego w was swego Ducha" (Rz 8, 11).
To wszystko nie tylko jest możliwe, ale faktycznie dokonuje się w życiu prawdziwie miłujących Boga. Przykładem jest tu życie bł. Elżbiety od Trójcy Świętej (1880-1906) (1). Zanim jednak zajmiemy się tym, co Błogosławiona z Dijon przekazała o tym wielkim darze Bożej miłości, wypada na chwilę zatrzymać się nad nauką teologii o zamieszkiwaniu Boga w sercu człowieka.
Teologiczne podstawy nauki o zamieszkaniu Bożym
Zamieszkiwanie Boga w człowieku, jak wyjaśniają K. Rahner i H. Vorgrimler, jest ogólnym określeniem łaski Bożej, czyli daru Bożego darmo danego, którym są same osoby Boże (2). Pismo Święte podkreśla ten fakt w objawieniu na temat działania Ducha Świętego w człowieku, który jest przez Niego namaszczany i pieczętowany (por. 1 J 2, 27; Ef 1, 13). Zamieszkanie osób Bożych jest zatem możliwe właśnie dzięki działaniu Ducha, który jest nam dany (J 7, 39; Rz 5, 5). Dawcą Ducha Świętego jest Ojciec (J 14, 16n; 1 Tes 4, 8), którego jako pierwszy otrzymał Syn i przekazał Go swoim uczniom (Dz 2, 33). O faktycznym przyjęciu Ducha Świętego przez konkretnego człowieka można się przekonać po tym, że taki człowiek jest zdolny uznać Chrystusa (por. J 3, 24 i 4, 2). Przybycie Ducha celem zamieszkania jest też opisywane przy pomocy innych wyrażeń biblijnych: jest On wysyłany (Ga 4, 6) bądź wylewany (Tt 3, 6), wskutek czego Go otrzymujemy (J 7, 39; Rz 8, 15). Dzięki temu On w nas przebywa (J 14, 16; 1 J 4, 12-16) i mieszka (Rz 8, 9n; 1 Kor 3, 16; 2 Tm 1, 14). Dlatego właśnie jesteśmy świątynią Ducha Świętego (1 Kor 3, 16n; 6, 19; 2 Kor 6, 16) (3).
Obecność Ducha Świętego otwiera "drogę" pozostałym osobom Bożym. Otwiera ją w ten sposób, że "rozlewa" miłość Bożą w naszych sercach (Rz 5, 5). Kto zaś miłuje Syna wcielonego i zachowuje Jego naukę, jest także miłowany przez Ojca, który wraz z Synem przychodzi, aby u takiej osoby przebywać (J 14, 23). Zatem w rezultacie człowiek usprawiedliwiony nie tylko posiada Ducha Chrystusa (Rz 8, 9; 1 Kor 6, 19) będąc Jego świątynią, ale także posiada Chrystusa, który w nim jest a on w Nim (J 14, 20). Można więc powiedzieć, że taki człowiek jest też świątynią Chrystusa. Ale Chrystus przecież powiedział, że On przychodzi z Ojcem (J 14, 23), zatem chrześcijanin jest świątynią dla wszystkich osób Bożych, czyli po prostu dla Trójcy Świętej.
Przyzwyczajeni jesteśmy nazywać się świątynią Ducha Świętego, natomiast nazywać się świątynią Trójcy Świętej wydaje się czymś więcej, wydaje się oznaczać większą godność. Tak oczywiście nie można sądzić, ponieważ wszystkie osoby Boże są sobie równe pod względem godności i doskonałości. Każda z osobna jest w pełni prawdziwym Bogiem i wszystkie razem są tym samym jedynym Bogiem. Jesteśmy świątynią trójjedynego Boga i Trójca Przenajświętsza mieszka w nas, ponieważ Duch Święty jako "pierwszy" przychodzi i stwarza w nas "przestrzeń", po prostu On sam jest tą "przestrzenią", w której przebywa On sam wraz z Ojcem i Synem.
To wzajemne przebywanie, zamieszkiwanie w sobie osób Bożych, nazywa się w teologii perychorezą. Jest to prawda objawiona przez Chrystusa, który odpowiadając na prośbę apostołów o pokazanie im Ojca wyjaśnił im: "Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie" (J 14, 10; por. J 10, 38). O przebywaniu Ducha Świętego w Ojcu i w Synu wnioskujemy ze słów św. Pawła, który stwierdza: "Duch przenika wszystko, nawet głębokości Boga samego" (1 Kor 2, 10) (4).
Biorąc pod uwagę to, że zamieszkiwanie Trójcy Świętej jest mniej wyraźnie objawione, wypada sformułować dodatkowy argument teologiczny za prawdziwością tego twierdzenia. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że wszystkie osoby Boże żyją w doskonałej jedności i wzajemnie się przenikają, tak że nie istnieje Ojciec bez Syna, ani bez Ducha Świętego, ani Duch Święty bez Syna czy Ojca. Jeśli zatem chrześcijanin jest świątynią Ducha Świętego, to na mocy jedności trynitarnej jest świątynią dla każdej z pozostałych osób, a w konsekwencji jest świątynią Najświętszej Trójcy i Trójca rzeczywiście w nim mieszka.
