ZoRo
Miejscowosc: Warszawa
Wysłany: 1 Listopad 2015, 12:42 TRENY JANA KOCHANOWSKIEGO
http://literat.ug.edu.pl/~literat/kochan/index.htm
TRENY
JANA KOCHANOWSKIEGO
________________________________________
TREN XVII
Pañska rêka miê dotknê³a,
Wszytkê mi rado¶æ odjêta:
Ledwe w sobie czujê duszê
I tê podobno daæ muszê.
Lubo wstaj±c gore ja¶nie,
Lubo padn±c sloñce ga¶nie,
Mnie jednako serce boli,
A nigdy siê nie utoli.
Oczu nigdy nie osuszê -
I tak wiecznie p³akaæ muszê!
Muszê p³akaæ! - O mój Bo¿e,
Kto siê przed Tob± skryæ mo¿e?
Prózno morzem nie p³ywamy,
Prózno w bitwach nie bywamy:
Ugodzi nieszczê¶cie wszêdzie,
Choæ podobieñstwa nie bêdzie.
Wiod³em swój ¿ywot tak skromnie,
¯e ledwe kto wiedzia³ o mnie,
A zazdro¶æ i z³e przygody
Nie mia³y mia³y mi w co daæ szkody.
Lecz Pan, który gdzie tkn±æ, widzi,
A z przestrogi ludzkiej szydzi,
Zada³ mi raz tym znaczniejszy,
Czym-em ju¿ by³ bezpieczniejszy.
A rozum, który w swobodzie
Umia³ mówiæ o przygodzie,
Dzi¶ ledwe sam wie o sobie:
Tak miê podpar³ w mej chorobie.
Czasem by siê chcia³ poprawiæ,
A mnie ciê¿kiej troski zbawiæ,
Ale gdy siêdzie na wadze,
¯alu ruszyæ nie ma w³adze.
Prózne to ludzkie wywody,
¯eby szkod± nie zwaæ szkody;
A kto siê w nieszczê¶ciu ¶mieje,
Ja bych tak rzek³, ¿e szaleje.
Kto za¶ na p³acz lekko¶æ wk³ada,
S³yszê dobrze, co powiada;
Lecz siê tym ¿al nie hamuje,
Owszem, wiêtszy przystêpuje.
Bo, maj±c zranion± duszê,
Rad i nierad p³akaæ muszê,
Co snaæ nie cze¶æ, to ku szkodzie
I zel¿ywo¶æ serce bodzie.
Lekarstwo to, prze Bóg ¿ywy,
Ciê¿kie na umys³ troskliwy!
Kto przyjaciel zdrowia mego,
Wynajdzi co wolniejszego!
A ja zatym ³zy niech lejê,
Bom straci³ wszytkê nadziejê,
By miê rozum mia³ ratowaæ;
Bóg sam mocen to hamowaæ.
________________________________________
TREN VIII
Wielkie¶ mi uczyni³a pustki w domu moim,
Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim!
Pe³no nas, a jakoby nikogo nie by³o:
Jedn± maluczk± dusz± tak wiele uby³o.
Ty¶ za wszytki mówi³a, za wszytki ¶piewa³a,
Wszytki¶ w domu k±ciki zaw¿dy pobiega³a.
Nie dopu¶ci³a¶ nigdy matce siê frasowaæ
Ani ojcu my¶leniem zbytnim g³owy psowaæ,
To tego, to owego wdziêcznie ob³apiaj±c
I onym swym uciesznym ¶miechem zabawiaj±c.
Teraz wszytko umilk³o, szczere pustki w domu,
Nie masz zabawki, nie masz roz¶miaæ siê nikomu.
Z ka¿dego k±ta ¿a³o¶æ cz³owieka ujmuje,
A serce swej pociechy darmo upatruje.