Nauka o zamieszkiwaniu trójjedynego Boga w człowieku należy do skarbca nauki Kościoła, choć w nauczaniu Urzędu Nauczycielskiego Kościoła nie zajmuje ważnego miejsca. Według wyznania wiary Epifaniusza z Salaminy (z 374 r.) wierzymy, że Duch Święty mieszka w świętych (5). Podobne sformułowanie jest w dwu innych wyznaniach wiary, mianowicie w wyznaniu pseudo-Atanazjańskim (z VII w.) (6) i w większym wyznaniu Kościoła armeńskiego (z IV w.) (7). Do tej prawdy Urząd Nauczycielski Kościoła powrócił na soborze trydenckim, gdy przypomniał, że niedoskonały żal za grzechy dokonuje się za sprawą Ducha Świętego nie tyle mieszkającego w człowieku, co poruszającego go (8). Z nauki tego soboru na szczególną uwagę zasługuje stwierdzenie, że człowiek jest uświęcany przez Ducha Świętego (9). O zamieszkaniu Ducha Świętego w człowieku ochrzczonym sobór mówi w ósmym rozdziale "Dekretu o sakramencie pokuty", gdzie stwierdza, że większą odpowiedzialność ponosi ten, kto po przyjęciu chrztu zniszczył świątynię Bożą i zasmucił Ducha Świętego, niż ten, kto przed przyjęciem chrztu przez ignorancję popełniał grzechy (10). Następnie papież Pius V w bulli Ex omnibus afflictionibus (7.01.1567 r.) nawiązał do omawianej prawdy w związku z błędami Michała Baiusa na temat natury i łaski, gdy odrzucił zdanie negujące zamieszkiwanie Ducha Świętego w synach Bożych (11).
O zamieszkiwaniu Trójcy Świętej w człowieku wypowiedział się wyraźnie papież Leon XIII w encyklice Divinum illud munus (9.05.1897). Papież uczy tam, że zamieszkiwanie Boga w duszy sprawiedliwego jak w świątyni jest łaską. Jest to szczególna łaska, która polega na głębokiej więzi człowieka z Bogiem, jedynej w swoim rodzaju, która różni się od zjednoczenia z Nim w wieczności tylko tym, że dokonuje się w stanie pielgrzymowania. Chociaż jest to zamieszkanie wszystkich osób Trójcy Świętej, to jest ono przypisywane w sposób szczególny Duchowi Świętemu (12). Nauka Leona XIII jest ważnym krokiem w rozwoju rozumienia tajemnicy zamieszkania Boga, szczególnie przez odniesienie jej do wizji uszczęśliwiającej w niebie.
Prawda o zamieszkiwaniu Boga w człowieku jest także przedmiotem nauczania Katechizmu Kościoła Katolickiego, który przypomina, że jesteśmy powołani do bycia mieszkaniem Najświętszej Trójcy, a to prowadzi nas do pełnej jedności z Nią, co z kolei jest celem ostatecznym całej ekonomii zbawienia (13). W tym kontekście Katechizm przytacza fragment modlitwy uwielbienia ułożonej przez bł. Elżbietę od Trójcy Świętej (14), co wskazuje na dużą wartość jej świadectwa i nauki na ten temat.
............
Upodabnianie się do Trzech
Jeśli osoby Boże rzeczywiście zamieszkują w człowieku, to z konieczności muszą na niego oddziaływać od wewnątrz, i to w sposób właściwy dla każdej z tych osób. Jest więc zrozumiałe, że osoba goszcząca Je musi postępować w doskonałości, upodabniając się coraz pełniej do każdej z nich, ponieważ Bóg na obraz Boży ją stworzył (por. Rdz 1, 27). W przypadku bł. Elżbiety od Trójcy Świętej widać wyraźnie, jak ten proces się rozwijał. Wielokrotnie wspominana modlitwa "Mój Boże" pokazuje, jakie przymioty duchowe były dla niej szczególnie cenne.
Błogosławiona Karmelitanka zwraca się w niej do każdej z osób Bożych oddzielnie, choć początek i zakończenie są skierowane do wszystkich razem. Gdy zwraca się do wszystkich, prosi o łaskę swego zamieszkania w Trójcy Świętej, o zapomnienie o sobie, o ciszę i spokój, o coraz głębsze zanurzanie się w tajemnice Boże i wreszcie o zamieszkanie Trójcy Świętej w jej duszy. Prośba o zamieszkanie powraca w zakończeniu, w którym pojawia się też wspomniane już znamienne wezwanie: "O moi Trzej".
W części modlitwy skierowanej do poszczególnych osób, najpierw zwraca się do drugiej osoby Bożej. Ten fragment ma wyraźnie dwie części: w pierwszej zwraca się do Syna wcielonego jako ukrzyżowanego i prosi, aby mogła być Jego oblubienicą, aby mogła swoją wolę zjednoczyć z Jego, aby mogła być odblaskiem Jego życia. Ta część modlitwy podkreśla tajemnicę wcielenia. W drugiej części modlitwy, w której Chrystusa wzywa jako Słowo Przedwieczne, Błogosławiona z Dijon prosi o otwartość na słowo Boże, o zdolność rozumienia go i trwania w jego blasku. W ten sposób podkreśla tajemnicę objawienia Bożego. W części skierowanej do Ducha Świętego bł. Elżbieta od Trójcy Świętej prosi o rzecz zaskakującą - o wcielenie się w nią Słowa. Chce być dla Syna Bożego "jakby nowym człowieczeństwem". To "jakby wcielenie" Syna można rozumieć jako nawiązanie do utożsamienia się Chrystusa z najmniejszymi według Jego słów: "Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 40). Można je także rozumieć jako oddanie się Chrystusowi do całkowitej dyspozycji, tak aby stać się Jego narzędziem w świecie. Wreszcie w części skierowanej do Ojca (najkrótszej) prosi o dostrzeżenie w niej swego umiłowanego Syna. Prośba taka jest jak najbardziej uzasadniona, ponieważ Duch Święty zamieszkujący ją jest Duchem Syna. Dzięki temu Ojciec może w niej mieć upodobanie, podobnie jak je ma w stosunku do Syna.
Następnie modlitwa nawiązuje także do własności osobowych osób Bożych, przez co podkreśla ich odrębność i eksponuje ich specyficzne działania i skutki ich obecności. Zamieszkiwanie Syna prowadzi do doskonałego wypełniania woli Bożej i do otwartości na objawienie. Zamieszkiwanie Ducha Świętego wprowadza Chrystusa, a zamieszkiwanie Ojca daje nam godność synów Bożych, w których Ojciec ma upodobanie. Uwzględnienie tej prawdy w naszej duchowości czyni ją nieporównanie bogatszą, niż ograniczenie się tylko do prawdy o świątyni Ducha Świętego. Czyni ją także znacznie bardziej dynamiczną i ułatwia zagłębianie się w tajemnicę Bożej miłości. Potwierdza to sama Błogosławiona, gdy wzywa współsiostrę do oddania się Duchowi Świętemu w głębi duszy: "ażeby On cię przekształcił w Boga, żeby On wycisnął w twojej duszy Obraz Boskiej Piękności, aby Ojciec pochylając się nad tobą, widział tylko swego Chrystusa, i żeby mógł mówić: "To jest moja umiłowana córka, w której mam upodobanie" [por. Mt 3, 17] (49).
Zakończenie
Przedstawiona prezentacja nauki bł. Elżbiety od Trójcy Świętej na temat zamieszkania osób Bożych w człowieku nie jest wyczerpująca, ponieważ opiera się na nielicznych tylko tekstach. Jest ona jedynie wskazaniem kierunku dla ewentualnych dalszych badań nad owocami Bożej obecności w człowieku. Ponadto pokazuje, na ile dociekania teologii dogmatycznej mogą dostarczać danych nie tylko dla teologii duchowości, ale także dla samej duchowości konkretnej osoby.
Warto także podkreślić, że przykład bł. Elżbiety od Trójcy Świętej przeczy dość powszechnemu przekonaniu, że tajemnica Trójcy świętej należy do najtrudniejszych i najbardziej abstrakcyjnych prawd w całej teologii. Błogosławiona z Dijon podkreśla, że jest to prawda najbliższa nam, mająca największy wpływ na nasze codzienne życie duchowe, że jest to prawda, którą jesteśmy ogarnięci już od chrztu św. i która wyznacza kolejne etapy naszej duchowej drogi. Jedno z najobszerniejszych opracowań duchowości Błogosławionej Karmelitanki nosi tytuł "Trójca Święta w moim życiu". W nim rzeczywiście streszcza się całe jej życie duchowe, w nim też zawiera się wezwanie do refleksji, nad tym, jak to jest w naszym życiu, czy również w moim życiu jest obecna Trójca Święta. Dziś Błogosławiona przekazuje nam swój sekret: "znalazłam moje niebo na ziemi, albowiem niebo to Bóg, a Bóg - to moja dusza. W dniu, w którym to zrozumiałam, wszystko dla mnie stało się jasne i chciałabym ten sekret cichutko przekazywać tym wszystkim, których kocham" (50). Kiedy on stanie się również naszym sekretem?
Nie moĹźesz pisaÄ nowych tematĂłw Nie moĹźesz odpowiadaÄ w tematach Nie moĹźesz zmieniaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz usuwaÄ swoich postĂłw Nie moĹźesz gĹosowaÄ w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum